Poznaj przejmujące historie obywateli polskich ofiar i świadków totalitaryzmu

Zbrodnia w Palmirach

Bartłomiej Grudnik

 

Palmiry są w historii naszego narodu miejscem szczególnym. Stały się symbolem niemieckich zbrodni dokonanych na Polakach w latach II wojny światowej. W 21 egzekucjach zostało tu zgładzonych ponad 1700 osób, z czego udało się zidentyfikować jedynie 577. Znamy również 485 nazwisk osób, o których wiemy, że zginęły w Palmirach, ale nie udało się ich zidentyfikować podczas ekshumacji. Na cmentarzu utworzonym po wojnie pochowanych jest 2115 osób. Leżą tam oprócz ofiar egzekucji palmirskich także pomordowani w Laskach, Wydmach Łuże, Szwedzkich Górach i Stefanowie w Lasach Chojnowskich.

 

Geneza

Dlaczego Palmiry? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się do 1929 r., kiedy Wojsko Polskie na obszarze leśnym, zlokalizowanym pomiędzy wsiami Kaliszki, Janówek, Sieraków, Pociecha i Palmiry, rozpoczęło budowę kompleksu magazynów, które stanowiły filię Głównej Składnicy Amunicji nr 1 w Warszawie. Składnica, zwana popularnie prochownią, została połączona ze stolicą za pomocą linii kolejowej, sięgającej dworca Warszawa-Gdańska. Teren o powierzchni kilkuset hektarów odseparowano od reszty lasu za pomocą ogrodzenia i bram. Dotychczasowy krajobraz w znacznym stopniu zniwelowano na potrzeby torów kolejowych oraz magazynów. Składnica miała służyć jako rezerwuar amunicji dla Warszawy i twierdzy Modlin. Kiedy wybuchła wojna, prochownia w dużej mierze zadanie to zrealizowała.

W pierwszych dniach września 1939 r. palmirska składnica znalazła się na liście obiektów przeznaczonych do zbombardowania przez Luftwaffe. Kilka magazynów zostało trafionych, ale większość przetrwała i służyła nadal, aż do 21 września, kiedy to załoga prochowni pod dowództwem gen. Mikołaja Bołtucia opuściła posterunek i udała się w kierunku Warszawy.

Niemcy przed atakiem na Polskę przygotowali listę osób, które były w ich mniemaniu nieprzychylne państwu niemieckiemu przed wojną i stanowiły zagrożenie dla nowego porządku, tworzonego przez okupanta na terenie Polski. Wśród nich znaleźli się uczestnicy powstań śląskich, powstania wielkopolskiego, działacze samorządowi i politycy, a także literaci i dziennikarze. Osoby poszukiwane trafiały do więzień, a stamtąd wywożono je do obozów koncentracyjnych lub mordowano. Pierwsze egzekucje w Warszawie przeprowadzili Niemcy już w październiku 1939 r. w ogrodach sejmu. Ponieważ władzom okupacyjnym zależało na zachowaniu tajemnicy, zdecydowały się przenieść swoje mordercze działania na teren byłej składnicy amunicji. Prochownia okazała się odpowiednia z dwóch powodów. Przede wszystkim znajdowała się blisko stolicy, która przez cały okres okupacji stanowiła ogromne zaplecze dla działań konspiracyjnych, a jednocześnie była miejscem, gdzie można bez świadków mordować setki ludzi.

 

Początek mordów

Wiemy, że pierwsze egzekucje przeprowadzono w Palmirach jeszcze pod koniec roku 1939 – 7 i 8 grudnia. Liczba ofiar tych mordów to 80 i 40 osób. Nie udało się ustalić nazwisk zamordowanych. Zidentyfikowano 8 osób spośród 46 mieszkańców Pruszkowa, którzy zostali rozstrzelani 14 grudnia, w tym kierownika szkoły Stanisława Kalbarczyka.

Pierwsza egzekucja, o której posiadamy większą wiedzę, miała miejsce w lutym 1940 r. Niemcy, wykorzystując jako pretekst morderstwo niemieckiego burmistrza Legionowa Reinholda Marilke, dokonane przez nieznanych sprawców (była to najprawdopodobniej niemiecka prowokacja), 24 lutego aresztowali szereg osób z Legionowa (w tym przedwojennego burmistrza miasta Mikołaja Bożyma i jego syna Józefa), Zegrza, Jabłonny, Żerania i innych pobliskich miejscowości. Dwa dni później, 26 lutego 1940 r., 190 aresztowanych rozstrzelano w Palmirach. Lucyna Podlaska – żona jednej z ofiar, Wincentego Podlaskiego – wspominała: „W tym czasie czytałam w prasie podziemnej, już dziś nie pamiętam, jak się ta gazeta nazywała, że zakładnicy aresztowani za zabójstwo burmistrza w Legionowie zostali zamordowani i pochowani w Palmirach”[1].

Kolejne egzekucje miały miejsce wiosną tego samego roku. Wiązały się z pierwszą dużą „wsypą” jednej z konspiracyjnych organizacji niepodległościowych – PLAN. W wyniku aresztowania, a później ucieczki z siedziby gestapo w al. Szucha jednego z jej dowódców – Kazimierza Kotta – organizacja została zdziesiątkowana aresztowaniami. Większość działaczy PLAN zginęła właśnie w Palmirach. Wśród zamordowanych znaleźli się m.in. Tadeusz i Helena Emichowie wraz z synem Stefanem, Zbigniew Rawicz-Twaróg – szef sztabu PLAN, Karol i Andrzej Drewnowscy, Stanisław Legotke wraz z siostrą czy Maria Brodacka, która w swoim mieszkaniu ukrywała Kotta.

Egzekucję z 2 kwietnia 1940 r., w której rozstrzelano członków PLAN, wspomina matka Henryka Kuligowskiego: „Syn mój […] był wychowankiem Gimnazjum im. Mickiewicza. W tym czasie wśród wychowanków tego gimnazjum wielu chłopców należało do organizacji założonej przez Kotta. W czasie aresztowania mego syna wielu członków tej organizacji było aresztowanych, poszukiwanych. […] z klasy mego syna z 42 uczniów pozostało przy życiu tylko 16. Zginął również wychowawca tej klasy profesor Drewnowski, podobno z całą rodziną. I to wszystko stało się w tym samym okresie. Na tej podstawie przypuszczam, iż mój syn mógł być zaangażowany w organizacji Kotta”[2]. Zofia Kuligowska-Lewandowska otrzymała od władz niemieckich rok później – we wrześniu 1941 r. – akt zgonu syna w języku niemieckim. Część rodzin ofiar palmirskich egzekucji dostawała podobne dokumenty, które nie zawierały prawdziwej przyczyny śmierci ich bliskich.

 

Kolejne egzekucje

Pod koniec marca 1940 r. Niemcy rozpoczęli na terenie Generalnego Gubernatorstwa tzw. akcję AB (Ausordentliche Befriedungsaktion – Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna). Pod tą niewiele mówiącą nazwą kryły się szeroko zakrojone działania skierowane przeciwko polskim obywatelom: masowe aresztowania, wywózki do obozów koncentracyjnych i egzekucje ludzi związanych z działalnością konspiracyjną, ze szczególnym uwzględnieniem warstwy przywódczej, tj. działaczy politycznych i społecznych, duchowieństwa, przedstawicieli inteligencji, urzędników, pracowników naukowych. Bezpośrednim powodem przeprowadzenia akcji AB były przygotowania III Rzeszy do ataku na Francję. Ze względu na to, że Niemcy przerzucili większość swoich sił wojskowych na tworzący się front zachodni, władze Generalnego Gubernatorstwa poprzez eliminację ludzi uznanych za liderów podziemia starały się zabezpieczyć względny spokój w regionie tak niepewnym jak okupowana Polska.

Uderzenie gestapo było mocne i celne. W wyniku akcji AB Niemcy przeprowadzili w Palmirach kilka egzekucji, w tym dwie największe. Są one pod wieloma względami szczególne. Przede wszystkim znamy nazwiska wszystkich ofiar. Zawdzięczamy to polskiej pracownicy więzienia na Pawiaku – Janinie Gruszkowej. Po drugie, w egzekucjach tych poniosły śmierć postacie najbardziej rozpoznawalne, osoby publiczne, zajmujące przed wojną ważne funkcje państwowe i społeczne.

Pierwsza egzekucja trwała dwa dni (20–21 czerwca 1940 r.) i zginęły w niej 362 osoby, w tym 64 kobiety. Według relacji Janiny Gruszkowej dwa dni przed egzekucją do więzienia dotarła lista osób przeznaczonych do wywózki. Jako powód wyjazdu podano przeniesienie do obozu. Więźniom przed załadunkiem na samochody przekazano z depozytu rzeczy osobiste oraz chleb. W jaki sposób przebiegała wywózka? Oddajmy głos Gruszkowej: „Gestapo poleciło wszystkich objętych wykazem więźniów podzielić na trzy równe grupy, z których pierwsza miała odjechać 20 czerwca o godz. 6.00 rano, druga tegoż dnia o 11.00 przed południem, a trzecia 21 czerwca o 6.00 rano. Żadnych dyspozycji co do segregowania więźniów nie było, a przeciwnie – zezwolono na transporty mieszane mężczyzn i kobiet. W dniu 20 czerwca o 6.00 rano więźniowie wchodzący w skład pierwszej grupy byli całkowicie przygotowani do drogi. Samochody przyjechały koło godz. 7.00. Były to tzw. budy, samochody ciężarowe okryte brezentem. Zwróciło naszą, to jest pracowników więzienia, uwagę, że była wyjątkowo duża eskorta składająca się z około siedmiu samochodów z plutonami egzekucyjnymi”[3].

W egzekucji tej zginęli m.in. marszałek sejmu Maciej Rataj, poseł Mieczysław Niedziałkowski, senator Helena Jaroszewicz, olimpijczycy Janusz Kusociński, Tomasz Stankiewicz i Feliks Żuber, wiceprezydent Warszawy Jan Pohoski, działacz narodowy Tadeusz Fabiani czy adwokat Władysław Gintowt-Dziewałtowski. W swoich zeznaniach przed Główną Komisją Badania Zbrodni Niemieckich Helena Karśnicka opowiadała o okolicznościach śmierci swego brata Zdzisława: „W ostatniej kartce […] brat pisał, że go wywożą prawdopodobnie na roboty rolne i żebyśmy się nie martwili. Było to 20 czerwca 1940 roku. Otrzymałam kartkę o godz. 8.00 rano. Tegoż dnia byłam w Patronacie i tam powiedziano mi, że dużo ludzi wywiezionych z więzienia Niemcy rozstrzeliwują w Lesie Młocińskim. Później się dowiedziałam, że w owym dniu, 20 czerwca 1940 roku, odbyła się masowa egzekucja w Palmirach. Myślę, że brat został rozstrzelany razem z marszałkiem Ratajem i posłem Niedziałkowskim, ponieważ zawiadomił nas poprzednio, że na Pawiaku są razem z nim Rataj i Niedziałkowski. […] Tyle tylko, że więcej od brata żadnej wiadomości nie otrzymałam”[4].

Druga co do wielkości egzekucja, przeprowadzona 17 września 1940 r., pochłonęła 200 istnień ludzkich. Wśród zamordowanych byli m.in. błogosławiony ks. Zygmunt Sajna, proboszcz z Góry Kalwarii, ppłk Eugeniusz Chwalibóg-Piecek, odznaczony Virtuti Militari, czy dr medycyny Sebastian Chorzewski, powstaniec śląski.

Tempo egzekucji dokonywanych na terenie polany palmirskiej stopniowo malało, co było m.in. związane z zakończeniem akcji AB. Drugi, nie mniej ważny powód stanowiła rosnąca świadomość wśród mieszkańców stolicy, co się w Palmirach dzieje. Głośną sprawą w okupowanej Warszawie był wyrok wykonany 7 marca 1941 r. przez Polskie Państwo Podziemne na aktorze Igo Symie, konfidencie i zdrajcy. Reperkusje związane z zabiciem Syma dotknęły m.in. środowiska teatralne. W związku z tym wydarzeniem Niemcy przeprowadzili w Palmirach kolejną egzekucję 11 marca. Rozstrzelano wówczas 21 mężczyzn, wśród nich chemika Józefa Bardadina czy prof. historii na Uniwersytecie Warszawskim Kazimierza Zakrzewskiego.

Ostatnia potwierdzona egzekucja w Palmirach miała miejsce w lipcu 1941 r. Później, tj. do 1943 r., Niemcy rozstrzeliwali na terenie puszczy w Wydmach Łuże, Laskach i Szwedzkich Górach. Przebieg egzekucji był za każdym razem podobny. Ofiary na miejsce kaźni przywożono samochodami z więzienia na Pawiaku drogą z Warszawy do Modlina. Miały one przy sobie rzeczy osobiste, wydane im z depozytu. Teren otoczony był przez Niemców, a na miejscu czekały wykopane wcześniej przez Hitlerjugend lub Arbeitsdienst doły głębokości ok. 3 m. Część ofiar miała zawiązywane oczy. Strzały oddawał niemiecki pluton egzekucyjny z broni długiej kaliber 7,92 mm. Następnie ciała zasypywano, a doły maskowano, m.in. sadząc na ich powierzchni krzewy i drzewa. Większość egzekucji miała miejsce na polanie palmirskiej, gdzie dzisiaj znajduje się cmentarz, oraz w jej pobliżu.

 

Ujawnienie zbrodni

Pomimo starannego przygotowywania egzekucji nie udało się Niemcom zachować pełnej tajemnicy. Do władz podziemnych dotarły fotografie z Palmir wykonywane przez samych oprawców na chwilę przed rozstrzelaniem. Również obowiązujący zakaz przebywania w lesie podczas egzekucji był łamany przez polskich leśników, którzy stali się najważniejszymi świadkami zbrodni. To dzięki ich systemowi zaznaczania kolejnych dołów śmierci udało się po wojnie odnaleźć mogiły pomordowanych i przeprowadzić ekshumacje.

Prace ekshumacyjne toczyły się od 25 listopada 1945 r. i trwały do lata do 1946 r. Przeprowadził je Polski Czerwony Krzyż z inicjatywy przedwojennej aktorki Jadwigi Boryty-Nowakowskiej i proboszcza z Łomnej ks. Edwarda Gregorkiewicza. Pierwszą ofiarą, którą udało się odnaleźć i zidentyfikować, był Józef Hernes, właściciel młynów parowych.

W 1948 r. na polanie palmirskiej powstał cmentarz, który do dziś stanowi świadectwo niemieckich zbrodni dokonanych na Polakach w czasie II wojny światowej. Od lat 70. nieopodal cmentarza działa muzeum, którego zadaniem jest upowszechnianie wiedzy na temat zbrodni palmirskiej. W 2011 r. instytucja otrzymała nową siedzibę i przyjęła nazwę „Muzeum-Miejsce Pamięci Palmiry”.

 

Bibliografia

Bartoszewski Władysław, Palmiry, Warszawa 1976.

Wardzyńska Maria, Był rok 1939: operacja niemieckiej policji bezpieczeństwa w Polsce „Intelligenzaktion”, Warszawa 2009.

Zawilski Apoloniusz, Bitwy polskiego września, Kraków 2011.

 

Bartłomiej Grudnik – absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarz, specjalizuje się w historii najnowszej, autor szeregu artykułów i programów telewizyjnych, współpracownik Telewizji Polskiej, pracownik Muzeum-Miejsca Pamięci Palmiry.

 

[1] Zob. relację Lucyny Podlaskiej.

[2] Zob. relację Zofii Kuligowskiej-Lewandowskiej.

[3] Zob. relację Janiny Wandy Gruszki.

[4] Zob. relację Heleny Karśnickiej.