Poznaj przejmujące historie obywateli polskich ofiar i świadków totalitaryzmu

Załoga SS KL Auschwitz

Joanna Lubecka

 

8502 osoby. Tyle pozycji zawiera baza SS-manów służących w KL Auschwitz. Kim byli ludzie, którzy stworzyli piekło na ziemi?

 

Nieprzyjaciel za drutami

Były obóz Auschwitz jest dla świata symbolem ludobójstwa i zagłady. Dla Żydów Auschwitz było fabryką śmierci, w której systematycznie realizowano plan maksymalnego wykorzystania człowieka aż do jego śmierci. Dla więźniów obozu załoga Auschwitz zgotowała najgorsze tortury i upodlenie. Głód, zimno, ponadludzka praca, bicie i znęcanie się. Obozowy lekarz dr Heinz Thilo nazwał Auschwitz „anus mundi” (odbytnicą świata). Obóz został utworzony przez Niemców w połowie 1940 roku na peryferiach Oświęcimia. Pierwotnie miał służyć jako obóz koncentracyjny dla Polaków, ale od 1942 roku stał się równocześnie jednym z ośrodków realizacji „Endlösung der Judenfrage” (ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej). Wraz z nowymi zadaniami powiększano również załogę obozu. W 1941 roku było ok. 700 SS-manów, a w ostatnich 6 miesiącach funkcjonowania obozu stan liczebny wynosił ok. 4480 SS-manów i ponad 70 nadzorczyń. Przez 4,5 roku na czele załogi stało trzech komendantów podległych bezpośrednio Inspektoratowi Obozów Koncentracyjnych w Sachsenhausen. Był to Rudolf Höß, Arthur Liebehenschel oraz Richard Baer. Personel obozów stanowili członkowie SS-Totenkopfverbände (oddziały trupiej główki), stworzonych przez fanatycznego zwolennika Hitlera, skrajnego antysemitę i bezwzględnego kata Theodora Eicke. Żołnierze tych jednostek mieli być wytrzymali psychicznie, bezwzględnie posłuszni i zdyscyplinowani. Tak o nich mówił sam Himmler: „Ich głównym zadaniem jest pełnić straż w czasach pokoju w obozach koncentracyjnych, trzymać pod kluczem szumowiny Niemiec, element przestępczy, który w innych narodach swobodnie grasuje”. Podkreślanie konieczności ciągłej służby stanowiło również element elitarności, niezbędności tych oddziałów. Podobnie ich rolę widział Rudolf Höß: „W SS potrzebni są tylko ludzie twardzi, zdecydowani, słuchający ślepo każdego rozkazu. Nie darmo noszą trupią główkę i stale nabitą broń! Są oni jedynymi żołnierzami, którzy również w czasie pokoju mają dniem i nocą stać w obliczu nieprzyjaciela, nieprzyjaciela za drutami”.

 

Przekrój społeczny załogi KL Auschwitz

W trakcie tworzenia jednostek SS-Totenkopfverbände rekrutowano przede wszystkim młodych mężczyzn, od 17. do 22. roku życia, nieżonatych, a więc bez obowiązków rodzinnych. Z analizy danych dostępnych w bazie załogi Auschwitz wynika, że najwięcej SS-manów, bo aż 5981, urodziło się między 1895 a 1925 rokiem (ok. 90%), a więc biorąc za punkt odniesienia rok założenia KL Auschwitz, mieli od 15 do 45 lat. Oczywiście najmłodsze roczniki urodzone w latach 1925–1928 rekrutowane były do służby dopiero pod koniec wojny, w wieku 17–18 lat. Dostępne dane dotyczące wykształcenia SS-manów z Auschwitz pozwalają określić je jedynie w odniesieniu do 1543 osób[1]. 1066 (ok. 70%) SS-manów posiadało wykształcenie podstawowe, 12 określiło się jako analfabeci, 66 osób deklarowało wyższe wykształcenie akademickie (ok. 4,2%). Aż 58 członków załogi (na 2534) posiadało wyższe wykształcenie medyczne, przede wszystkim dotyczyło to lekarzy (37) i stomatologów (11). Warto w tym miejscu przypomnieć, że w obozie prowadzono na dużą skalę tzw. eksperymenty medyczne. W rubryce „zawód” zdecydowanie najwięcej SS-manów wskazało zatrudnienie związane z rolnictwem i uprawą ziemi. Na podstawie częściowych danych możemy stwierdzić, że jedynie ok. 10% członków załogi Auschwitz należało do partii nazistowskiej NSDAP. Przynależność partyjna nie była w SS obowiązkowa, ale zaskakuje stosunkowo niski procent, szczególnie w odniesieniu do całej dorosłej ludności Niemiec (ok. 20%). Wynikało to prawdopodobnie z faktu, że sama przynależność do SS była elitarna i dawała wystarczająco dużo przywilejów. Dominującą grupą narodowościową byli tzw. Reichsdeutsche, czyli Niemcy z niemieckim obywatelstwem. Poza nimi w załodze Auschwitz służyli również Austriacy i volksdeutsche z krajów sojuszniczych i okupowanych przez Rzeszę (Węgry, Rumunia, Chorwacja, Polska). Z danych dotyczących 2030 SS-manów aż 828 zadeklarowało wyznanie katolickie, 649 ewangelickie. Na trzecim miejscu byli „bogowiercy” (gottgläubig), było to „wyznanie” preferowane przez władze SS, z racji braku przynależności do jakiegokolwiek Kościoła instytucjonalnego. Służąc w SS-Totenkopfverbände można było otrzymać odznaczenia i medale adekwatne do służby frontowej (z wyjątkiem krzyża żelaznego), SS-mani starali się więc wykazać w pracy gorliwością i kreatywnością.

 

Warunki w obozie

Życie więźniów regulowane było teoretycznie przez regulaminy obowiązujące w obozach koncentracyjnych. Wykroczeniem była każda próba zdobycia pożywienia, uchylanie się od pracy, ale również np. załatwianie potrzeb fizjologicznych w nieregulaminowym czasie, a nawet usiłowanie popełnienia samobójstwa. Za te wszystkie wykroczenia przewidziane były odpowiednie kary, m.in. chłosta, osadzenie w celach bloku 11 (kara ciemnicy i bunkra stojącego), kara słupka, skierowanie do karnej kompanii itd. Kary wymierzano w sposób całkowicie dowolny, często w zależności od kreatywności SS-manów, a pretekstem mogło być nawet nie dość szybkie zdjęcie czapki. Wspomnienia więźniów, a szczególnie zeznania świadków w dwóch procesach załogi Auschwitz, są wstrząsające[2]. „A potem zobaczyliśmyzagazowanych, którzy stali, bo tak mocno byli ściśnięci, że nie mogli upaść. Byli nadzy” – zeznawała Ota Fabian, świadek w procesie we Frankfurcie nad Menem.Świadek Anna Palarczyk zeznawała:„W ambulatorium widziałam szereg razy całkiem małe noworodki zawinięte w ligninę, które tak leżały, dopóki nie umarły. Wiadomo było w 1942 roku, jeżeli kobieta była w ciąży, nie wracała już z rewiru nigdy: ani ona, ani dzieci”.

Świadek Stefan Maliszewski (krakowski proces załogi Auschwitz) zeznawał na sali sądowej: „Zaraz na drugi dzień zostałem przeznaczony do uprzątania węgla. Na placu apelowym zobaczyłem kampanię karną stojącą na kupie śniegu […]. Zobaczyłem, że ze śniegu wystają głowy ludzkie […]. Dowiedziałem się dopiero później, że ci więźniowie, którzy pracowali wolniej byli wstawiani do śniegu aż po głowy i tam musieli stać aż do końca pracy […]. Wyjmowano ich potem stamtąd przeważnie zamarzniętych”[3]. Postrachem dla więźniów byli SS-mani z obozowego Gestapo (Wydział II Polityczny), na których czele stał Untersturmführer Maximilian Grabner. Działalność SS-manów tak wspominał więzień Bolesław Lerczak: „byłem przesłuchiwany w Oddziale Politycznym obozu, którego kierownikiem był Max Grabner. Przy pierwszym przesłuchaniu zastosowano tzw. huśtawkę, podczas której dostałem 65 uderzeń bykowcem i kijem dębowym […]. W czasie drugiego przesłuchiwania dostałem 25 bykowców na taborecie […]. Trzeci raz byłem przesłuchiwany na tzw. huśtawce i wówczas, jak mi opowiadali koledzy, dostałem 300 uderzeń bykowcem i dębowym kijem. W czasie tego przesłuchania omdlewałem z bólu i wówczas cucono mnie przez wlewanie wody do nosa […]. Przy tym trzecim przesłuchaniu byłem odniesiony na blok 2a, gdyż nie byłem w stanie poruszać się o własnych siłach” [4]. Bolesław Lerczak był bity i torturowany przez kilka dni bez przerwy.

Warunki egzystencji więźniów w obozie macierzystym były katastrofalne, a w Brzezince (Birkenau) jeszcze gorsze. Opisał je dokładnie doktor medycyny sądowej Jan Olbrycht, który sam przez 2,5 roku był więźniem KL Auschwitz, a w trakcie krakowskiego procesu zeznawał jako biegły sądowy. W sposób systematyczny przeanalizował warunki mieszkaniowe, ubranie i wyżywienie więźniów, warunki higieniczne i warunki pracy. Opierał się przy tym na własnych doświadczeniach, relacjach innych więźniów, ale przede wszystkim na niemieckiej dokumentacji obozowej. W swoim raporcie podał wstrząsające dane. Stłoczenie więźniów w obozie było tak ogromne, że na jednego więźnia przypadało 0,75–2 m3, podczas gdy norma w polskich więzieniach w okresie międzywojennym wynosiła 13–18 m3. Temperatura w barakach spadała poniżej przepisowych 14oC, a w Birkenau z powodu braku systemu ogrzewania i nieszczelnych drewnianych baraków była jeszcze niższa. Z braku wody i systemu kanalizacji (szczególnie w Birkenau, gdzie woda nie nadawała się nawet do płukania ust), szerzyły się choroby zakaźne. Więźniarki używały do mycia się kawy, którą otrzymywały na śniadanie.Olbrycht stwierdzał dalej: „Mięso dostarczane kuchni więziennej dla sporządzenia zupy było bardzo często zepsute, pokryte pęcherzami, gnijące, w wielu wypadkach zaopatrzone w stemple, że nie nadaje się do użytku. Była to najczęściej konina, łby bydlęce, krew zwierzęca itp. produkty odpadkowe […] Waga ciała więźnia, który przy przyjęciu do obozu ważył 75 kg spadła po niespełna 4-ch miesiącach pobytu w obozie do 41 kg”[5].Opieka lekarska w zasadzie nie istniała – więźniowie bali się „pójść na rewir” (czyli do baraku szpitalnego), gdyż była to raczej umieralnia, w której chorzy w większości zostawieni byli sami sobie lub wręcz dobijani zastrzykami z fenolu.

 

Zbrodnie załogi

Czytając zeznania świadków z KL Auschwitz-Birkenau można by uznać, że sama przynależność do załogi obozu powinna być karana. Zeznający w drugim procesie oświęcimskim świadek Witold Dowgint-Nieciuński mówił: „Byliśmy przekonani, że jeżeli ktoś z nas przeżyje i będą odbywały się jakieś sądy nad nimi, to będzie proces dotyczył w ogóle obozu w Oświęcimiu, i sama obecność wśród załogi jest już, będzie dostatecznym aktem dowodu winy. Nie będzie trzeba personalnie udowadniać poszczególne winy każdemu z oskarżonych”. Tak się jednak nie stało, a szacunkowe dane wskazują, że osądzonych zostało zaledwie ok. 15% członków załogi Auschwitz, co w stosunku do innych obozów i tak stanowi dość wysoki odsetek. Warunki, jakie SS-mani stworzyli w obozie, masowe mordowanie Żydów w komorach gazowych, doprowadziło do śmierci od 1,2 do 1,5 mln ludzi. Wśród nich większość, czyli ok. 1–1,35 mln stanowili Żydzi, drugą pod względem liczebnym grupą byli Polacy ok. 70–75 tys., trzecią Cyganie – ok. 20 tys. Poza tym w obozie zginęło ok. 15 tys. sowieckich jeńców wojennych i 10–15 tys. więźniów innych narodowości (m.in. Jugosłowianie, Czesi, Białorusini, Francuzi, Niemcy i Austriacy). Dane szacunkowe dowodzą, jak ciągle mało wiemy o ofiarach, jak wiele z nich pozostało nadal anonimowymi ludźmi.

Wydawałoby się, że dużo więcej wiemy o sprawcach. Niestety nawet w przypadku SS-manów z Auschwitz nasza wiedza jest nadal skromna. Widoczne jest to na podstawie bazy SS-manów, gdzie często poza imieniem i nazwiskiem nie posiadamy innych danych. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku członków załogi, którzy stanęli przed sądami, przede wszystkim w dwóch dużych, zbiorowych procesach w Krakowie w 1947 roku oraz we Frankfurcie nad Menem w latach 1963–1965. Po raz pierwszy ich zbrodnie zostały tak dokładnie opowiedziane i zbadane, a świat poznał ich nazwiska. Na ławie oskarżonych zasiedli komendanci obozu, lekarze i niżsi rangą funkcjonariusze. Jednym z oskarżonych był Johann Paul Kremer – obozowy lekarz, przedstawiciel świata nauki. Prowadził pamiętnik, w którym opisywał codzienne życie. Niewiele w nim notatek dotyczących okropności Auschwitz ani jednej uwagi, która świadczyłaby o „wrażliwości lekarskiej”. Za to mnóstwo szczegółów dotyczących dobrego jedzenia, zamówionych u krawca ubrań, wysłanych do Niemiec paczek. Zapisy w jego pamiętniku dotyczące pobytu w Auschwitz wyglądają podobnie, np.: „23 września 1942 r. Dziś w nocy byłem przy szóstej i siódmej akcji specjalnej [selekcja do gazu – J.L.]. Wieczorem o godz. 20 kolacja z Obergruppenführerem Pohlem w kasynie oficerskim, prawdziwie świąteczna wieczerza. Podali pieczonego szczupaka, ile kto chciał, prawdziwą ziarnistą kawę, doskonałe piwo i kanapki”.Jako naukowiec zainteresowany m.in. wpływem głodu na organizm ludzki, wybierał sobie więźniów szczególnie wygłodzonych; nakazywał sanitariuszowi takiego więźnia „zarezerwować i zawiadomić o terminie, w którym chory ten zabity zostanie za pomocą zastrzyku”.W dzień, w którym chory ginął, dr Kremer pisał: „Dzisiaj utrwaliłem całkiem świeży materiał ludzki z wątroby, śledziony oraz trzustki”. Zastrzyki wykonywali sanitariusze, m.in. Josef Klehr, sądzony we Frankfurcie. W trakcie procesu zeznawał, że zanim opracowano najskuteczniejszą metodę uśmiercania poprzez zastrzyk fenolu w serce, robiono eksperymenty z rodzajem trucizny oraz miejscem wkłucia. W zeznaniach utrwalonych na filmie widzimy starszego pana, który zachwala tę metodę uśmiercania, porównując ją z „okrutnym gazowaniem”. W sugestywny sposób, pomagając sobie gestami, opowiada o kolejnych etapach gazowania, podkreślając okropność takiej śmierci. „Zastrzyk działał natychmiast, więzień się nie męczył”–konkluduje. Na pytanie sędziego, czy miał jakiekolwiek skrupuły, odpowiada zdecydowanie: „Nie, nigdy, w ogóle. Działałem na rozkaz. […] W Auschwitz czułem głębokie współczucie wobec ofiar”.Sąd udowodnił mu zabicie 475 osób, zaznaczając, że prawdopodobnie było ich znacznie więcej.

Maria Mandl od października 1942 roku pełniła funkcję komendantki obozu kobiecego. Była piękną i okrutną kobietą. Zeznania byłych więźniarek nie pozostawiają wątpliwości, oskarżały ją o niewyobrażalne okrucieństwa. Biła więźniarki, przetrzymywała na mrozie, brała udział w selekcjach. Świadek Antonina Piątkowska zeznawała w procesie krakowskim: „Mandl i Drechsler słynęły w obozie jako najokropniejsze zbrodniarki – sadystki”[6].Po wojnie, siedząc w krakowskim więzieniu Mandl napisała w liście do polskiego śledczego Jana Sehna: „Każdemu więźniowi pomogłam, jak tylko mogłam, w każdy możliwy sposób. […] Nikogo nie zamordowałam, zawsze starałam się ułatwić los więźniom”.Została skazana na karę śmierci, którą wykonano 24 stycznia 1948 roku w Krakowie.

Oswald Kaduk z zawodu był rzeźnikiem, w Auschwitz pełnił służbę jako Rapportführer, odpowiedzialny za apele więźniów. Jeden z nich, Nathan Jakubowitz, zeznający jako świadek we Frankfurcie wspominał, że Kaduk był typowym sadystą, który wyżywał się na więźniach, szczególnie gdy był pijany. „To było jego hobby. Musiał zabijać ludzi. Musiał strzelać. Strzelał do więźniów albo w powietrze”.Udowodniono mu zamordowanie 10 więźniów i udział w morderstwie tysiąca. Skazano na karę dożywocia.

W aktach procesów załogi Auschwitz, które obejmują setki tomów znajdziemy tysiące takich opowieści. Większość członków załóg obozów nigdy nie została osądzona. Najwięcej członków załogi SS w KL Auschwitz stanęło przed polskimi sądami. W latach 1946–1949 ekstradowano do Polski ok. 1000 podejrzanych o popełnienie zbrodni wojennych w KL Auschwitz. Akty oskarżenia przedstawiono 673 osobom, w tym 21 kobietom. Najczęściej wymierzaną karą było pozbawienia wolności na kilka lat, natomiast stosunkowo rzadko orzekano kary śmierci i dożywotniego więzienia.

 

Bibliografia

Auschwitz w oczach SS,tłum. Jerzy Rawicz, Eugenia Kocwa, Oświęcim 2007.

Höhne Heinz, Der Orden unter dem Totenkopf. Die Geschichte der SS,Frankfurt am Main 1969.

Kobierska-Motas Elżbieta, Ekstradycja przestępców wojennych do Polski z czterech stref okupacyjnych Niemiec 194650, cz. 1–2, Warszawa 1991.

Lasik Aleksander, Sztafety Ochronne w systemie niemieckich obozów koncentracyjnych. Rozwój organizacyjny, ewolucja zadań i struktur oraz socjologiczny obraz obozowych załóg SS, Oświęcim 2007.

Listy Marii Mandel do sędziego Jana Sehna, IPN GK 196/139, k. 97–131.

Lumsden Robin, Waffen SS. Organizacja, działania bojowe, umundurowanie, Warszawa 1999.

Mowa końcowa oskarżonego Josefa Klehr, http://www.auschwitz-prozess.de/index.php

Strona Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu: http://www.auschwitz.org/

Załoga SS KL Auschwitz (baza): http://pamiec.pl/pa/form/60,Zaloga-SS-KL-Auschwitz.html

Zeznania oskarżonego Josefa Klehr: Frankfurter Auschwitz Prozess: https://www.youtube.com/watch?v=OYtOQjYvAh0

Zeznania świadka: Anna Palarczyk, Frankfurcki proces załogi Auschwitz, 100./101. Verhandlungstag, 15–16.10.1964, http://www.auschwitz-prozess-frankfurt.de

Zeznania świadka: Nathan Jakubowitz, Frankfurter Auschwitz Prozess, https://www.youtube.com/watch?v=CTsQC5-Ekss

Zeznanie świadka: Ota Fabian, Frankfurcki proces załogi Auschwitz, 109. Verhandlungstag, 6.11.1964, http://www.auschwitz-prozess-frankfurt.de

Zeznania świadka: Witold Dowgint-Nieciuński, Frankfurcki proces załogi Auschwitz, 132. Verhandlungstag, 29.1.1965, http://www.auschwitz-prozess-frankfurt.de

Żyję. Wybór odpowiedzi na ankietę ks. prof. Konstantego Michalskiego z 1945 roku, skierowaną do byłych więźniów politycznych z czasów okupacji niemieckiej, Polska Prowincja Zgromadzenia Księży Misjonarzy w Krakowie, Kraków 2012.

 

Dr Joanna Lubecka – historyk i politolog, adiunkt w Akademii Ignatianum w Krakowie, wykładowca w Instytucie Nauk o Polityce i Administracji. Pracownik Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie. Autorka licznych publikacji naukowych i popularno-naukowych oraz wykładów z obszaru pamięci historycznej w relacjach polsko-niemieckich i rozliczania zbrodni niemieckich popełnionych w czasie II wojny światowej.

 

[1] Należy zrobić zastrzeżenie, że w bazie członków załogi Auschwitz przy błędnie zapisanym nazwisku dana osoba może występować dwukrotnie.

[2] Pierwszy proces odbył się w Krakowie 24 listopada – 16 grudnia 1947, z 40 oskarżonych aż 23 skazano na kary śmierci; drugi proces załogi odbył się we Frankfurcie nad Menem 20 grudnia 1963 – 10 sierpnia 1965, z 22 oskarżonych 18 skazano na kary pozbawienia wolności.

[3] Zob. relację Stefana Maliszewskiego.

[4] Zob. relację Bolesława Lerczaka.

[5] Zob. relację Jana Olbrychta.

[6] Zob. relację Antoniny Piątkowskiej.