Poznaj przejmujące historie obywateli polskich ofiar i świadków totalitaryzmu

Czwarta masowa deportacja w głąb Związku Sowieckiego

Michał Bronowicki

 

Unifikację polskich ziem wschodnich z resztą terytorium ZSRS Sowieci realizowali w sposób planowy i systematyczny. Praktycznie w każdej dziedzinie życia mieszkańcy Kresów odczuwali kolosalne zmiany. Edukacja, prawo, gospodarka, sfera kultury, a nawet obyczajowość poddane zostały nadzwyczajnym przeobrażeniom przebiegającym według wytycznych płynących z Kremla. Wszechobecna propaganda i indoktrynacja dopełniały całości obrazu sowieckich rządów, podobnie jak bezustanne masowe represje, których ostatnim akordem w trakcie okupacji z lat 1939–1941 okazała się czwarta deportacja ludności na Sybir.

 

Skazani za „kontrrewolucję”

Po wielu miesiącach pozornego zaniechania wywózek aparat bezpieczeństwa Związku Sowieckiego ponownie został uruchomiony w celu „oczyszczenia” zaanektowanych obszarów z tzw. niepewnego elementu. Na podstawie decyzji Komitetu Centralnego WKP (bolszewików) oraz Rady Komisarzy Ludowych ZSRS, które doprowadziły do przyjęcia 14 maja 1941 roku odpowiedniej uchwały, Ławrientij Beria, szef NKWD, wydał tydzień później zarządzenie o zesłaniu osób zagrażających władzy komunistycznej. W rozumieniu Moskwy byli to tym razem „członkowie kontrrewolucyjnych organizacji” z Mołdawii, „Zachodniej Ukrainy”, „Zachodniej Białorusi” i republik nadbałtyckich. W takiej też kolejności rozpoczęły się przymusowe przesiedlenia – najpierw na południu, następnie na północy. Całość akcji pozostawiono w gestii NKWD i NKGB (Ludowego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego), wyznaczając członkom tych organów zadanie sporządzenia list proskrypcyjnych z nazwiskami osób przeznaczonych do deportacji. Zgodnie z praktykowaną wcześniej zasadą przyjęto odpowiedzialność zbiorową, znów kwalifikując do zsyłki całe rodziny. W największym stopniu objęło to wówczas familie kolejarzy, osób skazanych na śmierć, konspiratorów, aresztowanych w drugim roku okupacji, a także byłych żandarmów i policjantów, represjonowanych wcześniej urzędników, oficerów Wojska Polskiego, kupców, fabrykantów i tzw. obszarników. Wywózce podlegały też grupy przeznaczone do wcześniejszych deportacji – osoby, których uprzednio nie udało się z różnych przyczyn zatrzymać – m.in. część uchodźców pochodzących z terenów zaanektowanych przez III Rzeszę. Kolejny raz gros wywiezionych miała stanowić inteligencja, czyli środowisko najmocniej świadome realiów narzuconej władzy, jej celów i metod w dążeniu do pełnego podporządkowania ludności ziem włączonych do Związku Sowieckiego.

Jak wcześniej, w sposób konsekwentny Sowieci przystąpili do przesiedleń według określonego harmonogramu. 22 maja rozpoczęli przesiedlenia z Mołdawii i Kresów ukrainnych, 14 czerwca z Litwy, Łotwy i Estonii, natomiast od 19 czerwca – z ziem białoruskich. Nie liczyły się przy tym żadne kryteria narodowościowe, a jedynie twarda polityka obrana wobec mieszkańców terenów wcielonych przez Stalina do budowanego i rozszerzanego przezeń imperium. Było to swoistym zaskoczeniem dla Ukraińców czy Białorusinów naiwnych wobec haseł „wyzwolenia spod ucisku polskich panów i kapitalistów”, tj. retoryki towarzyszącej wkraczaniu Armii Czerwonej na Kresy. Nie mogło to jednak budzić zdumienia wśród Polaków, którzy potrafili przygotować się na ewentualność zesłania. W rezultacie zdarzało się, że nocne najścia funkcjonariuszy NKWD w towarzystwie uzbrojonych konwojentów oraz przedstawicieli lokalnej władzy były przyjmowane z pewną dozą oczekiwania na wyrok. Ludzie zabierali wtedy ze sobą naszykowane pakunki z żywnością przewidzianą na podróż, najcenniejsze w tym kontekście rzeczy osobiste – nie kosztowności, lecz np. narzędzia niezbędne do pracy na Syberii, polskie książki z kanonu rodzimej literatury, pozwalające na zachowanie tradycji i języka podczas wieloletniego zesłania, przedmioty kultu religijnego ważne nie tylko w aspekcie wiary, ale również tożsamości narodowej. Rugowaniu z domostw niezmiennie towarzyszyło brutalne traktowanie, rewizje, pośpiech i ogólny dramat zesłańców. Zawsze było też ogromnym szokiem[1]. W maju–czerwcu 1941 roku tragedię przesiedleńców często potęgował fakt odłączania od rodzin mężczyzn. W przypadku podejrzeń o możliwość prowadzenia przez nich „wrogiej działalności” skierowanej przeciw porządkowi ustanawianemu przez reżim Stalina, tuż przed załadowaniem do wagonów, separowano ich od bliskich i deportowano oddzielnie do łagrów. Nie zdarzało się to we wcześniej realizowanych akcjach przesiedleńczych. Stanowiło natomiast dodatkowy cios dla rodzin, których dotykał jeszcze ten rodzaj szykany[2].

 

Deportacje po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej

Załadunek zesłańców do wagonów wyposażonych jedynie w prycze, ordynarnie wycięte w podłogach dziury zastępujące toaletę oraz w wiadra do pobierania wody na przystankach, przebiegał bardzo szybko. Tym razem transporty pilnowane przez Wojska Konwojowe NKWD nie stały po kilkadziesiąt godzin na stacjach w oczekiwaniu na odjazd, chociaż nie następował on od razu. To również nie letni upał, mocno doskwierający w zamkniętych dusznych składach, miał się stać największą katorgą deportowanych[3]. Absolutnym wstrząsem okazał się atak Niemiec na Związek Sowiecki, a tym samym bombardowania pociągów przez Luftwaffe. 22 czerwca państwa Osi zaatakowały bowiem ZSRS i ostrzelały część transportów podążających na wschód. Wśród bezkresu przesiedleńczej rozpaczy znalazł wtedy swoje miejsce również koszmar nagłej śmierci – raporty sowieckie donosiły o 10–13 proc. zabitych zesłańców i 12–15 proc. rannych.

Sytuacja wywołana inwazją niemiecką miała liczne konsekwencje. Śmierć części wywożonych była tylko jedną z nich. Inną, lokującą się po przeciwnym biegunie, stanowiła zwiększona możliwość ucieczki. W warunkach ogólnego chaosu wywołanego nalotami, wielodniowego przetrzymywania transportów z przesiedleńcami na bocznicach, z uwagi na fakt, że należało ułatwiać natychmiastowe przerzucanie wojsk sowieckich w rejon walk – tym samym rodziła się szansa na ratunek: ucieczkę z transportu. Wobec rozpętanej na nowo zawieruchy wojennej deportowani częściej jednak odczuwali problemy z regularnym wyżywieniem czy dostarczaniem do wagonów wody pitnej. Znacznie pogorszyło to kwestię zachowania elementarnej higieny. Najsłabsi, szczególnie dzieci i osoby starsze, umierały w ekstremalnych, potęgowanych działaniami zbrojnymi warunkach. Nie ma jednak wiarygodnych danych o skali tego zjawiska.

Śmiertelność najmocniej dotknęła pierwszych zesłańców – z lutego 1940 roku. W pozostałych akcjach przesiedleńczych nie był tak duża, jakkolwiek relacje osób wywożonych na Sybir pełne są opisów dotyczących zmarłych w trakcie transportu. Co naturalne, w znacznej mierze wiąże się to z kwestią zapamiętywania najbardziej traumatycznych zdarzeń, nie zawsze jednak odpowiada rzeczywistości. Wojska Konwojowe NKWD miały obowiązek odnotowywania każdego zgonu, jaki miał miejsce w czasie transportu – były one skrupulatnie rozliczane ze stanu osobowego docierającego do miejsc przeznaczenia, aby wykluczyć oskarżenie o ucieczkę. W drodze, na postojach eskorta nie mogła zabierać ciał, by gromadzić je wszystkie choćby w osobnym wagonie – takowego zwyczajnie nie było. Denatów prawdopodobnie wynoszono na stacjach i grzebano naprędce lub pozostawiano bez pochówku. W sposób szczególny podchodzono też do sprawy traktowania deportowanych jako darmowej siły roboczej, mającej przysporzyć Związkowi Sowieckiemu wymiernych korzyści. Generalnie nie lekceważono w tym kontekście żadnego z wywożonych, włącznie z dziećmi, które – nawet w przypadku urodzenia na zesłaniu – dziedziczyły po rodzicach status przesiedleńczy i teoretycznie podlegały później obowiązkowi pracy.

 

Na dalekiej Syberii

Wszystkich zesłanych w maju–czerwcu 1941 roku skategoryzowano jako ssylnoposielenców, ssylno-pieriesielenców bądź administratiwno-ssylnych. Czas zsyłki określono dokładnie – na 20 lat. Zazwyczaj po kilku tygodniach podróży deportowanych wyładowywano w docelowych obwodach:nowosybirskim, omskim, swierdłowskim, południowokazachstańskim oraz w Kraju Krasnojarskim i Kraju Ałtajskim[4]. Administracja sowiecka zdała sobie wówczas sprawę z tego, że ludność będąca – jak deportowani w 1941 roku – poza ewidencją Zarządu Poprawczych Obozów Pracy i Kolonii NKWD ZSRS, tj. łagrów, powinna być wszelako dokładniej rejestrowana. W tym celu zamyślano utworzyć precyzyjne wykazy przy komórce NKWD Oddziału Przesiedleń Specjalnych dla obsługi ww. ludności (w tym przesiedleńców z kwietnia 1940 roku, kwalifikowanych ogółem w podobnej kategorii).

Wywożonych w przededniu wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej po wyładowaniu z transportów lokowano w kołchozach i sowchozach na Syberii. Pozostawiano ich przy tym losowi, w którym najistotniejszą rolę odgrywali sowieccy pracownicy gospodarstw rolnych wybierający najwartościowszych pod względem przydatności do pracy zesłańców. Jak na niewolniczym targu odrzucano więc najsłabsze kobiety, dzieci oraz osoby mało przydatne w wymagających siły fizycznej zajęciach na roli. Stanowiło to pewną analogię do poczynań wobec zesłańców z kwietnia 1940 roku. Podobieństwo było też w teoretycznym prawie do wyboru przedsiębiorstwa państwowego bądź spółdzielczego, w którym realizowano przymus pracy.

Zasadniczą różnicą pomiędzy deportowanymi wiosną 1940 roku a wywożonymi z maja–czerwca 1941 roku okazała się dla tych drugich konieczność bezwzględnego nakazu meldowania się w placówkach NKWD. Przynajmniej raz na dwa tygodnie przesiedleńcy ci obowiązkowo podpisywali listy, które potwierdzały ich pobyt w określonych kołchozach lub sowchozach. Za niesubordynację groziła im wysoka grzywna, a nawet areszt. Ostatni spośród wysiedlonych w masowych akcjach mieli jednak wyjątkowe szczęście, gdyż ich pobyt „na nieludzkiej ziemi” trwał zazwyczaj krótko. Niespełna dwa miesiące po wywózce z maja–czerwca 1941 roku w Związku Sowieckim ogłoszono „amnestię” dla obywateli polskich przebywających na zesłaniu.

 

Bibliografia

Ciesielski Stanisław, Materski Wojciech, Paczkowski Andrzej, Represje sowieckie wobec Polaków i obywateli polskich,Warszawa 2002.

Gurianow Aleksandr, Massztaby dieportacyi nasielenija w głub SSSR w maje–ijunie 1941 g.,w: Riepriessii protiw polakow i polskich grażdan. Istoriczeskije sborniki „Miemoriała”, Moskwa 1997.

Lebiediewa Natalia S., Rozstrzeliwania i deportacje ludności polskiej w ZSRR w latach 1939–1941, „Niepodległość i Pamięć” 1998, nr 2, s. 179-193.

Żaroń Piotr, Deportacje na Kresach 1939 –1941, Warszawa 1990.

 

Michał Bronowicki – absolwent Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, archiwista, sowietolog, wieloletni pracownik Archiwum Wschodniego Ośrodka KARTA oraz Domu Spotkań z Historią, redaktor prowadzący serii albumów popularnonaukowych o II wojnie światowej wydawnictwa New Media Concept, autor kilkudziesięciu artykułów publikowanych m.in. w „Karcie”, „Zesłańcu”, „Kresowych Stanicach” oraz na stronach Wirtualnego Muzeum Kresy-Syberia, dotyczących głównie przeszłości Kresów Wschodnich II RP i represji sowieckich, obecnie koordynator programu Archiwum Historii Mówionej i kurator wystawy stałej w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.

 

[1] Zob. relacje Zofii ChwiałkowskiejZofii DziedziejewMarii Gołąb.

[2] Zob. relację Stanisława Szuttenbacha.

[3] Zob. relacje Zofii Dziedziejew, Lucjana Dzienisiewicza, Romualda Hryniewicza.

[4] Zob. relacje Władysława CudziłyGenowefy Galantowicz.