Stanisław Orłowski
kl. VIb
Szkoły Powszechna im. Stanisława Staszica w Kielcach
Moje wspomnienia zbrodni niemieckiej
Za okupacji niemieckiej Polska była w żałobie, Niemcy obchodzili się z Polakami strasznie, rozstrzeliwali na ulicach.
Sam byłem świadkiem w Warszawie, jak Niemcy przekopali przez ulicę rów i ustawili karabiny maszynowe. Za pół godziny przyjechało pięć samochodów nakrytych, dwa były napełnione Polakami. Niemcy rozdzielili męczenników na trzy grupy. Polacy byli tylko w koszulach, drżeli z zimna. Było to we wrześniu. Niemcy postawili ich twarzami do muru, dowódca strzelił z rewolweru, a na ten znak Niemcy zaczęli strzelać z karabinów maszynowych. Polacy padali jeden po drugim. Tak wystrzelali dwie grupy.
W trzeciej grupie były dwie kobiety i piętnastoletni chłopiec. Po dwóch salwach wszyscy leżeli we krwi, tylko piętnastoletni chłopiec żył, oparł się o mur i krzyczał: „Niech żyje Polska!” Dowódca wyjął rewolwer i dobił go. Niemcy zebrali zwłoki pomordowanych i wywieźli w nieznanym kierunku.
Ludzie przyszli i pozbierali skrzepłą krew nieznanych bohaterów, przynieśli wieńce i zapalili świeczki, a na murze w nocy napisali: „Tu zginęli śmiercią męczeńską bohaterowie polscy” – którzy swoje życie oddali za ojczyznę.
W Warszawie nie było dnia, żeby Niemcy nie zabijali ludzi. Co dzień rozlegały się strzały niemieckich karabinów. Każdego dnia tysiące ludzi wywozili do obozów koncentracyjnych, gdzie ich palono i zabijano. Dlatego mamy pamiętać, że Niemcy czyhają na Polskę, czuwać i stać na straży wolności.