Anna Sokalska
kl. VII
1 grudnia 1946 r.
Co mówią mogiły zbiorowe
Znów jak co roku przychodzi Święto Umarłych, święto tych, którzy odeszli od nas na zawsze. Znów, jak co roku przychodzi [?] dzień, kiedy myśl nasza zwraca się ku tym, których nie ma już między nami, a których brak tak dotkliwie i tak boleśnie odczuwamy. Nie ma w Polsce rodziny, nie ma bodaj człowieka, który w dniu dzisiejszym nie wspomina o świeżej, jeszcze krwawiącej ranie, o stracie poniesionej tak, zdawałoby się, niedawno, o kimś najbliższym i [nieczytelne] bliższym, nagle wyrwanym życiu.
Jak gdyby walec wojny przeszedł przez nasz kraj i rozrzucił [?] po ziemiach polskich, po krajach Zachodu i Wschodu setki i miliony świeżych polskich mogił. O nich wszystkich [?] – o tych, którzy zginęli w nieugiętej walce kraju; o tych, którzy polegli z bronią w ręku na barykadach Stolicy; o tych, którzy oddali życie w chmurach nad Wielką Brytanią; którzy padli, wspinając się na nagie szczyty włoskiego Monte Cassino; o ofiarach niemieckiej przemocy; o bojownikach walki o wolność o wiernych i wytrwałych żołnierzach Rzeczypospolitej – myśleć będziemy w ten dzień, w Święto Umarłych. A oni będą się cieszyć, choć leżą we wspólnych mogiłach, że my pamiętamy o nich i składamy im dzięki i hołd [za to,] że walczyli o upragnioną wolność i wywalczyli [ją] bardzo bohatersko, choć wielu z nich poległo.
Wszystkie organizacje, armie wojska polskiego będą czcić ten dzień jako najważniejszy w roku. Wspominamy w ten dzień tych żołnierzy, którzy walczyli – a teraz śpią snem wiecznym w partyzanckich zbiorowych mogiłach. W Dzień Zaduszny mogiły jarzą się światłem, są czyste i ubrane, przy każdej z nich klęczą matki i ojcowie, siostry i synowie, zamyśleni, jak gdyby oddaleni od świata, ale to jest dziwne, że większość osób nie płacze, gdyż wiedzą, że bohaterowie, co leżą tu w spokoju, polegli za ojczyznę, nie szczędząc swej młodej krwi.