Adam Fałdyga, ur. 1893, żonaty, policjant.
Na rozkaz wyższych władz policyjnych 19 września 1939 r. przekroczyłem granicę litewską i zostałem internowany (obozy Kułatowo [Kołotowo] i Wiłkomierz).
11 lipca 1940 r., po okupacji Litwy przez ZSRR, zostałem wywieziony z obozu w Wiłkomierzu do Kozielska. Umieszczono nas w cerkwi, gdzie jak śledzie w beczce wepchnięto 600 ludzi. Dokuczało nam bardzo robactwo. Prawie wszyscy byli Polakami. Reprezentowani byli: Korpus Ochrony Pogranicza, Straż Graniczna, policja i in.
Praca była tylko w rejonie. Strzegli nas pilnie. Otoczeni byliśmy drutem kolczastym. W nocy obóz oświetlony był reflektorami celem uniemożliwienia ucieczki. Politrucy często urządzali zebrania, na których wychwalali rzekomą równość, jaka panuje w ZSRR. Ponadto starali się w nas stłumić myśl o odbudowie Polski.
Wielu internowanych z rozpaczy popełniło samobójstwo. Zmarli Kucharski, Jodełka i in.
Poziom umysłowy był dość wysoki. Bardzo dużo ludzi wykształconych, tak że człowiek mógł się niejednego dowiedzieć.
Rzadko kiedy doręczano mi listy z Polski.
15 maja 1941 r. zostałem odtransportowany na Półwysep Kolski. Sam transport odbywał się w strasznych warunkach, bez wody, nie mówiąc już o jedzeniu. Mieszkaliśmy pod gołym niebem. Spaliśmy na wiecznie zamarzniętej ziemi. Budowaliśmy obiekty wojskowe. Pracowaliśmy 12 godzin dziennie. Chleba dostawaliśmy do 300 g dziennie, za to roboty wymagano na tony. Powoli słabli wszyscy, przeważał nastrój przygnębienia.
Na szczęście wybuch wojny niemiecko-sowieckiej przerwał naszą niedolę. Wskutek zbliżenia się linii frontu ewakuowano nas, też pod konwojem, do Suzdala. Po drodze doszło do incydentu w Archangielsku. Stłoczono półtora tysiąca ludzi w czterech namiotach, tak że wielu nocowało na błotnistym podwórzu. W namiotach smród, gdyż ścieki od ubikacji znajdowały się pod podłogą. Na domiar złego przynieśli na tę masę ludzi trzy woreczki pomiętego chleba. Wówczas wszyscy jakby na komendę zaczęli krzyczeć: „Chleba!”. Następnie śpiewano polskie pieśni. NKWD-ziści przelękli się trochę. Obiecano nazajutrz powiększyć rację chleba. 24 sierpnia 1941 r. zdjęto warty. Przyjechała na miejsce polska komisja wojskowa. Zostałem przyjęty do armii.
8 września przybyłem do Tatyszczewa [Tatiszczewa], gdzie formowała się 5 Dywizja Piechoty. Tutaj też dowiedziałem się 6 lutego 1942 r., że rodzina moja została wywieziona w przededniu wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej do Krasnojarskiego Kraju, Aczyńskiego rejonu, Pokrowskiego sielsowietu, wsi Zatałowka. Rodzina moja niestety nadal się tam znajduje w nieopisanej nędzy.
Miejsce postoju, 8 lutego 1943 r.