ZBIGNIEW JAŁOCHA

Zbigniew Jałocha
kl. VI
Suskowola, 29 listopada 1946 r.

Jaka chwila najbardziej upamiętniła mi się z czasów okupacji niemieckiej

Był to 21 czerwca 1944 r., słońce chyliło się ku zachodowi. My po całkowitym obrządku domowym i po kolacji, położyliśmy się na spoczynek. Przespaliśmy noc i gdy wczesnym rankiem doleciały nas strzały z ręcznych karabinów, w naszych sercach zapanował strach. Po upływie pół godziny zastukał ktoś w okno. Otworzyliśmy i wszedł do mieszkania mój wujek, i z wielkim strachem i trwogą oznajmił nam, że Niemcy otoczyli naszą wieś. Za chwilę weszło do mieszkania pięciu Niemców i kazali mojemu tatusiowi się ubierać.

Tatuś, wziąwszy dowody z sobą, poszedł do pewnego punktu, do którego zagnali wszystkich mężczyzn. Tam kazali się kłaść twarzą do ziemi. Gdy warta strzegąca ludzi zauważyła najmniejszy ruch u jakiegoś mężczyzny, kopała bez najmniejszej litości drewnianymi butami w głowę.

Wtedy zajęto naszą szkołę i nie było lekcji. [Niemcy] pozabierali też wtedy panów nauczycieli i poprowadzili ich do tego punktu. Tam, po sprawdzeniu dowodów, zostali [oni] rozdzieleni na trzy grupy: jedni mieli czerwone kartki, tzn. zostali przeznaczeni do więzienia i poczytani za bandytów; ci, którzy mieli żółte kartki, zostali wywiezieni na ciężkie roboty do Niemiec, a ci, którzy nie mieli wcale kartek, zostali wypuszczeni swobodnie do domu. Wrócił wtedy do domu mój tatuś i wielu innych sąsiadów. A reszta odmaszerowała w swoją stronę. Ci, co mieli czerwone kartki, zostali powiązani jednym grubym powrozem i ustawieni czwórkami, a ci, co mieli żółte kartki, szli swobodnie. Ta chwila nigdy nie zostanie zapomniana w moim życiu.