Szkoła Powszechna nr 2
Pionki, 26 listopada 1946 r.
Co mówią zbiorowe mogiły
29 października 1946 r., układając wieńce na wzgórzu poległych bohaterów Rzeczypospolitej Polskiej, przypomniałem sobie te straszne okrucieństwa niemieckie – rozstrzeliwanie dziesięciu bohaterów Polski.
Było to 20 kwietnia 1944 r. o godz. 10.00. Dzień był targowy. Gdy szedłem na targ, zauważyłem trzy samochody. Na środkowym siedziało pomiędzy żołnierzami dziesięciu bohaterów polskich. Mieli związane ręce w tyle. Na drugim samochodzie jechali żandarmi, gestapowcy, werkszuci i policja niemiecka. Pewna część gestapowców i żandarmów rozeszła się po działkach, pilnując, aby nie nadjechali partyzanci i nie odbili im więźniów. Inni zganiali ludzi, aby przypatrywali się rozstrzeliwaniu więźniów „bandytów”.
Kiedy już zgonili ludzi, komendant policji niemieckiej odczytał wyrok. Po odczytaniu wyroku śmierci żołnierze niemieccy dostali rozkaz od komendanta, aby szykowali się do strzału. W tym czasie jeden z bohaterów, Adam Guzal, krzyknął: „Niech żyje najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska”. Za nim powtórzyli wszyscy bohaterowie Polski: „Niech żyje! Niech żyje! Niech…” – nie zdążyli dokończyć okrzyku. Salwy karabinów zwaliły ich na ziemię.
Kobiety bardzo płakały, a mężczyźni, nie mogąc patrzeć na męczących się rodaków, odwracali się. Nie wszyscy byli zabici strzałami. Jeden werkszuc z pistoletu dobijał tych, którzy jeszcze żyli.
Potem podjechały wozy i odwieźli ich za rzeźnię, na koński cmentarz, gdzie zostali pochowani. Guzal dość długo żył i bardzo się męczył. Ludzie prosili i dawali pieniądze, żeby go dobili, ale Niemcy nie chcieli o tym słuchać. Wszystkich zakopali.
Czekali tylko na Guzala, aż skończy życie. Gdy skończył życie, zakopali i jego. W kilka dni po zabiciu tych dziesięciu bohaterów polskich matka Guzala z jego kolegami w nocy wykopała go i zakopała w skrzynce zbitej z desek, żeby się prędko ciało nie zepsuło.