TADEUSZ PODOSKI

Tadeusz Podoski
kl. VIIb
Skaryszów [Skaryszew]

Chwila najwięcej dla mnie pamiętna z okupacji

Było to we wrześniu 1939 r., kiedy [Niemcy] wkroczyli do Skaryszewa, a kolumny zmotoryzowane, poprzedzone tankami, wyjechały na drogę, która prowadzi do Kobylan. Po wycofaniu się wojsk polskich poszedłem z ciocią do ogrodu, skąd rozciągał się widok na radomską szosę. Przy pomocy lornetki ujrzeliśmy tumany kurzu unoszące się nad szosą. Jakiś czas potem dał się słyszeć huk jadących czołgów. Wtedy wszyscy, [wraz] z ciężko chorą babcią, przenieśliśmy się do obory murowanej, której trzy murowane ściany dawały najwięcej bezpieczeństwa. W pewnym momencie ciocia, wyglądając oknem obory, oznajmiła, że tanki niemieckie posuwają się w naszą stronę. Wtedy osunęliśmy się na kolana, prosząc Boga o opiekę nad nami.

Z hukiem i brzękiem zatrzymał się jeden z czołgów na wprost naszego domu. Klapa czołgu otworzyła się i młody człowiek w zielonym ubraniu skoczył na nasz ganek, na którym zostawiłem roczniki „Płomyka”. Oglądał je chwilę, a potem wyrzucił do ogrodu. Rozglądał się ostrożnie, badając teren. Po chwili skoczył na gąsienicę tanku, krótka narada z tankistą – i zniknął w otworze tanku. Tank wykonał obrót wstecz, a wiatrak najeżony lufami został nastawiony, rozległ się straszny huk i trzask i tuż obok nas zaczął płonąć budynek. Czerwone języki płomienia objęły w jednej chwili cały dach. A tank za każdym obrotem gąsienic wysyłał nową serię pocisków, które z hukiem i trzaskiem pękały i nowa fontanna iskier niszczyła całoroczną pracę polskiego rolnika. Ratować nie było komu i nie było jak. W tym morzu płomieni schroniliśmy się do piwnicy, bo obora była okryta słomą.

Po jakimś czasie rozległ się znowu warkot motoru, [nadjechały samochody], a jeden z nich zatrzymał się. Z samochodu wysiadł Niemiec [i] skierował kroki do piwnicy. Po chwili w drzwiach piwnicy ukazała się twarz Niemca [i] ręka uzbrojona w rewolwer. Ciocia, jednym skokiem wyskoczywszy z piwnicy, zagrodziła drogę Niemcowi. Na pytanie: „Czy nie ma tu polskich żołnierzy?” ciocia oświadczyła, że w piwnicy prócz kobiet i dzieci nie ma nikogo. Mówiąc to, drżała ciocia, bo wiedziała że za [ścianą?] przebierają się polscy żołnierze w cywilne ubrania, które dostali od naszych sąsiadów. Niemiec, nie dowierzając, zajrzał jeszcze raz do piwnicy, po czym wyszedł na podwórze. My zaś wróciliśmy do domu.