WŁADYSŁAW GRZELAK

Warszawa, 11 lipca 1949 r. Członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce mgr Norbert Szuman przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Władysław Grzelak
Data i miejsce urodzenia 24 lutego r., 1906 Osnaków, pow. Błonie
Imiona rodziców Antoni i Aniela z [Soforińskich?]
Zawód ojca robotnik
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie szkoła powszechna
Zawód wartownik
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Mickiewicza 37 m. 26
Karalność niekarany

Przez mniej więcej sześć tygodni trwania powstania warszawskiego przebywałem na terenie fabryki posadzek i fornirów przy ul. Elbląskiej 13, gdzie znajdowało się moje służbowe mieszkanie. Działania powstańcze zakończyły się w tym rejonie wieczorem 1 sierpnia. W pierwszym okresie powstania wychodzenie na ulicę było niemożliwe, gdyż Niemcy z bunkrów strzelali do każdego, kto odważył się wyjść. Dopiero po jakimś czasie, kiedy na podstawie nieznanego mi polecenia ludność wywiesiła na domach białe chorągwie, kobiety z podniesionymi rękami mogły przechodzić po chleb do piekarni. Mniej więcej w tym samym czasie na terenie fabryki zainstalowani zostali trzej żołnierze niemieccy z oddziału rozlokowanego w fabryce sprawdzianów przy ul. Duchnickiej, który zajmował się rozmontowywaniem i odtransportowywaniem maszyn fabrycznych. Zostali oni sprowadzeni do naszej fabryki na żądanie kierownika Petera celem utrzymania porządku w fabryce oraz wobec tego, że kierownik zaniepokojony był podpalaniem domów. Podpalenia te były najpierw w rejonie ulicy Włościańskiej, później na Powązkach, przy czym najpierw wypędzano ludzi, wreszcie przy ul. Elbląskiej, gdzie dokonywali ich ludzie w mundurach żandarmerii niemieckiej mówiący po rosyjsku i pozostający pod komendą Niemców. Inny oddział obcojęzyczny pod komendą niemiecką stanowili Ukraińcy i Kozacy, którzy przybyli po kilku tygodniach powstania na teren Składnicy Sanitarnej. Dopuszczali się oni licznych rabunków i gwałtów na okolicznej ludności. Sam byłem świadkiem, jak pewnej nocy wpadli do domu przy Elbląskiej 7, gdzie usiłowali dokonać gwałtu m.in. na kilku dziewczynkach w wieku 13 – 14 lat, którym jednak udało się uciec do nas na teren fabryki. O ile pamiętam, oddział ten miał numer powyżej 300. W międzyczasie Niemcy wywieźli większość maszyn z naszej fabryki, przy czym wiele z nich zostało uszkodzonych.

Około połowy września, daty dokładnie nie pamiętam, osoby przebywające na terenie fabryki zostały załadowane na samochody, którymi odwieziono nas na dworzec towarowy i stąd transportem kolejowym skierowano nas do Niemiec.

Na tym protokół zakończono i odczytano.