Zbigniew Walczakiewicz
kl. VIa
Szkoła nr 3
Skarżysko-Kamienna
Chwila najbardziej pamiętna dla mnie z lat okupacji
Całą wojnę przeżyłem na Suwalszczyźnie. Powiat [sic!] ten został przyłączony do Rzeszy jako ziemia rdzennie niemiecka. Prawa Polaków na Suwalszczyźnie były o wiele mniejsze niż w Generalnym Gubernatorstwie. Nie było polskich szkół, całą inteligencję, a nawet światlejszych gospodarzy [okupanci] powywozili do obozów koncentracyjnych, młodzież na roboty do Prus, a właścicieli większych gospodarstw wysiedlili, oddając ich ziemię Niemcom. Oprócz tego gnębili ludność polską na każdym kroku. Wszystko to sprzykrzyło się tak bardzo, że z utęsknieniem czekaliśmy tej chwili, kiedy bestia krzyżacka złamie wreszcie kark. Toteż chwila ucieczki [Niemców] była dla mnie najbardziej pamiętną.
Było to jesienią. Dzień miał się już ku schyłkowi. Drogą od wsi ciągnęły wozy naładowane po brzegi tłumokami, na których siedziały kobiety i dzieci, a obok szli mężczyźni. Byli to polscy Niemcy czyli volksdeutsche. Uciekali oni przed nadchodzącym frontem. W nocy u nas nikt nie spał, [gdyż] wszyscy wiedzieli, że nadeszła upragniona chwila. We wsi zakwaterowała się niemiecka jednostka zmotoryzowana, która uciekła z frontu. Około godziny 23.00 zauważyliśmy, że szwaby czmychają ze wsi, aż się za nimi kurzy. Auto za autem sunęło, światła [Niemcy] zgasili w obawie, by ich nie dostrzegły samoloty, których większa liczba krążyła od rana.
Od strony frontu [było] słychać kanonadę czołgów i artylerii sowieckiej. Wokół widać było tylko łuny pożarów i jęk samolotów. Nad ranem wszystko ucichło i na pobliskich pagórkach zaczęli pojawiać się rosyjscy żołnierze. Po kilku tygodniach dowiedzieliśmy się, że Berlin został zdobyty. Odetchnęliśmy pełną piersią. Gad niemiecki został unieszkodliwiony i przypuszczam, że nigdy już nie zdoła podnieść ręki na Polskę.