Marian Talma
kl. VII
Wola Uhruska, 16 czerwca 1945 r.
Przeżycia wojenne
W 1939 r. wojna z Niemcami była klęską Polaków, lecz niecałkowitą. Naród polski nie upadł na duchu, walczył z Niemcami za granicą, np. w Rosji, Anglii, Francji i w Afryce, i w wielu jeszcze innych państwach. W kraju prowadził wojnę partyzancką. Prawda, padały przy tym ofiary, lecz czyż wielkie dzieło odrodzenia Ojczyzny obyć się bez nich może? Na miejsce jednego partyzanta, który zginął, występowały dziesiątki nowych, gotowych do największych ofiar i poświęceń, byle tylko wolność umiłowaną wywalczyć...
Niemcy coraz to dalej posuwali się w głąb Rosji, już byli pewni zwycięstwa. Gdy wtem wielka wieść rozniosła się między ludem polskim. Oto Niemcy zostali pobici, wojska niemieckie się cofały i niedługo front rozwinął się na ziemiach polskich. W niedzielę poszedłem do kościoła, by się pomodlić za tych, którzy zginęli w obronie kraju, i żeby Bóg dał zwycięstwo. Dzień był piękny, słońce swoimi promieniami rozjaśniło twarze ludzkie i jakby mówiło, [że] już niedługo zostanie zrzucone jarzmo niewoli. Po wysłuchaniu mszy świętej wróciłem do domu. Wiatr wschodni przyniósł do moich uszu cichy dźwięk dział. Pewnego dnia huk dział stał się tak wyraźny, że można było rozróżnić szczęk broni i warkot samolotów. Przed wieczorem wpadł do nas pan Sztroiz i zaczął mówić przerywanym ze zmęczenia głosem: „Wiecie, że mają nas ewakuować?”. Wieść ta błyskawicznie rozeszła się między ludźmi [we wsi]. Wszyscy pakowali, co kto miał na fury i [uciekali] do lasu. Po wyszukaniu schroniska w lesie pierwszy dzień przeszedł dość spokojnie. Następnego dnia wojska sowieckie przeprawiły się przez Bug. Huk dział i warkot samolotów sprawiały [wrażenie] piekła. Karabiny maszynowe grały monotonnym tonem, Niemcy w popłochu uciekali i kryli się przed samolotami. Strzelanina wzmogła się, rosła, lecz widoczne było, iż przewaga jest po stronie Sowietów, że z walki tej wyjdą [oni] zwycięsko. Niewyspany, zmęczony położyłem się, by się trochę przespać, i zasnąłem. Nie wiem, jak to dalej było, tylko jak się przebudziłem rano, nie wierzyłem własnym oczom. Oto stało czterech żołnierzy armii sowieckiej, rozmawiali o czymś z moim tatusiem. Usłyszałem tylko ostatnie zdanie: „Już niedługo zobaczycie polskich żołnierzy”. Zerwałem się z łoża, by ich zobaczyć z bliska. Przez cały dzień byłem wesoły, że po pięcioletniej naszej niewoli zobaczę żołnierzy Matki Polski, którzy walczyli o wolność Ojczyzny. Po niedługim czasie wróciliśmy do naszej ukochanej wioski.