Andrzej Bobkiewicz
kl. I licealna
II Państwowe Gimnazjum i Liceum
im. Hetmana Jana Zamoyskiego
w Lublinie
Jak uczyłem się w [czasie] wojny
Wybuch wojny w 1939 r. zastał mnie w szóstej klasie Szkoły Powszechnej w Dzierzkowicach. W listopadzie 1939 r. została znów szkoła uruchomiona i zacząłem chodzić do siódmego oddziału. Musiałem jednak szybko przerwać naukę, gdyż Ojciec mój od 1940 r. ukrywał się – częste wizyty Gestapo i chęć aresztowania nas za Ojca, aby zmusić go do zgłoszenia się na posterunek, były powodem wyjazdu naszego z Dzierzkowic.
Od tej pory zacząłem uczyć się razem z siostrą prywatnie, co pewien czas zmieniając miejsce zamieszkania, a nauka w takich warunkach była bardzo trudna. Ostatnio mieszkałem z rodzicami w Zakrzówku i tu uczył mnie student wysiedlony z Poznania.
Warunki nauki były bardzo ciężkie, ciągłe łapanki, rozstrzeliwania i awantury z Niemcami nie pozwalały poświęcić się bez reszty książce, tym bardziej że warunki materialne zmusiły mnie do pracy fizycznej.
W 1943 r. złożyłem egzamin z trzeciej klasy gimnazjum przed komisją egzaminacyjną, która z Lublina przyjechała do Zakrzówka. Czwartą klasę przerabiałem razem z kilkoma kolegami. Warunki nauki były coraz cięższe, gdyż ciągłe akcje niemieckie zmuszały do kilkutygodniowej tułaczki.
W 1944 r. po wypędzeniu Niemców złożyłem małą maturę w Lublinie przed komisją weryfikacyjną, której przewodniczącym był pan Eustachiewicz.
Obecnie warunki po stracie Ojca nie bardzo pomagają mi w czynieniu dobrych postępów w nauce.