JADWIGA PETRUCZYNIK

Jadwiga Petruczynikówna
kl. IV
Wisznice, pow. Włodawa
19 czerwca 1946 r.

Moje przeżycie wojenne

Wojna jest wielkim wrogiem narodu. Teraz właśnie przeżyliśmy straszną wojnę z Niemcami. Aż po prostu serce się kraje, gdy się przypomną czasy okupacji niemieckiej. Kiedy w 1939 r. zajęli Niemcy Polskę, to bardzo dobrze obchodzili się z Polakami, lecz niedługo to trwało. Zaczęli wydawać różne rozporządzenia. Mianowicie kazali zdać wszystką broń, jaką kto posiadał. Z czasem nawet zaczęli bić Polaków, mordować na różne sposoby. Zaczęli Niemcy wywozić Polaków do swego kraju na robotę.

Okupacja niemiecka trwała powyżej pięciu lat. Niemcy na naszej ukochanej ziemi [wyprawiali] niestworzone rzeczy. Aż tu wreszcie w lipcu 1944 r. zbliżył się ku nam front. Niemcy w ostatnich dniach przedfrontowych kręcili się jak oparzeni, jak te psy wściekłe.

Wtem nadszedł 22 lipca, dzień nam straszny i przenikający serce. Było to w niedzielę. O godz. 16.00 po południu rozległ się huk głośny wywołany przez sowiecką armatę. Niemcy szybko zaczęli rozstawiać swoje armaty i u nas postawili jedną armatę na podwórku, pod wzgórzami. Nie byliśmy pewni, czy nasze zabudowanie nie zostanie spalone, ale dzięki Panu Bogu nic się nie spaliło.

Gdy tak nasza cała rodzina siedziała w okopie, to koło nas upadł pocisk. Bardzo się tego przestraszyłam. Oskołki tego pocisku rozpierzchły się na wszystkie strony. Tatuś nasz myślał, że [to] nas już pozabija, lecz u wyjścia stał obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, dzięki czemu nikt nie został z naszej rodziny nawet ranny.

Zawzięta walka w naszej okolicy trwała jeszcze przez całą noc. Byliśmy wszyscy bardzo przejęci tą strzelaniną. Noc bojowa była ciemna, lecz oświetlona rozrywającymi się pociskami. Rano, gdyśmy powychodzili z okopów, nie było widać wstrętnych postaci niemieckich, tylko ujrzałam nieznajome mi jeszcze do tej pory rosyjskie wojska.