Władysław Sobecki, 19 lat, bez zawodu, kawaler.
13 kwietnia 1940 r. zostałem wywieziony do Rosji z powodu aresztowania ojca. Wysłano [mnie] do Kazachstanu. Zamieszkałem w wiosce kirgiskiej, robota nie była przymusowa. Przebywałem we wsi odległej o 60 km od stacji kolejowej. Budynki [były] drewniane, w każdym z pokojów mieszkało 20 ludzi i po upływie miesiąca można było znaleźć wszy w koszulach. We wsi, w której zamieszkałem, przebywało do 60 ludzi, w tym przeważnie kobiety i dzieci. Wśród ludności zamieszkującej wieś Polacy stanowili 30 proc. Ludność [była] niewykształcona. Przy pracy, która nie była przymusowa, zarabiało się do dwóch rubli dziennie, wyżywienie [stanowiło] 500 g chleba.
Stosunek NKWD do Polaków był bardzo surowy, nie wolno było rozmawiać w języku polskim i w ogóle nic wspominać o Polsce. Pomoc lekarska nie była prędka. Szpitale [były] zamknięte. Polacy musieli umierać. Zmarła nieprzyjęta do szpitala Maria Parczuk.
W początkach łączność z krajem była, później w ogóle [jej nie było].
Usłyszałem, że na południu Rosji organizuje się polska armia. Zebrało się nas 30 i pod kierownictwem por. Wojno pojechaliśmy do Ługowoj[e] na południu w Uzbekistanie, gdzie wstąpiłem do wojska.