Irena Piątkowska
kl. IV
II Państwowe Gimnazjum im. Marii Konopnickiej w Inowrocławiu
woj. pomorskie
W czasie okupacji przebywałam w Żelechowie na Podlasiu i tu po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczęłam gimnazjum. Z pomocą siostry przerobiłam klasę pierwszą i po zdaniu egzaminu przed tajną komisją egzaminacyjną z Garwolina dostałam się do [tajnego] kompletu prowadzonego przez siostrę Monikę ze Zgromadzenia [Sióstr] Opatrzności Bożej.
Uczyliśmy się na strychu ochronki w pokoju zajmowanym przez naszą nauczycielkę, która oprócz nas miała pod swoją opieką [również] inną młodzież uczęszczającą do wyższych i niższych klas gimnazjum.
Na lekcje chodziliśmy o różnych porach dnia: rano, wieczorem lub w południe, a zawsze w ukryciu, cichaczem, żeby tylko nie dowiedział się o naszym istnieniu posterunek żandarmerii niemieckiej. Raz po raz docierały na poddasze straszne wieści o wykryciu jakiegoś tajnego zespołu i późniejszych tego następstwach. Pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na nas wiadomość o rozstrzelaniu pewnego nauczyciela, który odważył się wbrew licznym i surowym rozkazom nauczać historii i innych zakazanych przedmiotów. Po takich wypadkach trzeba było przerywać naukę [do momentu], aż uśpi się nieco wzmożona czujność i zaciętość wroga.
Poza tymi troskami mieliśmy poważne zmartwienie z podręcznikami i pomocami szkolnymi. Te pierwsze przywoziło się z Warszawy lub korzystało się z książek po starszym rodzeństwie. Czasami udało się kupić jakąś używaną [książkę do] historii czy [języka] polskiego, choć [zawsze] bardzo drogo kosztowała i była [zazwyczaj] w okropnym stanie. Wzajemne pożyczanie ratowało nas trochę w [tej] trudnej sytuacji. W ogóle nasza gromadka złożona z dwóch dziewczynek i czterech chłopców umiała sobie zawsze poradzić.
Gorzej przedstawiała się sprawa pomocy szkolnych. Nigdzie nie można ich było dostać, nie posiadaliśmy nawet tak potrzebnych przedmiotów jak globus, mapa itd.
Tak zszedł cały rok [szkolny] od września 1943 r. do 15 lipca 1944 r. Przez ten czas opanowaliśmy program klasy drugiej. Ile trudu i pracy włożyliśmy, aby zdobyć trochę wiedzy, jak bardzo namęczyła się nasza kochana siostra, która wykładała nam wszystko sama jedna, mając przy tym tyle innej pracy! Ale ona nie zniechęcała się. Owszem podtrzymywała nas na duchu i zachęcała do jeszcze większych wysiłków, gdyż wiedziała, że nasz trud nie idzie na marne, że kiedyś będziemy potrzebni ojczyźnie.