Janina Pacześna
kl. VI
Szkoła Powszechna w Zwierzyńcu
Wspomnienia z czasów okupacji niemieckiej
Przez pięć lat Niemcy gospodarowali w naszym k[raju?]. Nie ma chyba w całej Polsce rodziny, która by nie została poruszona przez Niemców, ten barbarzyński naród. Tu zabrali kogoś za druty, tam aresztowali ojca i wywieźli do Oświęcimia lub na Majdanek, a ilu niewinnych rozstrzelano. O wysiedleniach całych wiosek mówiono często, więc i my spodziewaliśmy się tego samego. Ale na razie było cicho.
Aż nagle 31 marca 1943 r. o świcie żandarmi otoczyli wieś Wywłoczkę i chodzili od domu do domu, budząc przerażonych ludzi i wyganiając ich na plac pod figurą. Ja miałam wtedy dziewięć lat, ale słysząc to wszystko, co mówili starsi, okropnie bałam się tych Niemców.
Tego właśnie dnia bardzo się zdziwiłam, że mamusia budzi mnie tak wcześnie. W pokoju było jeszcze ciemno. Nim zdążyłam się zapytać, o co chodzi, zobaczyłam, że koło łóżka stoi żandarm niemiecki. Zaraz domyśliłam się, że to pewnie coś złego. Mamusia kazała mi się ubierać i powiedziała, że Niemcy wyganiają nas z domu. Zaczęłam płakać i pośpiesznie ubrałam się. Nie było czasu na pakowanie: tak jak staliśmy, wyruszyliśmy z domu, poganiani przez Niemców. Mamusia niosła na rękach małego braciszka, który miał dopiero rok.
Pod figurą było już bardzo dużo ludzi. Niektórzy mieli ze sobą konie, krowy, wozy, inni mieli tobołki na plecach lub koszyki w ręku. Na górce stali Niemcy z karabinami maszynowymi i pilnie na nas patrzyli, aby ktoś nie uciekł. Drogą jeździły auta w jedną i drugą stronę. To pewnie Niemcy zabierali co wartościowsze rzeczy. Tak staliśmy kilka godzin i rozmyślaliśmy, co z nami będzie. Było mi bardzo zimno – nie wiem, czy to tak było naprawdę, czy tylko ze strachu.
Nagle zrobił się ruch między ludźmi. To Niemcy. Kazali mężczyznom wyjść na drogę i ustawić się trójkami. Jaka to była straszna chwila, nie potrafię opisać. Wszystkie dzieci poczęły głośno płakać. Ojcowie żegnali się z rodzinami i odchodzili z tą myślą, że już może nigdy ich nie zobaczą. Razem z innymi poszedł i mój tatuś.
Naraz okropna myśl przyszła mi do głowy: „Co to będzie, gdy Niemcy zabiorą nam mamusię, a my zostaniemy same?”. Przytuliłam się do mamusi, trzymałam w ręce medalik Matki Bożej i modliłam się cichutko, żeby chociaż mamusia z nami została. Postanowiłam sobie, że nie dam się rozdzielić, wolę, żeby mnie Niemcy zabili.
Nagle żandarmi kazali wszystkim szykować się do drogi i pognali nas do Zwierzyńca. Jak przechodziliśmy koło figury, wszyscy przyklękali i żegnali się, prosząc Boga, aby ich miał w Swej świętej opiece. Gdy byliśmy już blisko Zwierzyńca, zobaczyliśmy kłęby czarnego dymu nad naszą wioską. Trudno opisać, jaki lament i jęki słychać było wśród tłumu.
Nam udało się uciec z szeregu i schronić na poczcie, zwolnili nam także tatusia jako pracownika gminy. Resztę ludzi umieścili za drutami.
Wiele jeszcze podobnych wspomnień można by opisać. Dziś, gdy mamy wolną Polskę, cieszymy się, że są to tylko wspomnienia strasznych przeżyć, które już nigdy się nie powtórzą.