ANDRZEJ SZAJNER

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Kpr. Andrzej Szajner, ur. 15 grudnia 1905 r., rolnik.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Wywieziono mnie 10 stycznia [sic!] 1940 r. jako kolonistę. Warunki podróży były bardzo ciężkie: dawano 400 g chleba i ryby, a jak dano ryby, to nie dawano wody. W wagonach było zimno.

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

Przywieziono mnie do Komi ASRR. W czasie podróży umarły trzy osoby.

4. Opis obozu, więzienia:

Przywieziono nas do rejonu Ustjum [Ust-Wym?], zamieszkałem w posiołku Wietka – sto baraków, które były bez dachów i bez pieców, musieliśmy sami budować dachy, murować piece. Przy tej pracy paliliśmy ogniska na dworze i w ten sposób się grzaliśmy. Mróz dochodził do 50 stopni. Na posiołek przywieziono tysiąc osób, w jednym baraku mieszkało 60 rodzin. Higieny prawie żadnej nie było, na sali brud i smród, zimno. Umarło mi tam dwoje dzieci. Łaźnię wybudowaliśmy sami, raz w tygodniu można było się w niej wykąpać.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Skład wywiezionych: byli to rolnicy, rodziny [funkcjonariuszy] Policji Państwowej i urzędnicy, przeważnie sami Polacy. Moralnie i duchowo trzymali się wszyscy dobrze, pocieszali jeden drugiego i wierzyli w to, że Polska powróci jako wolne państwo, tą nadzieją żyli. Stosunki między wywiezionymi były bardzo dobre, jeden drugiemu pomagał, czym tylko mógł.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Przebieg dnia: pobudka o godz. 3.00. Miejsce pracy było oddalone o sześć kilometrów, dokąd udawaliśmy się pieszo. Praca trwała 12 godzin. Norma: sześć kubametrów drzewa, za jeden płacono 1,8 rubla. Normy można było wyrobić do 70 proc. Wyżywienie dzienne całej rodziny w stołowoj kosztowało 18 rubli. Rodzina [moja] składała się z sześciu osób, na które pracowałem tylko ja jeden. Jedzenie składało się z zupy rybnej, kaszy owsianki i herbaty bez cukru. Pracującemu dawali 800 g chleba, niepracującym – 400. Płata za pracę była tylko pieniężna, produktów ani ubrań nie dawano żadnych.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Odnoszenie się władz sowieckich do nas było ostre i szydercze. Życia kulturalnego nie było żadnego, nie wolno było się schodzić grupkami i rozmawiać, a gdy zauważyli, że grupka rozmawia, to w nocy brali na przesłuchania. Robili zebrania, na których agitowali i mówili, że Polski już nie będzie i nie zobaczymy jej jak swego ucha. Jeśli [ktoś] spóźnił się pięć minut [do pracy?], to odciągali 25 proc. zarobku przez trzy miesiące.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Był lekarz, który badał, ale lekarstwa żadnego nie dawał. Kiedy już [ktoś] odmroził nogę lub rękę, to wtenczas dawał zwolnienie. Szpital był oddalony o 200 km. Ludzie umierali na tyfus, cyngę, czerwonkę. Przez cały czas mego pobytu umarło ok. 400 osób.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Z krajem żadnej łączności nie było, a jak napisał kto list i dostał odpowiedź, to takiego zabierali do łagru.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Po ogłoszeniu amnestii nie chcieli nas wypuścić, tak że robiliśmy sami sobie tratwy i płynęliśmy rzeką do stacji kolejowej ok. 200 km. Na stacji trzymano nas przez pięć dni bez żadnej żywności. Kazano nam wrócić do pracy, mówiono, że kolej zajęta, bo czas wojenny. W tym czasie przyszło pismo z Buzułuku, żeby wszyscy Polacy zdolni do służby wojskowej wyjeżdżali do ośrodków organizacyjnych armii. Wtenczas poszliśmy do rejonu, gdzie z ciężkim trudem dostaliśmy wagony, ale za podróż musieliśmy sami płacić – tak od starszych, jak od dzieci [brali] po 120 rubli. Co kto miał z ubrania, wszystko sprzedawał, żeby tylko jechać. Przyjechaliśmy tak do Buzułuku, gdzie polska placówka zaopatrzyła nas w żywność i dla dzieci dano po dziesięć rubli. Skierowano nas do Turkiestanu [Kirgistanu], tam nas rozesłano po kołchozach w suzakskim rejonie. [Kiedy] pracowałem w kołchozach, to dostawałem 400 g mąki, dla dzieci 300, i więcej nic.

10 lutego 1942 r. była ogólna mobilizacja dla wszystkich Polaków. Z tego rejonu placówka polska odstawiła nas do Czokpaku, gdzie po komisji poborowej zostałem wcielony do 8 Dywizji. Rodzina moja pozostała w tym rejonie, gdzie ostatnio mieszkałem. Została żona, matka żony i dziesięcioletni chłopak. Po wyjeździe moim z Rosji rodzina została w Rosji.