Przewodniczący: Może powie pani o tym, jak zginęli synowie?
Świadek: Mój syn należał do organizacji, do grupy kpt. „Andrzeja”. Jechali do Rożek z bronią dla organizacji. Na stacji zrobił się ruch, mój syn został zraniony, a kpt. „Andrzej” zabity. Przez dwa miesiące nie wiedziałam, co się z nim dzieje. Wtedy [ze stacji] on i inni we trzech zbiegli. Lecz mój syn później zginął. Jechał dorożką z bronią w ręku. Zaczęli za nim strzelać i gdy był już ranny, sam odebrał sobie życie. To był syn Józef.
Przewodniczący: A jak zginął syn Stanisław?
Świadek: Syn Stanisław pojechał po żywność ze swym synem. Gdy wrócił, przyszło do niego gestapo i pytało, gdzie jest ojciec i matka. Syn się wtedy rozbierał, zdejmował buty. Jeden z nich złapał popielniczkę i uderzył syna mocno w twarz, tak że go krew zalała i go zamroczyło. Wyprowadzili go na podwórze. Ja wtedy, gdy się to aresztowanie odbywało, przybiegłam do syna do mieszkania. Kiedy byłam już w środku, zostałam silnie kopnięta w głowę przez jednego [z gestapowców], tak że zemdlałam. W tym czasie, gdy leżałam zemdlona, zastrzelili mi 16-letniego wnuczka.
Przewodniczący: Ile osób stracono z pani rodziny?
Świadek: Synów Stanisława i Józefa, córkę Mrozową, synowe Julię i Zofię Grabosz, wnuczków Mieczysława i Stanisława, zięcia Feliksa Masa i zięcia Stanisława Harabina w Kielcach.
Przewodniczący: Kogo zabili na miejscu w domu?
Świadek: Wnuczka Stanisława, 16-letniego, a resztę zabrali.
Przewodniczący: Kiedy było ich stracenie? To wszystko było po wypadku w pociągu?
Świadek: 19 września ich zabrali, a 15 października zostali straceni – powieszeni w Rożkach. W Rożkach jakiś kolejarz krzyczał, że Grabosz ucieka z bronią w ręku i stąd było u mnie aresztowanie.
Przewodniczący: Jak długo gestapo u pani „mordowało”?
Świadek: Dzień lub dwa dni.
Przewodniczący: Kogo jeszcze bili przy aresztowaniu?
Świadek: Nie pamiętam.
Prokurator: Czy Dąbrowska jest pani rodziną?
Świadek: Nie.
Przewodniczący: Czy oskarżony ma jakieś pytania?
Oskarżony Böttcher: Nie.