Przewodniczący: Proszę, niech świadek powtórzy swoje poprzednie zeznania.
Świadek Piotrowski: W 1944 r. do Milejowic przyjechało ok. 50 Niemców żandarmów i zażądali 20 ludzi z łopatami.
Przewodniczący: Skąd byli ci żandarmi?
Świadek: Nie wiem. Odpowiedziałem im, że nie ma ludzi, więc [mnie] zbili. Zabrali 18 osób. W lesie stały dwa samochody z ludźmi. Myśmy stali od nich o 100 m. Wszystkich tych ludzi za górką rozstrzelali. Było ich ok. 41 osób.
Przewodniczący: Skąd byli ci ludzie?
Świadek: Nie wiem.
Przewodniczący: Czy była mowa, z jakiego powodu ich rozstrzelano?
Świadek: Nie wiem. Później kazano nam kopać doły i zakopać tych rozstrzelanych. Powiedzieli nam, żebyśmy tam, gdzie ich rozstrzelano, nie chodzili, bo i nas zabiją. Przyjeżdżali później kilka razy. Razu pewnego w Milejowicach kazano załadować trupy na furmanki i zawieźć do dołów. Zabitym wtedy zabrano buty. Ofiary ładowali wówczas Śliwiński i Owczarek.
Przewodniczący: Czy kontrolowano później, czy te groby były naruszone?
Świadek: Zapowiedziano tylko, że jeżeli będą naruszone, to zniszczą wieś.
Prokurator: Czy w okolicy Milejowic było stałe miejsce straceń?
Świadek: Przedtem było, ale za [moich czasów?] nie. Słyszeliśmy od ludzi, że w Cerekwi zabito 8 czy 14 osób.