Przewodniczący: Co panu wiadomo w sprawie oskarżonego Böttchera?
Świadek Brach: Pracowałem u niego.
Przewodniczący: Kiedy to było?
Świadek: W 1941 r., kiedy zajął on dom na Ogrodowej 13 i zrobił [na jego miejscu] garaż. Był to dom Myszkowskiego. Ja pracowałem jako dozorca. Zarabiałem wraz z żoną 120 zł miesięcznie.
Przewodniczący: Co pan mógł wtedy za to kupić?
Świadek: Mogłem żyć mniej niż tydzień.
Przewodniczący: Czy nie upominał się pan o podwyżkę?
Świadek: Wysłałem do niego żonę, żeby się upomniała o większą płacę. Odpowiedział, że jak na robotnika jest to za mało, ale dla Polaka za dużo. Więcej żona do niego nie chodziła i tak musieliśmy się męczyć.
Przewodniczący: A kiedy ten garaż postawiono?
Świadek: Nie pamiętam. Baraki te były budowane z desek na fundamencie rozwalonego domu. Ten garaż jeszcze stoi. Jednego razu do jego budowy spędzono ok. 30 Żydów w koszulach. Pytałem Niemca Martina, co to jest. Ludzi tych bardzo bito. Martin mi odpowiedział, że Böttcher lubi takich, którzy biją, i oni się w ten sposób odkazują od [wysłania na] front, a ci, co nie biją, to muszą iść na front.
Przewodniczący: A jak to był z opróżnianiem domu, w miejscu którego miał stanąć garaż?
Świadek: Dostałem nakaz, żeby się usunąć z domu w ciągu dwóch godzin. Najpierw dostałem od oskarżonego rozkaz, żebym się nauczył mówić po niemiecku. Nie nauczyłem się i musiałem dom opróżnić. Przyszli żandarmi, przewrócili cały dom [do góry nogami].
Przewodniczący: Kto kazał rozebrać dom do fundamentów?
Świadek: To on kazał. Przedtem, zanim dom rozebrano, kazano opróżnić go w ciągu doby. Było tam czterech mieszkańców. Oskarżony mieszkał na ul. Sienkiewicza 24, a ten dom był na ul. Ogrodowej 13.
Przewodniczący: Jak długo pracowali ci Żydzi w koszulach?
Świadek: Cztery godziny.
Prokurator: Czy żona świadka była zatrudniona u oskarżonego?
Świadek: Tak jest. Była zatrudniona jako praczka i sprzątała u niego.
Prokurator: Jakie wynagrodzenie otrzymywała?
Świadek: Razem z żoną otrzymywaliśmy 120 zł.
Prokurator: Czy świadek pamięta, w jaki sposób żona dostała się do pracy u oskarżonego?
Świadek: Wszyscy musieli chodzić do pracy.
Prokurator: Czy żona nie chodziła do oskarżonego do biura?
Świadek: Nie.
Prokurator: Czy świadek wie, że żonie groził wyjazd do Niemiec jako bezdzietnej? Czy w związku z tym nie prowadziła rozmowy z oskarżonym?
Świadek: Nie wiem.
Prokurator: Czy świadek pamięta, w jakiej sytuacji była żona, kiedy oskarżony kazał wam opróżnić dom?
Świadek: Żona była wtedy w ciąży.
Prokurator: Czy powodem tego natychmiastowego wyrzucenia, naturalnie oprócz tego, że świadek nie mógł się nauczyć [mówić] po niemiecku, nie było to, że żona była w tych miesiącach w ciąży, kiedy nie mogła już pracować?
Świadek: Nie wiem. Słyszałem, że była tam służąca Małek. Ona chciała na moje miejsce wsadzić swego kuzyna i powiedziała, że zginął materiał, który wziąłem albo ja, albo Żydzi elektromonterzy. Nie wiem, za co nas wyrzucono.
Prokurator: Czy świadek zaczął pracować w 1941 czy też w 1942 r.?
Świadek: Nie pamiętam.
Prokurator: Czy przed domem oskarżonego była jakaś bariera i napis, że Polakom tamtędy nie wolno chodzić?
Świadek: W poprzek była bariera [z tablicą informującą], że Polakom nie wolno tamtędy chodzić.
Prokurator: W jakim języku był ten napis?
Świadek: Po polsku.
Prokurator: Czy po niemiecku było tam coś napisane?
Świadek: Nie.
Prokurator: Czy stał tam posterunek?
Świadek: Tak.
Prokurator: Jak długo była ta bariera?
Świadek: Chyba ze trzy miesiące, później została usunięta.
Przewodniczący: Czy oskarżony ma jakieś pytania?
Oskarżony Böttcher: Kiedy świadek opuścił służbę?
Świadek: Nie pamiętam.
Oskarżony: Czy z domu, w którym mieszkałem, mogłem widzieć to wszystko, co się dzieje na placu?
Świadek: Tak, to jest tylko przez ogród.
Oskarżony: Przecież tam stał mur. Czy można patrzeć przez mur?
Przewodniczący: Uchylam to pytanie.
Oskarżony: Według mnie nie można widzieć tego, co się dzieje na placu, ze względu na to, że stoi tam mur, który zasłania widok, i dlatego też składam wniosek o dokonanie oględzin.
Przewodniczący: Ze względu na to, że sprawa ta nie jest istotna, nie ma powodu dokonywania oględzin.
(Sąd postanowił wniosek oskarżonego o dokonanie oględzin oddalić).
Obrońca: Czy żona świadka zna język niemiecki?
Świadek: Nie.
Obrońca: W jakim więc języku żona rozmawiała z oskarżonym?
Świadek: Żona zwracała się do Johanny Małek, która była służącą, i ona powtarzała to oskarżonemu. On stał w kuchni i chyba Johanna przy nim nie kłamała.
Prokurator: Świadka przy tej rozmowie nie było?
Świadek: Nie.
Obrońca: Kiedy żona urodziła dziecko?
Świadek: Po miesiącu od odejścia.
Obrońca: A więc to mniej więcej wypada w 1943 r. we wrześniu?
Świadek: Tak jest, 20 września 1943 r.