BERNARD SZAŁWICKI

Dnia 10 czerwca 1949 r. W tym dniu stawili się wszyscy świadkowie za wyjątkiem świadka Marii Piotrowskiej, która listownie usprawiedliwiła swoje niestawiennictwo, oraz świadka Józefa Trzewińskiego, któremu wezwanie doręczono.

Prokurator co do niestawiennictwa świadka Józefa Trzewińskiego nie składa obecnie swego wniosku z uwagi na to, że może się on jeszcze stawić, zaś co do świadka Marii Piotrowskiej, nie sprzeciwia się odczytaniu jej zeznań.

Sąd postanowił odnośnie świadka Marii Piotrowskiej zeznania jej odczytać, co do świadka Józefa Trzewińskiego – nie pobierać w tej chwili postanowienia z uwagi na to, że może się on jeszcze stawić.

Świadek Bernard Szałwicki: W 1942 r. zostałem kierownikiem warsztatów żydowskich, tzw. szop, na pl. Legionów.

Przewodniczący: Na czyje zlecenie powstały te warsztaty?

Świadek: Na zlecenie Stadthauptmanna. Warsztaty te zostały założone przez Zarząd Miejski. Zostałem wtedy mianowany urzędnikiem drugiej grupy. Odnośnie [do] tych warsztatów porozumiewałem się przeważnie z burmistrzem – Polakiem – a w ważniejszych sprawach ze Stadthauptmannem. Na te warsztaty był przeznaczony osobny budynek. Polskim burmistrzem wtedy był Prus, [który] kontaktował się z niemieckim burmistrzem Veygandem. Warsztaty te zatrudniały około tysiąca Żydów przysyłanych z getta. Znajdowało się ono na ul. Szwarlikowskiej. Warsztaty były włączone do tzw. małego getta.

Przewodniczący: A co to byli za ludzie, którzy byli zatrudnieni w tych warsztatach?

Świadek: Byli to rzemieślnicy wybrani z getta. Zostali przydzieleni do pracy przez SS- [und] Polizeif ührera. Przychodzili do pracy codziennie z ul. Szwarlikowskiej.

Przewodniczący: Kto tych ludzi imiennie przydzielał?

Świadek: Prawdopodobnie policja żydowska, która przydzielała Żydów do różnych prac. [To] ona sporządzała listy, które musiały być akceptowane przez SS- [und] Polizeif ührera.

Przewodniczący: A skąd świadek o tym wie?

Świadek: Bo później ludzie byli przydzielani tylko za zgodą SS- [und] Polizeif ührera.

Przewodniczący: Gdzie były te warsztaty?

Świadek: Warsztaty te mieściły się w trzech budynkach [i] zajmowały ok. 80 pokoi. Produkowano w nich konfekcję, ubrania, sukienki, znajdowały się tam też warsztaty zegarmistrzowskie, szewskie itp. Obowiązki komendanta pełnił wtedy gestapowiec Schippers. Policja żydowska utrzymywała porządek na miejscu. Komendanta niemieckiego na miejscu nie było. Dwóch Polaków, tj. ja i jeszcze jeden, prowadziło prace biurowe. Warsztaty te pod względem technicznym i porządkowym podlegały Stadthauptmannowi.

Przewodniczący: Dla kogo wyrabiano te wszystkie rzeczy?

Świadek: Dla Niemców. Klienci przychodzili z miasta ze swoim materiałem i wtedy na ich zamówienie wykonywało się ubrania, [np.] sukienki itp. Oni płacili za robociznę.

Przewodniczący: Czy tylko Niemcy mieli prawo [do] korzystania z tych warsztatów?

Świadek: Początkowo wyłącznie Niemcy. Później poszczególne niemieckie urzędy wydawały zezwolenia także dla polskich pracowników zatrudnionych w tych urzędach.

Przewodniczący: Komu podlegały te warsztaty?

Świadek: Pod względem administracyjnym Zarządowi Miejskiemu – Stadthauptmannowi. Porządku pilnowała policja żydowska. Zasadniczo to podlegały SS- [und] Polizeif ührerowi.

Przewodniczący: Na podstawie czego twierdzi świadek, że warsztaty należały do SS- [und] Polizeif ührera?

Świadek: Zarząd Miejski za każdego pracownika żydowskiego odsyłał do SS- [und] Polizeif ührera cztery czy pięć złotych. Była to opłata niejako za wynajem tych ludzi.

Przewodniczący: Jak odbywało się przydzielanie pracowników do warsztatów?

Świadek: Otóż jak wiadomo, w getcie nie mogło być bezrobotnych. Dlatego też komenda żydowska w porozumieniu z Radą Starszych sporządzała listy i wysyłała pracowników do „szop”. SS- [und] Polizeiführer listy te zatwierdzał w zależności od tego, czy uważał, że taka liczba pracowników jest potrzebna czy nie.

Przewodniczący: A kto przychodził kontrolować roboty?

Świadek: Schippers. Pewnego razu, gdy wybuchł pożar, Zarząd Miejski wysłał raport SS- [und] Polizeif ührerowi. Schippers osobiście się tą sprawą interesował. W owym czasie taki pożar w warsztatach uważany był za sabotaż. W tym wypadku udało nam się sprawę załatwić bez rozlewu krwi. Żydzi zapłacili kontrybucję.

Przewodniczący: Komu zapłacono tę kontrybucję?

Świadek: Zarządowi Miejskiemu. Czy Zarząd Miejski przekazał ją dalej, tego nie wiem.

Przewodniczący: Czy może sobie świadek przypomnieć, do kiedy zakłady pozostawały pod zarządem Stadthauptmanna, a [od] kiedy pod zarządem SS- [und] Polizeif ührera?

Świadek: Dokładnie nie pamiętam, trwało to bardzo krótko, a potem nastąpiła zmiana firmy warsztatów na Ostindustrie. Na kierowników zostali przysłani Untersturmf ührer Günnewig i Seifer.

Przewodniczący: Skąd oni przybyli?

Świadek: Nie wiem. Wiem tylko, że specjalnie przyjechali i byli do końca 1945 r. Günnewig i Seifer chodzili stale do SS- [und] Polizeiführera i stamtąd otrzymywali wskazówki i instrukcje. Ludzie z getta podlegali SS- [und] Polizeif ührerowi. Ja wtedy też zostałem urzędnikiem Ostindustrie.

Przewodniczący: A kto był szefem świadka? Czy nie Grebin?

Świadek: Seifer był zwierzchnikiem Grebina.

Przewodniczący: Czy oni chodzili w mundurach, czy też w ubraniach cywilnych?

Świadek: Ci dwaj panowie chodzili po cywilnemu, ale bardzo często bywali w komendzie SS- [und] Polizeif ührera, skąd otrzymywali instrukcje. Do Deutsche Ostindustrie należał również obóz w Bliżynie. W tym samym czasie na ul. Szkolnej w Radomiu został utworzony obóz koncentracyjny.


Przewodniczący: Kiedy zostały zlikwidowane warsztaty przy pl. Legionów?
Świadek: Dokładnie nie mogę sobie przypomnieć. Było to w każdym razie na początku
1942 r. W 1943 r. liczba pracowników tam zatrudnionych zmalała do 170 osób.

Przewodniczący: Na skutek czego ta liczba pracowników tak zmalała?

Świadek: Na skutek całego szeregu wysiedleń – czy to do Częstochowy, [czy] do Hasagu w Skarżysku, [czy] do innych zakładów przemysłowych. Obok tego obozu koncentracyjnego stworzono na ul. Szkolnej tzw. szopy. Sąsiadowały z obozem koncentracyjnym – ludzie dochodzili do pracy, a później, po jej skończeniu, wracali [do obozu]. Zwierzchnikami dalej byli Seifer i Grebin, aż do objęcia obozu przez Waffen-SS.

Przewodniczący: Czy w tym czasie podlegało to SS- [und] Polizeif ührerowi?

Świadek: Tego nie wiem, w każdym razie moi zwierzchnicy mieli coraz mniej wspólnego z biurem SS- [und] Polizeif ührera.

Przewodniczący: Czy płacono ludziom za robociznę?

Świadek: Nie wiem. Przedtem płacono aż do czasu Ostindustrie.

Przewodniczący: Czy świadek rozróżnia umundurowanie Waffen-SS od innych formacji?

Świadek: Wiem na pewno, że obozu pilnowało Waffen-SS.

Przewodniczący: Świadek ma na myśli załogę obozu? Czy tak?

Świadek: Tak. Chciałbym jeszcze wspomnieć o drugim pożarze, jaki miał miejsce na pl. Legionów. Kiedy wybuchł, powołano komisję, która zbadała tę rzecz i wydała wyrok, aby dwóch Żydów publicznie rozstrzelać. Wyrok ten został wykonany w małym getcie.

Przewodniczący: Kto wykonał ten wyrok?

Świadek: To nastąpiło za zgodą SS- [und] Polizeif ührera. Wróciłem akurat z obozu, kiedy mi doniesiono, że dwóch Żydów zostało na placu rozstrzelanych.

Przewodniczący: Czy to rozstrzelanie było poprzedzone jakimś dochodzeniem?

Świadek: Grebin prowadził w tym wypadku dochodzenie i przekazał raport SS- [und] Polizeiführerowi.

Przewodniczący: Kto dokonał rozstrzelania?

Świadek: Nie wiem.

Przewodniczący: W tym czasie, gdy działały warsztaty na pl. Legionów, pan był świadkiem wysiedlania i selekcji Żydów do różnych zakładów przemysłowych. Na czyje rozkazy to się odbywało?

Świadek: To był rozkaz SS- [und] Polizeif ührera. Dokonywali tego jego ludzie.

Przewodniczący: Co może pan powiedzieć o oskarżonym? Czy bywał w warsztatach?

Świadek: Oskarżony był, ale w większym towarzystwie. Czy mam powiedzieć, jak było?

Przewodniczący: Tak jest.

Świadek: Otóż odbyło się to w ten sposób, że zawiadomiono nas, że przyjedzie inspekcja i wszystko ma być w najlepszym porządku. Przyjechał oskarżony w towarzystwie Bluma i [nieczytelne].

Przewodniczący: Czy był tam również Globocnik?

Świadek: Tego nie wiem w tej chwili.

Przewodniczący: Czy poza tym oskarżony bywał w tych zakładach?

Świadek: Tak, jeden czy dwa razy. Oskarżony bywał w warsztatach jako klient i również na inspekcjach. Na inspekcje przyjeżdżał w towarzystwie innych, m.in. był prawdopodobnie Blum i zdaje się, że raz był też Globocnik, ale nie pamiętam, czy był on sam, czy w towarzystwie oskarżonego. Gdy był Globocnik, to mówił mi o tym mój zwierzchnik. Inspekcja odbywała się na przejściu przez warsztaty.

Przewodniczący: Kto był gospodarzem podczas inspekcji, na której był Globocnik, jak się panu wydaje: Globocnik czy oskarżony?

Świadek: Oskarżony oprowadzał Globocnika. Przeszli przez warsztaty, obejrzeli je i odjechali.

Przewodniczący: Czy gestapowcy byli również klientami tych warsztatów?

Świadek: Tak jest. Gdy byli niezadowoleni z wykonanej roboty, składali zażalenia do biura, a ja podawałem [je] dalej. Potem było kierownictwo niemieckie i ono załatwiało te sprawy.

Prokurator: Świadek powiedział, że warsztaty należały do Stadthauptmanna. Warsztaty, tzn. budynki, urządzenia i ludzie. Po zlikwidowaniu getta Żydzi przeszli do dyspozycji SS- [und] Polizeiführera. Kto w ogóle dysponował tymi ludźmi?

Świadek: Dyspozycje zawsze przychodziły od SS- [und] Polizeiführera.

Prokurator: Jeżeli chodzi o te selekcje, których dokonywano – na pytanie przewodniczącego odpowiedział świadek, że były one dokonywane przez SS- [und] Polizeif ührera. Czy mógłby świadek wymienić jakieś nazwiska tych oficerów, którzy byli przy SS- [und] Polizeiführerze? Świadek nie musi tego wiedzieć.

Świadek: Obecni przy takich selekcjach byli swego czasu Schippers, Blum, Weinrich i Kapke.

Prokurator: A Grawin [Grebin?]?

Świadek: On zajmował się raczej administracją.

Prokurator: W okresie gdy warsztaty zostały oddane pod zarząd Ostindustrie i Rüstungskommando, były zapewne przeprowadzane rozliczenia rachunkowe – ponieważ warsztaty prowadziły rozliczenia rachunkowe. Z kim były one prowadzone?

Świadek: Gdy warsztaty podlegały Stadthauptmannowi, to rozliczenia były z Zarządem Miejskim. Potem trafiały do centrali Ostindustrie.

Prokurator: A rozliczenia [dotyczące] stanu osobowego były robione?

Świadek: Tak. Szły do SS- [und] Polizeif ührera beim Chef des Distrikts Radom.

Prokurator: Czy może mi świadek powiedzieć, od kogo otrzymywali zarządzenia odnośnie [do] spraw osobowych Grebin lub Seifer?

Świadek: Tego nie wiem.

Prokurator: Czy nie wie świadek, że były wysyłane jakieś raporty do Lublina?

Świadek: Nie wiem tego.

Prokurator: Czy nie wie świadek, w jakim miesiącu, względnie [o jakiej] porze roku była wizyta Globocnika w Radomiu?

Świadek: To było w 1944 r., ale dokładnie nie mogę sobie przypomnieć, kiedy to było.

Przewodniczący: Chciałbym się dowiedzieć jednej rzeczy, aby się upewnić – poszczególne „szopy” zatrudniały u siebie pracowników, wykonywały one roboty na zamówienia. Tak?

Świadek: Tak.

Przewodniczący: A skąd ci ludzie byli przydzielani, względnie u kogo się robiło zamówienia na tych robotników?

Świadek: W komendzie SS- [und] Polizeif ührera. Tam chodziło się z gotowymi listami, które były akceptowane albo też nie.

Przewodniczący: Czy inna drogą można było otrzymać ludzi do pracy?

Świadek: Tylko za pośrednictwem kancelarii SS- [und] Polizeif ührera.

Przewodniczący: Powiedział pan, że z powierzanych materiałów wykonywano w „szopach” roboty dla Niemców oraz że mogli też i Polacy – pracownicy urzędów niemieckich – przynosić materiały do roboty. Tak?

Świadek: Każdy, kto miał karteczkę z urzędu niemieckiego, mógł przynosić materiał do roboty.

Przewodniczący: Czy może mi świadek powiedzieć, ile i komu płacono za tę robotę?

Świadek: Tego nie wiem.

Prokurator: Jeżeli chodzi [o] Böttchera, [to] oskarżony bywał w „szopach” jako klient?

Świadek: Tak, a ponadto na inspekcji w otoczeniu innych osób.

Prokurator: Tak, świadek powiedział, że oskarżony był raz na inspekcji z Globocnikiem. Czy nie przypomina sobie świadek, czy oskarżony Böttcher był kiedy na inspekcji sam?

Świadek: Mnie się to myli. Nie pamiętam, czy oskarżony był w towarzystwie Bluma czy Globocnika.

Prokurator: W takim razie przypomnę panu, że oskarżony był [raz] ze swoją świtą na inspekcji, a drugi raz z Globocnikiem.

Świadek: Ja sobie nie przypominam, czy to był Globocnik czy Blum.

Prokurator: Do kiedy warsztaty prowadziły swoją działalność?

Świadek: Do końca 1943 r. czy początku 1944 r.

Prokurator: Kiedy była wizyta oskarżonego, względnie Globocnika?

Świadek: W tej chwili nie mogę sobie przypomnieć.

Przewodniczący: Czy oskarżony zrozumiał zeznania świadka?

Oskarżony Böttcher: Nie.

Przewodniczący: W takim razie teraz będzie przerwa, w czasie której proszę pana biegłego o przetłumaczenie zeznań świadka.

(Po przerwie).

Przewodniczący: Czy oskarżony ma jakieś pytania?

Oskarżony: Czy słyszał świadek o nazwisku Heller czy Haller?

Świadek: Tak jest.

Oskarżony: Czy wie świadek, co należało do [jego obowiązków]?

Świadek: Był pracownikiem SS- [und] Polizeiführera i kierował działem administracyjnym w biurze.

Oskarżony: Czy przez pojęcie „dział administracyjny” rozumiał świadek, że załatwiał [on] również sprawy finansowe?

Świadek: Tak, do pewnego stopnia załatwiał on również sprawy finansowe. Wiem tylko tyle, że często przychodził do warsztatów żydowskich i załatwiał sprawy, których [szczegółów] nie znam. Był pracownikiem w urzędzie SS- [und] Polizeiführera. Przychodził do warsztatów jako klient oraz do Grebina załatwiać sprawy urzędowe.