Szeregowy Franciszek Schröter, ur. w 1907 r., blacharz, stan cywilny: samotny.
Do niewoli dostałem się 17 września 1939 r. za Wiśniowcem. Zaprowadzili nas do kołchozu Antonin. Tam pracowałem przy torfie przez tydzień, dostawałem dziennie 4,20 rubla. Po tygodniu szli my cztery dni w deszczu do stacji i jechali my do Szepietówki. Tam byłem dziesięć dni, po czym szli my do Ostroroga [Ostroga], potem wsadzili nas do pociągu i przywieźli nas do Krasnego, stamtąd szli my siedem kilometrów do Buska. W Busku pracowałem przy budowie drogi i było nas jeńców przeszło 900. Mieszkaliśmy w obozie, warunki życiowe były bardzo smutne, a zarabiałem bardzo mało. Z Buska pojechałem do Oleska. Tam było już życie, można było zarobić do 18 rubli na dziesięć dni i było można kupić coś do jedzenia. Mieszkaliśmy w zamku w Olesku. Otrzymałem parę pocztówek z domu, co mnie bardzo ucieszyło. Z Oleska wywieźli nas do Todorowa [Tudorowa], tam także pracowaliśmy przy drodze przez dwa tygodnie, nic nam nie płacili. Po dwóch tygodniach pojechali my do Hołownicy, tam pracowałem przy moście. Była to bardzo ciężka praca, pracowaliśmy w dzień i noc, a jedzenie było poza wszelką krytyką i kupić nic było nie można. Z Hołownicy pojechałem do Równego na punkt zborny, tam byłem trzy tygodnie. Potem pojechałem na Polesie, Tomaszgród, tam pracowałem w kamieniołomach. Była tam bardzo ciężka praca, zarobić można było do 20 rubli na dziesięć dni. Tam nas zaskoczyła wojna sowiecko-niemiecka. 29 maja [sic!] zabrali nas do Starobielska, stamtąd jechaliśmy do Tockoje, gdzie dostałem się do eskadry lotniczej.