1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):
Sierżant podchorąży Rudolf Olewicz, 29 lat, student prawa i urzędnik cywilny Korpusu Ochrony Pogranicza, kawaler.
2. Data i okoliczności zaaresztowania:
Aresztowany 13 listopada 1940 r. w Wołosiance k. Ławocznego na węgierskiej granicy. Aresztowano mnie pod zarzutem należenia do organizacji antykomunistycznej.
Po sześciomiesięcznym więzieniu w mieście Stryj i niedaniu mi sposobności prawowitej obrony, bez żadnej rozprawy, wyrokiem trojki zostałem 3 maja 1941 r. wysłany do Starobielska, a stamtąd do łagru do Workuty. Miejscem pracy, zwykle 14-godzinnej, była rozległa tundra, trzęsawiska, praca ziemna przy taczkach.
Warunki higieniczne niżej krytyki, wszy i brud. Był to łagier składający się z więźniów wszelkich narodowości, jak: polskiej, ruskiej, rumuńskiej itp. Między Polakami solidarność i wzajemne stosunki były dobre, natomiast wielki był antagonizm między Besarabami a Polakami oraz Ruskimi a Polakami. Ci ostatni niemiłosiernie nas okradali i znęcali się. Władze nadzorcze pomagały im raczej w okradaniu i biciu, udając niejednokrotnie, że nie widzą tego.
Władze oszukiwały nas w normach, dając nam zawsze mniejsze racje, niżeli się należało.
Normy były bardzo wygórowane, ponad nasze siły. Wikt codzienny: 400 g chleba, dwie zgniłe cebule i owies.
Życia kulturalnego nie było wcale. Ubrań dostarczano tylko tym, którzy byli już prawie nadzy. Często widziało się bosych w pracy.
Łączności z krajem nie było u nas żadnej.
Zostałem zwolniony we wrześniu 1941 r., lecz zamiast skierować nas do armii, wysłano nasz transport do kołchozu do Szalbasu w Karakałpacji.
Do armii odwieziono nas statkami w marcu 1942 r.