Strzelec Antoni Kordal.
13 września 1939 r. dostałem się do niewoli sowieckiej przy przekraczaniu granicy. Zostałem aresztowany i wtrącony do więzienia w Białymstoku, gdzie siedziałem 11 miesięcy. W celi, gdzie za naszych czasów siedziało kilkanaście, najwyżej 15 osób, siedziało nas stu. Z braku powietrza ludzie tracili siły i zapadali na zdrowiu.
Jedzenie [było] nie do wytrzymania złe: woda kipiatok na śniadanie i pół litra zupy-wody na obiad.
19 dni trwała podróż z Białegostoku do Kotłasu, w czasie tej podróży cierpieliśmy głód. Zawieźli nas do łagru Peczora, do Białego Dworu. Tam pracowaliśmy na roli. I na każdym kroku nam przypominali, że nigdy Polski nie zobaczymy.
Medaliki, krzyżyki i książeczki [do nabożeństwa] poodbierali, deptali nogami i naśmiewali się z religii.
Następnie nas przetransportowano do łagru karnego i tu dopiero znęcali się nad nami: normy nikt nie mógł wykonać, a więc [dostawaliśmy] 300 g chleba, pół litra zupy i za karę karcer. Z karceru znowu [szliśmy] do pracy, znowu [dostawaliśmy] 300 g chleba, pół litra zupy i karcer.
Za przejście granicy dostałem zaoczny wyrok: trzy lata obozu pracy przymusowej.
7 marca 1942 r. dobrnąłem do Kiermiena [Kermine] i wstąpiłem do Wojska Polskiego.