1. Dane osobiste:
Podporucznik Kalinowski
2. Nazwa obozu:
Majątek Hołownica k. Korca, pow. rówieński.
3. Skład jeńców:
Zasadniczo w obozie winni znajdować się tylko szeregowi rezerwy, jednak między nami byli także oficerowie oraz podoficerowie zawodowi, [którzy] nie podali swych danych.
4. Liczba jeńców:
Początkowo, w chwili założenia, obóz liczył 300 osób, a następnie liczba wzrosła do 600.
5. Czas istnienia obozu:
Obóz założono 13 października 1939 r. Wyjechałem z niego w ostatnich dniach grudnia 1940 r. (istniał do wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej).
6. Opis obozu:
Urządzony był w jednym z budynków majątku Hołownica. Z uwagi na małe pomieszczenie panowała wielka ciasnota, toteż przez długi okres, bo prawie do wiosny, prześladowały wszystkich wszy. Z wiosną postawiono kilka namiotów, gdyż liczba [jeńców] podwoiła się. Całość okolona podwójną linią drutów kolczastych, o powierzchni około 200 m2, w kształcie czworoboku pilnowana [była] w dzień przez trzech strażników, w nocy – przez sześciu do dziewięciu, plus dwa psy. Latem [było] duszno i ciasno, niemiły zapach z ustępu znajdującego się tuż obok budynku obrzydzał życie.
6. Życie w obozie:
Zasadniczo istniał tylko podział na brygady liczące przeciętnie po 25 do 30 ludzi, początkowo liczby te wahały się od 20 do stu osób. Z prac obozowych wymienić należy: kuchnię, przebudowę i urządzanie obozu, opał, prace u NKWD. Do przymusowych [robót] poza obozem należała praca przy budowie drogi Nowogród Wołyński – Równe, a więc przy poszerzaniu jej, pracach ziemnych, biciu kamienia, w kamieniołomach, przy smołowaniu drogi, pracach w tzw. ABZ [fabryce asfaltu i betonu], brukowaniu itd. Prace te były ciężkie i władze sowieckie, chcąc jak najprędzej skończyć budowę, w okresie największego natężenia starały się wszelkimi sposobami zmuszać do wyrabiania norm, a więc straszono sądami, słabszych pracowników nazywano wrogami komunizmu, dawano lepsze jedzenie tzw. stachanowcom itd. Wypędzano do pracy wszystkich ludzi. Praca trwała 12 godzin. W okresie zimowym 1939/1940 część ludzi jeździła samochodami do pracy do Nowogrodu Wołyńskiego odległego o 48 km, przy czym sadzano wszystkich i nie wolno było się ruszać, mimo że mróz dochodził do 40 stopni. Toteż po przebyciu drogi ludzie nie byli zdolni nie tylko do pracy, ale w ogóle nie chciało im się żyć. Powrót [był] ok. 20.00, 21.00. Słabo pracujących sadzano do aresztu. Mimo szykan stosowanych wobec Polaków przez wyróżnianie Ukraińców i Białorusinów oraz początkowe donosicielstwo tych ostatnich, polska połowa zamknęła się w sobie, tworząc osobną grupę, plując w twarz pozostałym i podkreślając przy każdej okazji swą polskość i nieustępliwość. Przybyły politruk wielokrotnie wynosił się szybko, nie umiejąc obronić się wobec słownych napaści.
7. Stosunek władz NKWD do jeńców:
Władze NKWD odnosiły się do jeńców wrogo, tępiąc wszelkie przejawy polskości, starając się na każdym kroku podkreślić, że winniśmy raz na zawsze zapomnieć o Polsce i że musimy przejść długą kwarantannę, aby zrzucić z siebie ślady „burżuazji” i jej wpływu na nasz charakter. W czasie marszu na miejsce pracy wystarczyło odezwać się, usiłować poruszać się wolniej, śmiać się itd., by zostać obrzuconym stekiem wyzwisk, być bitym, a po powrocie osadzonym w areszcie. Gdy zauważono kogoś w miejscu pracy, że nie pracował, w okresie zimowym sadzano go na śniegu, gdzie siedział do czasu odmarszu do obozu, a następnie po powrocie jako „wroga komunizmu” osadzano w areszcie. Co pewien czas do obozu przyjeżdżała komisja NKWD, która starała się wynaleźć między jeńcami oficerów, podoficerów zawodowych, tzw. pomieszczyków, uczestników walk 1918–1920, policjantów, niektórych urzędników państwowych itd. Wzywano wielu wybranych z góry na badania, starając się wmówić niektórym wiele nieistniejących rzeczy. Rzucano wiele pytań, na które trudno było, będąc nieprzygotowanym, odpowiedzieć, nie chcąc się narazić na wywiezienie i szykany, np.: Jak się zapatrujecie na Polskę radziecką? Co wam się podoba w Rosji? Czy dobrze byłoby, gdyby rząd polski przed wojną 1939 r. związał się całkowicie z Rosją? Badania zwykle rozpoczynano bardzo uprzejmie, częstowano papierosami, aby potem straszyć i krzyczeć, gdy to nie osiągało skutku. Co pewien czas zbierano pewną liczbę jeńców, przeważnie tych, którzy nie chcieli pracować, i gdzieś wywożono. Część z nich znajdowano potem w innych pobliskich obozach. W obozie Płoskirów zimą 1940/1941 za błahą rzecz, np. niewychodzenie do pracy z uwagi na brak butów, sadzano w bieliźnie, nie bacząc na mróz, do aresztu – nieopalanej budy z desek.
8. Zmarli w obozie:
W obozie Hołownica zmarł Kazimierz Szymiec, robotnik z Wilna, i Błażewicz (imienia nie znam), z Wilna, zastrzelony podczas usiłowania ucieczki 28 kwietnia 1940 r.
9. Jeńcy, którzy się wyróżniali dodatnio lub ujemnie:
W obozie Hołownica ujemnie wyróżniali się:
Michał Zdanowicz, brukarz, pracownik Dyrekcji Okręgowych Kolei Państwowych [w] Wilnie, brygadier i dziesiętnik, będący na usługach NKWD, oskarżający innych o wrogość do władz sowieckich, odmowę pracy, o to, że posiadają w sobie „ducha polskiego” itd.;
Włodzimierz Żuk, zamieszkujący w pobliżu Hołownicy, Ukrainiec, szpicel sowiecki, który przyczynił się do tego, że jeńca Błażewicza z Wilna zastrzelono w chwili ucieczki z tzw. ABZ [fabryki asfaltu i betonu], gdyż dowiedziawszy się o tym, nie wiem jakim sposobem, zameldował do NKWD, które urządziło zasadzkę.
Uwagi:
Do koszmarnych, nie dających się opisać wspomnień należy przemarsz niektórych obozów za Dniepr. Ostatnio przebywałem w obozie Jarmolińce (odległy [o] 30 km od Płoskirowa). Marsz trwał przeszło trzy tygodnie. Maszerowano [od] 3.00 rano do 24.00 lub 1.00 w nocy, prawie bez pożywienia, bo [dawano] 50–100 g chleba na trzy, cztery dni, czasem trochę kaszy. Część [szła] bez butów. Kto nie miał siły iść i pozostał, zginął na wieki, rozstrzelany. NKWD nie zważało na żadne ludzkie względy. Bocznymi, polnymi drogami, niejednokrotnie zamiast 20, przechodziło się 50 km. Marsz do Złotonoszy, skąd dopiero wyczerpani już całkowicie, prawie bez sił i chęci do życia, [przejechaliśmy] koleją do Starobielska.