Strzelec Andrzej Kąkol.
Jestem osadnikiem z powiatu i województwa tarnopolskiego, gmina Hłuboczek Wielki, kol. Sienkiewiczówka.
10 lutego 1940 r. w okropny mróz zostaliśmy aresztowani i wywiezieni z rodzinami na północ Rosji, do Komi. Sama podróż saniami od kolonii do stacji kolejowej Hłuboczek Wielki kosztowała kilka trupów dzieci, także kilka trupów do przybycia do Komi. Tam wszyscy, tak kobiety, jak i mężczyźni, mieszkaliśmy razem i wszyscy byliśmy skazani na pożarcie [przez] pluskwy i szczury. Norma obowiązywała wszystkich, tak kobiety, jak i mężczyzn, a jeśli kto nie wykonał normy, żadnej zapłaty nie otrzymywał i karali karcerem.
Na naszym posiołku z 30 naszych rodzin umarło 50 osób.
Gdy dowiedzieliśmy się o umowie polsko-sowieckiej, młodzież samowolnie uciekała do wojska. Nas z rodzinami trzymali, nie zwalniali i nie dawali chleba na podróż.
Zaznaczam, że moja żona Maria, lat 34, umarła tam z wycieńczenia, [tak jak] córeczka Adela, jeden rok, i synek Władysław, lat sześć.
Dopiero w sierpniu 1942 r. udało się nam dotrzeć do wojska naszego.