1. Nazwa obozu:
Obóz jeńców w Margańcu (Dniepropietrowskaja obłast).
2. Skład jeńców:
W skład obozu wchodzili żołnierze wszystkich stopni, jednak władze sowieckie nie wiedziały o tym, że w obozie są też oficerowie.
3. Liczba jeńców:
Przez cały czas istnienia obozu liczba jeńców wynosiła ok. 500 osób.
4. Czas istnienia obozu:
Obóz istniał prawie siedem miesięcy, tj. od chwili przybycia naszych żołnierzy z Nowogrodu Wołyńskiego aż do wywiezienia ich do obozów północnych (28 października 1941 r. – 22 maja 1942 r.)
5. Opis obozu:
Obóz znajdował się za miastem, blisko kopalń manganu. Mieścił się w czterech budynkach, w których niegdyś mieszkali robotnicy. Budynek zaś podzielony był na dziesięć komnat i mógł pomieścić ok. 150 ludzi. Tuż przy komnatach była kuchnia z salą jadalną na sto osób. Całość [była] ogrodzona wysokim parkanem.
6. Życie w obozie:
Około 75 proc. ludzi pracowało w kopalniach manganu, reszta w różnych składach drzewa. Stosownie do zatrudnienia umieszczano ludzi w budynkach (czyli tzw. barakach). Każdy barak miał swego komendanta (starostę) z jeńców. Ci, którzy pracowali w kopalni, byli podzieleni na brygady. Praca w kopalni czy też poza kopalnią była przymusowa, płatna, ale nie bezpośrednio na rękę jeńca, lecz [nieczytelne] do stołówki. Zaznaczyć przy tym należy, że koszt utrzymania jeńca obliczano na siedem rubli dziennie. Wynagrodzenie za pracę w kopalni wahało się u nas od czterech do dziesięciu rubli. Wobec tego ok. 50 proc. [jeńców] nie mogło pokryć kosztów swego utrzymania, 25–35 proc. pokrywało koszty wyżywienia, a jakieś 15 proc. otrzymywało wyrównanie po kilkanaście [rubli], a tzw. stachanowcy po kilkadziesiąt rubli miesięcznie.
Praca w kopalni była ciężka, niebezpieczna i zagrażająca życiu wskutek bardzo prymitywnych warunków urządzenia i nieumiejętnej organizacji pracy. Toteż ludzie w drugiej połowie grudnia zaczęli przestawać chodzić do pracy, tłumacząc się brakiem sił. Zastosowano represje w formie wyprowadzania do pracy przy pomocy wartowników (bojców), zamykania do aresztu, izolowania w baraku do tego celu specjalnie pobudowanym itp., a kiedy to wszystko nic nie pomagało, a frekwencja pracujących coraz bardziej się obniżała, zarząd kopalni, a właściwie zarząd trustu kopalni ogłosił, że 1 stycznia wynagrodzenie za pracę otrzyma pracujący bezpośrednio na rękę, za które to pieniądze będzie mógł żywić się w stołówce. Przy tym każdy miał 1 stycznia 1942 r. otrzymać zaliczkę na pięć dni, naturalnie za pokwitowaniem i zobowiązaniem się do pracy. Po tym zarządzeniu 90 proc. ludzi przestało pracować, a stołówka kopalni przestała ich żywić. Zjawiały się różne komisje, które po pertraktacjach z naszymi żołnierzami i po różnych naradach postanowiły ostatecznie, że wszyscy ci, którzy nie pracują, otrzymają 300 g chleba i raz na dzień zupę. Taką rację żywnościową otrzymywaliśmy do końca pobytu w obozie.
Poza ciężkimi warunkami pracy była też i druga przyczyna, dlaczego ludzie solidarnie postanowili żyć na 300 g chleba i zupie, która nie zawierała więcej jak 20 g krupy. Krążyły wersje, podawane do wiadomości przez osoby cywilne, że wszystkich jeńców, którzy nie chcą pracować, odsyłają do kraju zatrzymując tych, którzy chętnie i wydajnie pracują. Dlatego ludzie woleli głodować, spać na gołych deskach bez sienników, koców, nakrywając się tylko mundurem przez całą zimę (bo zaraz z początkiem stycznia zabrano nam wszystkie sorty pościelowe, a płaszcze odebrali nam, biorąc nas do niewoli) – niżeli pracować, bo byli przekonani, że odeślą ich do domu.
7. Stosunek NKWD do jeńców:
W pierwszym miesiącu naszego pobytu szła praca propagandowa. Przysyłano do nas różnych agitatorów, którzy mieli za cel informować nas o ich ustroju, programie, organizacji pracy, kulturze, która dościga amerykańską itp. Równocześnie sondowano naszą opinię co do wszystkich przejawów ich życia, nasze zapatrywania, nastroje – co im bardzo łatwo przyszło, bo nasi nie mogli, z przyczyn zresztą całkiem zrozumiałych, słuchać spokojnie tego, co im opowiadano, co nieraz obrażało ich ambicje narodowe, kulturalne i in. Zaczęły się więc badania przez różnych inspektorów z NKWD, szukanie oficerów, księży, robiono często rewizje – zwłaszcza w nocy – izolowano ok. 150 ludzi, uważając ich za podoficerów, buntowników i niebezpieczny element. Tak badano i spisywano protokoły aż do końca, do naszego wyjazdu.
8. Jeńcy, którzy się wyróżniali:
Jeńców, którzy by się czymś nadzwyczajnym wyróżnili, właściwie nie było. Można tu tylko dodać to, że kiedy prawie wszyscy Polacy dla solidarności nie chodzili do pracy, to Białorusini i Ukraińcy pracy nie porzucili, usprawiedliwiając się tym, że ponieważ są z terytorium zajętego wówczas przez Sowiety, muszą się podporządkować ich władzy.
Sierżant [nieczytelne]