Siódmy dzień rozprawy, 18 marca 1947 r.
Świadek podał co do swej osoby: Paweł Weszke, 42 lata, budowniczy, żonaty, wyznania rzymskokatolickiego, w stosunku do stron obcy.
Przewodniczący: Jakie są wnioski stron co do trybu przesłuchania świadka?
Prokurator Cyprian: Zwalniamy z przysięgi.
Adwokat Umbreit: Zwalniamy.
Przewodniczący: Za zgodą stron Trybunał postanowił zwolnić świadka z przysięgi. Upominam świadka o obowiązku zeznawania prawdy i o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania.
Proszę, niech nam świadek powie, co mu w sprawie wiadomo.
Świadek: Aresztowany zostałem 18 grudnia 1941 r. Po paru tygodniach [pobytu w] więzieniu w Chorzowie zostałem przywieziony do obozu Oświęcim 24 stycznia 1941 r.
Z tego okresu, kiedy jeszcze panował wprost chaos na terenie obozu, nie mogę sobie zdać sprawy, bo człowiek wtedy żył[, posługując się] bardziej instynktem aniżeli ludzkim rozumowaniem. Nie będę opowiadał o tej martyrologii, którą wszyscy więźniowie przechodzili, to już było tu poruszane.
Jeżeli chodzi o oskarżonego Hößa zetknąłem się z nim latem 1941 r., kiedy pracowałem jako stolarz w stolarni, gdzie dla komendanta Hößa były robione meble. Uchodząc za dobrego stolarza w oczach kapo Grenkego, kierownika tych zakładów, wykonywałem meble, które potem były doręczane Hößowi. Pamiętam, że odbywały się wtedy roboty niwelacyjne na terenach, gdzie miały stanąć cieplarnie. Wtedy zobaczyłem żonę Hößa, która chodziła z kapo Grenkem, zielonowinklowcem, i sama poganiała ludzi kijami.
Późniejsze dzieje moje były takie, że z jednego komanda mnie wylano, dostałem się do innego, pracowałem m.in. w komandzie Lederfabrik. Dawniej to była garbarnia, a potem urządzono tam różnego rodzaju warsztaty. Pracowali tam krawcy, szewcy, stolarze, ślusarze, przez jakiś czas koszykarze. Kierownikiem tego był Grenke, który był kiedyś więźniem kryminalnym, został również zwolniony i w obozie dostał powiernictwo w tych zakładach. Tam pracowałem w stolarni, gdzie – jak i w ślusarni artystycznej – wykonywało się roboty przeważnie dla Hößa.
W końcu, kiedy już te roboty były bardzo niebezpieczne dla Hößa, ponieważ pewne władze obozowe zwróciły uwagę, że za dużo robót prywatnych się robi, zostałem przeniesiony do innego komanda.
Dostałem się w końcu jako blokowy na blok 26., gdzie miałem za zadanie prowadzić roboty remontowe i pomagać ogrodnikowi. Wtedy zetknąłem się z rodziną Hößa.
Przypominam sobie dokładnie, że trzeba było dla rodziny Hößa wszystko sprowadzać. W zamian za to nie byłem brany na roboty.
Przypominam sobie również 1944 r., kiedy sprowadzano całymi transportami Żydów z Węgier. Höß był wtedy odkomenderowany z Berlina. Często przechodził przez ogród z obozu [w] Brzezince, mając zabłocone buty. Mogłem zauważyć na tych butach m.in. ślady krwi.
Przewodniczący: Kiedy świadek pracował w garbarni, co dostarczała ta garbarnia?
Świadek: Różnego rodzaju wyroby stolarskie, stoliki, kozetki, skrzynki, robiłem m.in. szafkę na adapter radiowy. Potem wykonywano tam ślusarskie roboty, popielniczki itd. Jako stolarz wykonałem tam kilka foteli.
Z okresu moich pierwszych robót w stolarni pamiętam dokładnie – bo poprzekładałem tam rachunki dotyczące materiałów, więc te rachunki trzeba było rozróżniać – że kiedy przyjeżdżał inspektor z głównego biura budownictwa, trzeba było te rachunki za prywatne roboty kryć.
Przewodniczący: Świadek zeznał w śledztwie, że na terenie garbarni był jeden z magazynów, w którym gromadzone były rzeczy zrabowane Żydom.
Świadek: Cały szereg rzeczy był tam dostarczony z terenu Brzezinki, przywożono też różne [inne] rzeczy i było zorganizowane specjalne komando ludzi, którzy je sortowali. Mało wartościowe pozostawiali na miejscu, a lepsze zabierał Grenke i, jak krążyła wersja, dzielił się z Hößem.
Przewodniczący: Czy była tam biżuteria?
Świadek: Tak.
Przewodniczący: Jak przychodziła?
Świadek: Była ukryta w wełnie, w butach, w pończochach damskich itd.
Przewodniczący: Czy świadek widział te rzeczy w rękach Hößa?
Świadek: Nie, widziałem je w rękach Grenkego, który mówił, że odwozi to do komendanta. On był powiernikiem tej całej fabryki.
Przewodniczący: Czy Höß zachodził często do garbarni?
Świadek: Często.
Przewodniczący: Jak się zachowywał wobec Grenkego?
Świadek: Po prostu się witali.
Przewodniczący: Czy Grenke bywał u Hößa?
Świadek: Tak, bywał często.
Przewodniczący: Czy to była grzeczność towarzyska, czy te wizyty były związane ze sprawami służbowymi?
Świadek: To trudno mi ustalić.
Przewodniczący: Coście dostarczali?
Świadek: Meble itd.
Przewodniczący: A wyroby skórzane?
Świadek: Też. Na przykład trzy fotele wyściełane skórą.
Przewodniczący: Czy to były wyroby artystyczne?
Świadek: Tak. Stamtąd wychodziły tylko wyroby artystyczne.
Przewodniczący: A dla domu Hößa robiło się bardzo wyrafinowane rzeczy?
Świadek: Tak.
Przewodniczący: Czy Höß płacił za te rzeczy?
Świadek: Trudno powiedzieć, wiem tylko, że kazano te wszystkie zlecenia dla Hößa rozprowadzać na inne roboty. To było w jednej i w drugiej stolarni. Stąd wniosek, iż nie mógł płacić. Tym bardziej, że kiedy przychodziły komisje, to te rzeczy trzeba było kryć.
Przewodniczący: Czy świadek często się stykał z żoną oskarżonego Hößa?
Świadek: Bardzo często. Pracowałem w ogrodzie z kolegą Dubielem. Tam prowadziliśmy małą pomoc dla kolegów.
Przewodniczący: Jak odnosiła się żona oskarżonego do świadka?
Świadek: Do mnie poprawnie, choć bywały dnie, że tak „dawała w skórę”, iż obrzydło życie. W niektórych wypadkach, powodowana jakimiś chimerami, była tak złośliwa, dokuczliwa i zgryźliwa, że nie chciało się pracować.
Przewodniczący: Czy tylko w stosunku do świadka, czy z powodu przynależności świadka do narodu polskiego?
Świadek: Jeżeli chodzi o naród polski, to odzywała się najgorzej i twierdziła, że będziemy wszyscy wyniszczeni.
Przewodniczący: Świadek mówił, że w ogrodzie wspólnie z Dubielem organizował pomoc. W jaki sposób?
Świadek: Dopomagaliśmy w ucieczkach w tym okresie.
Przewodniczący: Czy świadek miał coś wspólnego z ruchem oporu?
Świadek: Tak jest. Byłem w grupie oporu Oświęcim. Za to dostałem się do bunkra. Ktoś wsypał, jakiś list przysłano do Brzezinki, zaczęto robić dochodzenia, aresztowano dwie osoby. Potem zamknięto wszystkich, którzy się z nimi stykali.
Przewodniczący: W czym się wyrażała pomoc?
Świadek: Ta pomoc wyrażała się w ubraniach, fotografiach, tam urządziliśmy kryjówki – w ogrodzie, w piwnicy.
Przewodniczący: Czy świadek zauważył, by oskarżony Höß odnosił się wrogo [do] jakiegoś więźnia czy osobiście [go] znieważał?
Świadek: Pracowałem w takich komandach, gdzie nie miałem możności obserwowania. Były to komanda szczególnie faworyzowane.
Sędzia Zembaty: À propos tego, co świadek twierdził: w dochodzeniu świadek zeznał, iż widział, że oskarżony strzelał do muzułmanów.
Świadek: Może się myliłem. Przechodziłem przez Bauhof. Szedłem do magazynu z jakimś zleceniem. Przechodziła grupa oficerów, m.in. był Höß. W pobliżu przy rąbaniu drewna pracowali najbardziej wycieńczeni. Byli przeznaczeni do wykończenia. Gdy siedzieli na tych pieńkach, padł strzał. Pytałem się kto, powiedziano mi, że komendant strzelił.
Adwokat Umbreit: Świadek zeznał, że Grenke bywał u oskarżonego. Jak [to możliwe, że] Grenke jako więzień mógł bywać?
Świadek: Grenke nie był wtedy więźniem. Był zwolniony. Miał prawo nosić broń.
Adwokat Umbreit: Ilu więźniów było zatrudnionych w bezpośrednim otoczeniu oskarżonego, w ogrodzie czy domu?
Świadek: Trzech. Oficjalnie Stanisław Dubiel, ja nieoficjalnie i ogrodnik pochodzący z innego komanda.
Adwokat Umbreit: Jak długo świadek był zatrudniony w ogrodzie Hößa?
Świadek: Od września 1943 do listopada 1944 r.
Adwokat Umbreit: A w tym okresie, kiedy był oskarżony?
Świadek: Osiem miesięcy.
Adwokat Umbreit: Czy w tym okresie w stosunku do świadka czy do innych więźniów oskarżony zachowywał się brutalnie, ordynarnie, znieważał kogoś?
Świadek: Tych rzeczy nie widziałem.
Adwokat Umbreit: Chodzi o okres, w którym świadek był w ogrodzie.
Świadek: Nie widziałem. Pracowałem w takich komandach, w których ta garstka pracowników była faworyzowana w stosunku do innych.
Adwokat Ostaszewski: Świadek wspomniał, że w garbarni czy stolarni były częste komisje. Jak często one były?
Świadek: Co miesiąc wpadały.
Adwokat Ostaszewski: Czy z głównego zarządu budownictwa obozu?
Świadek: Nie. Z samego obozu, z Bauleitung.
Adwokat Ostaszewski: Kto był szefem?
Świadek: Nazwisk nie pamiętam.
Adwokat Ostaszewski: Czy w tej garbarni były wyrabiane i ludzkie skóry?
Świadek: O tych rzeczach nie wiem. Nam nie wolno było wchodzić do garbarni, bo od razu za to dostawaliśmy po mordzie. Garbarze mogliby powiedzieć.
Adwokat Ostaszewski: Dzieci Hößa świadek znał?
Świadek: Tak.
Adwokat Ostaszewski: Czy chodziły po obozie, czy tylko w obrębie ogrodu?
Świadek: Ja byłem tylko w ogrodzie. Nie zauważyłem.
Adwokat Ostaszewski: Czy do baraków chodziły?
Świadek: Nie widziałem.
Przewodniczący: Więcej pytań nie mam. Świadek jest wolny.