Trzynasty dzień rozprawy, 8 grudnia 1947 r.
Przewodniczący: Następny świadek, Jerzy Pietrzyk.
Świadek: Jerzy Pietrzyk, 32 lata, technik mechanik, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obcy.
Przewodniczący: Przypominam świadkowi o obowiązku mówienia prawdy. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania?
Prokuratorzy: Nie.
Obrona: Nie.
Przewodniczący: Świadek będzie zeznawał bez przysięgi. Proszę, niech świadek przedstawi Trybunałowi, co mu wiadomo o sprawie, a w szczególności w odniesieniu do oskarżonych. Czy i których poznaje, jakie konkretne fakty może przytoczyć.
Świadek: Do obozu w Oświęcimiu przyjechałem 15 sierpnia 1940 i przebywałem w nim do 17 stycznia 1945 r. Do roku 1942 byłem w obozie głównym, później razem z jedną z drużyn z kuchni przewieziony zostałem do obozu na Brzezinkę, do tak zwanego Russen lager. Spośród oskarżonych poznaję Aumeiera, Buntrocka…
Przewodniczący: A czy przypomina sobie świadek Medefinda i Webera?
Świadek: Tak jest.
Przewodniczący: Co świadek może powiedzieć o Weberze?
Świadek: Był moim bezpośrednim szefem na odcinku obozu cygańskiego, gdzie byłem magazynierem w kuchni. Tam z nim bezpośrednio się stykałem.
Przewodniczący: Czy świadek przypomina sobie jakieś fakty co do jego zachowania się w stosunku do więźniów?
Świadek: Oskarżony Weber był bardzo nerwowy. W stosunku do nas był dość życzliwy, opowiadał nam nieraz o swoich stosunkach rodzinnych, ale gdy wpadł we wściekłość, bił bez opamiętania. Jeden wypadek bicia widziałem na odcinku kobiecego obozu w 1942 r. Mięso gotowaliśmy na obozie męskim i wieczorem lub w nocy przewoziło się je do obozu kobiecego. Ponieważ obóz kobiecy nie miał kanalizacji ani żadnego odpływu wody, tak że woda w obozie kobiecym znajdowała się tylko w kuchni, większość kobiet skradała się pod kuchnię, by zdobyć kroplę wody do picia lub do umycia się. Pewnego razu, gdy jechaliśmy z tym mięsem, było to w czerwcu albo w lipcu, moc kobiet stało pod kuchnią. Były różnych narodowości i we wszystkich językach słychać było „wody”. Weber, ponieważ wprowadzał naszą grupę, trzech lub czterech ludzi ciągnących rollwagę, z dziką pasją wpadł w tłum kobiet, chwycił kawał jakiegoś drąga i zaczął naokoło okładać. Wszystkie kobiety rozpierzchły się. W drugim wypadku – spotykało się dość często, gdy więzień przychodził na tak zwaną organizację, to znaczy, żeby sobie zorganizować ziemniaka albo po prostu pomówić z kolegą – Weber schwycił na tym jednego z więźniów, początkowo bił dla żartów, gdy usłyszał jednak krzyk, bił już bez opamiętania.
Z oskarżonym Medefindem miałem o tyle do czynienia, że jeździłem po prowiant z kuchni tak obozu cygańskiego, jak i męskiego. O tym, żeby bił kogoś, słyszałem, ale tego nie widziałem.
Spośród oskarżonych przypominam sobie zupełnie dokładnie Aumeiera z obozu w Brzezince. Gdy zdarzyła się ucieczka karnej kompanii przy Kiesgrube, tego samego popołudnia przyjechał samochód z głównego obozu, przywożąc trzech do czterech SS-manów, m.in. właśnie Aumeiera. Do nich dołączyła się załoga obozu męskiego – Hauptsturmführer Schwarzhuber, kilku Blockführerów z męskiego obozu i razem weszli na blok karnej kompanii. Ja pracowałem wówczas w kuchni i nie mogłem widzieć nic przez mur, ale przez bramę ledwie przysłoniętą podartymi kocami zauważyłem dużą grupę – w przybliżeniu 300 do 400 ludzi – siedzących w przysiadzie, z rękami założonymi do tyłu. Wówczas oskarżony Aumeier zwrócił się – jeśli się nie mylę – do tłumacza z Politische Abteilung Hoffmanna, który stał z przygotowaną już listą i wskazując palcem na punkty czerwone zaczął wyciągać ludzi z szeregu. Gdy już wyciągnął dwudziestu kilku, ustawiła się grupa przy wejściu do bloku z bronią przygotowaną do strzału i na zawołanie Hoffmanna według numeru czy nazwiska wymieniony szedł w kierunku bloku. Z chwilą, gdy przekraczał próg bloku, otrzymywał strzał w tył głowy. Strzelano po prostu z dziką pasją, słyszało się po dwa, trzy i pięć strzałów naraz. Z chwilą, gdy stos trupów leżał już przy wejściu do bloku, przerwano strzelaninę i wówczas Aumeier i jeszcze kilku przyszło na kuchnię do Hauptscharführera Händlera, by umyć ręce, względnie częściowo oczyścić się z krwi.
Bezpośrednio z oskarżonym Aumeierem spotkałem się przy przejściu na obóz w Brzezince. Wisiałem na słupku. Wówczas inspekcję miał Aumeier. Gdy wszedł, kilku więźniów czekało już na karę, a nas trzech wisiało. Dwóch miało już głowy zwieszone, byli nieprzytomni. Widząc to, Aumeier zwrócił się do blokowego z pytaniem, dlaczego ja jeszcze jestem przytomny. Blokowy tłumaczył, że jestem silny i to dlatego. Wtedy Aumeier poszedł do mnie i silnym ciosem uderzył mnie w szczękę. Spowodowało to szalony ból w kościach, zamknąłem oczy, zwiesiłem głowę, a co dalej było, nie wiem, gdyż przebudziłem się z chwilą, gdy byłem opuszczany na ziemię.
Oskarżony Buntrock był Rapportführerem na obozie cygańskim. Nie przypominam sobie dokładnie, czy przyszedł w czasie, gdy tam byli jeszcze Cyganie, czy też po likwidacji tego obozu. Bicia z jego strony nie widziałem – ani w stosunku do innych więźniów, ani sam osobiście nie byłem przez niego pobity.
Przewodniczący: Czy są jakieś pytania?
Prokurator Brandys: Ja mam dwa pytania. Czy ten obóz cygański po zlikwidowaniu Cyganów zachował swoją dawną nazwę? Chodzi o wyjaśnienie pewnego nieporozumienia. Mówi się, że Hoffmann był na obozie cygańskim i tam prowadził przesłuchania. Więc tam pewnie już Cyganów nie było, a tylko nazwa pozostała?
Świadek: Nazwa ta powstała w marcu 1943 r. i pozostała do końca istnienia obozu.
Prokurator Brandys: Mimo, że Cyganów już tam nie było?
Świadek: Cyganów zlikwidowano w sierpniu 1944 r., lecz nazwa pozostała.
Prokurator Brandys: Miejsce to zajęli inni więźniowie?
Świadek: Przyszli tam Węgrzy i inne narodowości, a potem utworzono tam szpital.
Prokurator Brandys: Czy świadkowi wiadomo coś o wykradaniu przez Medefinda artykułów żywnościowych przeznaczonych dla więźniów i kierowaniu ich do kuchni SS-mańskiej?
Świadek: Ja byłem przeciętnym więźniem. O tym, że wywożono prowianty z kuchni dla więźniów, wiedziałem i widziałem to nawet, ale co z tym robiono, trudno mi powiedzieć.
Nieraz wydawało mi się to tajemnicze, że samochód przyjeżdżał do obozu bardzo wcześnie, ładowano nań z wielkim pośpiechem, a potem samochód ten znikał czym prędzej. Były i takie wypadki, że rano wywożono cukier, margarynę i inne wartościowe produkty, a po południu przywożono je z głównego magazynu, ale jakie były tam machinacje, tego nie wiem.
Prokurator Brandys: Czy te machinacje odbijały się na jakości pożywienia obozowego? Na ilości samego pożywienia, ilości tłuszczów w pożywieniu itd.?
Świadek: Nie mogę na to odpowiedzieć.
Prokurator Szewczyk: Świadek pracował do 1942 r. w Stammlagrze, czy także w kuchni?
Świadek: W kuchni pracowałem wówczas dwa do trzech miesięcy.
Prokurator Szewczyk: Czy świadek nie pamięta, jakie były stosunki w Entwesungskammer w 1941 r.?
Świadek: Nie.
Prokurator Szewczyk: Breitwiesera nie pamięta świadek z tego okresu?
Świadek: Nie.
Obrońca Rymar: Świadek był do końca 1942 r. w Brzezince?
Świadek: Do 1945 r.
Obrońca Rymar: Czy świadek zetknął się z oskarżonym Krausem, który był uważany za ostatniego kierownika obozu?
Świadek: Ponieważ wówczas był Lagerführerem i urzędował na obozie męskim, a ja nadal pozostawałem w obozie cygańskim, nie pamiętam tego, natomiast widziałem go często na wizytach w obozie cygańskim.
Obrońca Rymar: Czy świadek mógłby stwierdzić, że z przyjściem Krausa do Brzezinki wzmógł się terror?
Świadek: Słyszałem o tym, bezpośrednio się z nim nie zetknąłem, wiem jednak, że kiedy za Lagerführera Szwarzhubera więźniowie mogli nosić przy sobie prowiant, to właśnie za Krausa nie wolno mieć było przy sobie niczego, a papierosy więźniowie wyrzucali przed wejściem do obozu.
Obrońca Rymar: Świadek widział znęcanie się oskarżonego nad więźniami?
Świadek: Po powrocie komanda z pracy, która trwała 12 godzin, jeśli oskarżony Kraus znalazł coś w kieszeni więźnia, stawiał go pod drutami wysokiego napięcia do dnia następnego.
Przewodniczący: To wszystko? Oskarżony Buntrock.
Oskarżony Buntrock: Wysoki Sądzie, proszę o zezwolenie na złożenie oświadczenia. Jak świadek zeznaje, obóz cygański został w sierpniu 1944 r. zlikwidowany. Chciałem oświadczyć, że w tym czasie połowa została wymordowana, a druga połowa wywieziona. Dokąd ich wywieziono, nie wiem. Co się z pozostałymi stało, nie jest mi wiadome, ponieważ w tym okresie opuściłem obóz w Oświęcimiu.
Oskarżony Hoffmann: Proszę Wysoki Sąd o zezwolenie na zapytanie świadka. Pan świadek był zajęty w obozie cygańskim. Proszę o odpowiedź, kto prowadził śledztwo i przesłuchanie w sprawie „Jurka”.
Świadek: Dokładnie trudno mi to powiedzieć. „Jurek” był w kantynie na obozie cygańskim, którą prowadziło trzech więźniów, jeden Polak i dwóch volksdeutschów, którzy byli VD. Trudno mi powiedzieć, oni się do tego nie przyznawali. Z chwilą, gdy ci trzej zostali posądzeni o ucieczkę, wiadomo, że groziła za to kula. Chciałem zaznaczyć, że nie mogę powiedzieć, kto przyczynił się do uwolnienia – oskarżony Hoffmann, Grabner czy kto inny.
Oskarżony Hoffmann: Nie chodzi o to, kto ich uwolnił, tylko kto przeprowadzał śledztwo.
Świadek: Tego nie wiem.
Oskarżony Hoffmann: Proszę o odpowiedź, czy świadkowi znana jest sprawa Frankiewicza?
Świadek: W tym czasie byłem Schreiberem na obozie cygańskim. Frankiewicz był Raportschreiberem. Pewnego dnia zdarzyło się, że jeden z SS-manów z oddziału politycznego spotkał Frankiewicza w stanie nietrzeźwym na szosie obozowej. Wówczas Frankiewicza wtrącono do SK, skąd po jakimś czasie wyszedł początkowo na rewir, a później z transportem, co było częścią łagodzącą [sic] dla Frankiewicza.
Oskarżony Hoffmann: A kto przeprowadzał śledztwo w sprawie Frankiewicza?
Świadek: Na pewno pan, bo w Brzezince był szefem oddziału politycznego.
Oskarżony Hoffmann: Skoro świadek połączył moje nazwisko z Aumeierem, czy miał moje nazwisko na myśli?
Świadek: Na pewno tak.
W 1941 r. poszło nas trzech ogrodników razem z Rottenführerem ogrodnikiem, celem zrywania sztachet ogrodowych. Po drodze Rottenführer mówił nam, aby nie myśleć o ucieczce, bo za jednego – dziesięciu. Było to w czerwcu 1941 r. Nazwisk nie pamiętam. Myśmy we dwóch zrywali sztachety, a trzeci nosił je na rękach. Rottenführer, który był z nami, szukał czegoś w okolicznych domach. W pewnym momencie zauważyliśmy, że nie ma tego, który nosił sztachety, i że należy go szukać. Padły trzy strzały. Przyjechaliśmy do obozu i zostaliśmy przedstawieni do Lagerführera Fritscha. Nie był on szefem oddziału politycznego, wobec czego przekazał nas do oddziału politycznego. Kierownik oddziału politycznego, czyli Grabner, przesłuchiwał nas, wymuszając, abyśmy się przyznali, że ucieczkę planowaliśmy wszyscy trzej razem. Ponieważ dawałem sobie radę z językiem niemieckim, nie potrzebowałem tłumacza, drugi zaś mój kolega był pytany przez Hoffmanna, który służył jako tłumacz. Trudno mi jednak powiedzieć, czy to jest ten Hoffmann.
Przewodniczący: Czy świadek wie, że było dwóch Hoffmannów?
Świadek: Ja znam tego, o tym, że był drugi, nie wiem.
Przewodniczący: Czy są jakieś pytania do świadka?
Obrońca Ostrowski: To zdarzenie, które świadek opowiadał, wydarzyło się w 1941 r. i w tym miał brać udział oskarżony Hoffmann jako tłumacz. Co świadek powie na to, że w 1941 Hoffmann był w armii jugosłowiańskiej i 21 października 1942 r. został wcielony do armii niemieckiej?
Świadek: Ja jednakże widziałem tam Hoffmanna i najlepiej właśnie z tego zdarzenia go sobie przypominam.
Obrońca Ostrowski: Jest faktem, że w 1941 r. był żołnierzem armii jugosłowiańskiej. Są na to dokumenty oraz dowody. Więc może to był drugi Hoffmann?
Świadek: Ja znam tego Hoffmanna, który również i mnie powinien znać.
Oskarżony Hoffmann: Proszę Wysoki Sąd o zezwolenie powiedzenia. Świadek mówił, że w latach 1941 – 42 ja byłem w obozie. W obozie w ogóle nie byłem w tym czasie i prowadziłem szczęśliwe życie.
Przewodniczący: Może świadek myli się co do daty?
Świadek: Pamiętam dokładnie, że ucieczka ta była w czerwcu 1941 r. Pamiętam dokładnie, że był to ten Hoffmann, nazwiska jego wówczas nie znałem.
Oskarżony Hoffmann: Proszę o zezwolenie zapytania świadka, czy znał Romana Hoffmanna, który był zatrudniony w obozie w oddziale politycznym?
Przewodniczący: O to świadek był już pytany. Świadek zostaje zwolniony, zarządzam przerwę 20-minutową.