Dnia 4 sierpnia 1947 r. w Oświęcimiu, Sąd Grodzki w Oświęcimiu, w osobie sędziego grodzkiego Jana Janowskiego, z udziałem protokolanta L. Gorczypaszka, przesłuchał w charakterze świadka niżej wymienioną. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Mirosława Odi |
Wiek | 27 lat |
Imiona rodziców | Jan i Karolina |
Miejsce zamieszkania | Państwowe Muzeum [Auschwitz-Birkenau w] Oświęcimiu |
Zajęcie | gospodyni domu |
Karalność | niekarana |
Stosunek do stron | obca |
Wszystkich podejrzanych osobiście znałam. O podejrzanym Bajerku to tylko stwierdzić mogę, że on stał na bramie obozu i kontrolował cywilów, którzy przychodzili do pracy wewnątrz obozu. O nim nic specjalnego złego nie słyszałam. Słyszałam tylko, że on był bardzo przekupny i jeżeli go ktoś przekupił, to wszystko pozwolił przenieść przez bramę.
O podejrzanej Luise Danz to stwierdzić mogę, że ta podejrzana była SS-manką i była bardzo dobra, ponieważ więźniom pomagała, za co była trzykrotnie karana aresztem w bunkrze po 14 dni. Wiem, że ta podejrzana na uchybienia więźniów patrzyła przez palce. SS-manka pracowała przez jakiś czas w kuchni, a później w sortowni ubrań.
O ile chodzi o podejrzaną Ernę Bodem, to ta się z więźniami obchodziła poniżej krytyki – po prostu nieludzko. Byłam świadkiem raz, jak jedna więźniarka podała swojemu ojcu kawałek chleba, to za to była zbita przez podejrzaną aż do krwi. W niniejszym wypadku chodziło o Jadwigę Baranowską z Grudziądza. Takich wypadków było więcej. Wszystkich powyżej oskarżonych znam z Majdanka.