Dnia 17 września 1947 r. w Chorzowie, Sąd Grodzki w Chorzowie, Oddział V, w osobie sędziego J. Goettlicha, z udziałem protokolantki B. Wartakówny, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Józef Janus |
Wiek | 46 lat |
Imiona rodziców | Jacenty i Jadwiga z d. Wywiał |
Miejsce zamieszkania | Chorzów, [...] |
Zajęcie | urzędnik |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarany |
Stosunek do stron | obcy |
W przedstawionej mi sprawie znam Maximiliana Grabnera, wiedeńczyka, który pełnił w obozie w Oświęcimiu funkcję szefa Oddziału Politycznego w randze SS-Untersturmführera i sekretarza kryminalnego [Kryminalsekretär] gdzieś od początku obozu w 1941 r. do listopada 1943 r. Poznałem go w czasie mego przesłuchania w 1940 r. Był on najsurowszym katem Oświęcimia. Sam wydawał wyroki śmierci i był obecny przy egzekucjach. Ma na sumieniu [życie] około dwóch milionów ludzi.
Znam konkretny wypadek Stanisława Dubiela, zamieszkałego obecnie w Dzierżonowie, woj. Wrocław, [...]. Był na niego wydany wyrok śmierci i miał być stracony, ale chronił komendant obozu. Sprzeciwiał się temu właśnie Grabner i nastawał na wykonanie wyroku tak, że sprawa oparła się o Himmlera i tylko dzięki temu, [Dubiela] uniknął śmierci.
Jak słyszałem od kolegów będących wraz ze mną w obozie, Grabner wydawał polecenia katowania więźniów poprzez różne metodach znęcania się, jak również i osobiście katował osadzonych. Z jego osobistego polecenia był stracony niejeden więzień i ginął niewinnie, bądź to przez powieszenie, rozstrzelanie, względnie dobijanie. Egzekucje przez powieszenie odbywały się na placu apelowym przed kuchnią, natomiast rozstrzeliwania odbywały się na bloku 11. Przy egzekucjach [Grabner] był zawsze obecny. Dziś już nie przypominam sobie nazwisk poległych i pokrzywdzonych, moich współtowarzyszy niedoli.
Znam również Hansa Aumeiera, który był wówczas kierownikiem obozu w Oświęcimiu. Był on bardzo podobnym człowiekiem jak jego poprzednik z tą tylko różnicą, że on sam nie wydawał wyroków śmierci, lecz był obecny przy egzekucjach. Sam jako kierownik obozu karał dyscyplinarnie więźniów wyszukiwanymi męczarniami, jak słupek, chłosta, bicie po twarzy i kopanie.
Z okazanych mi zdjęć innych [podejrzanych] znam może z widzenia, ale osobiście o nich nic zeznać nie mogę. Nie znam również Johannesa Lissnera.
Przed podpisaniem przeczytano.