Dnia 1 września 1947 r. w Katowicach, wiceprokurator Prokuratury Sądu Apelacyjnego w Katowicach z siedzibą w Katowicach, w osobie wiceprokuratora Sądu Apelacyjnego L. Pennera, z udziałem protokolanta Władysława Giemzy, na mocy art. 20 przepisów wprowadzających kpk, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, zeznał on, co następuje:
Imię i nazwisko | Aleksander Splewiński |
Wiek | 45 lat |
Imiona rodziców | Chaim Boruch i Adela z d. Pałasznicka |
Miejsce zamieszkania | Chorzów, ul. Wolności 16 |
Zajęcie | kapelmistrz (muzyk) |
Karalność | niekarany |
Stosunek do stron | obcy |
W obozie koncentracyjnym w Brzezince przebywałem od 14 marca 1943 r. do października 1944 r., to jest do czasu przetransportowania nas do Oranienburga. W Brzezince przebywałem na tak zwanym odcinku męskim D. Z tego okresu przypominam sobie dokładnie Fryca [Fritza] Wilhelma Buntrocka, byłego Blockführera na tym odcinku. Nie przypominam [sobie] dokładnie stopnia służbowego Buntrocka, w każdym razie stwierdzam, że miał on jakieś naszywki oznaczające wyższy stopień służbowy.
W Brzezince zatrudniony byłem w orkiestrze obozowej. Graliśmy na placu przy bramie wejściowej o godz. 5.00 rano, w czasie, gdy komanda wychodziły z obozu do pracy, i o 16.00, gdy wracały z pracy. Od godz. 6.00 rano do 16.00 cała orkiestra zatrudniona była przy pracy fizycznej w obozie. Prace były różne, na przykład odwożenie zawszonej bielizny do odwszalni, tak zwanej sauny, wożenie darni, piłowanie drzewa, wożenie cegieł itd. W czasie tych prac Buntrock bił nas w niemiłosierny sposób, przeważnie styliskiem od kilofa po głowie i rękach. Pewnego razu woziliśmy platformą, tak zwaną rollwagą, darń do obozu. Rollwaga naładowana była dużą ilością darni, skutkiem czego obsługujący ją więźniowie powoli poruszali się, tym bardziej, że koła platformy nie były nasmarowane, a więźniowie byli wycieńczeni. Widząc to rzekome powolne tempo pracy, Buntrock krzyknął: „Im Laufschrit gehen!”. Gdy platforma w dalszym ciągu powoli poruszała się, uderzył po głowie styliskiem jednego z więźniów, niejakiego Lustiga z Łodzi, zabijając go na miejscu. Zamordowanego w ten sposób Lustiga położyliśmy na platformę i odwieźli do lagru. Widząc to, Buntrock odezwał się tryumfująco: „Dort wie ich reinhaue warst mehr kein Gras.”
Wypadek ten miał miejsce w 1944 r.
Buntrock również przy apelach i przy każdej nadarzającej się sposobności, często nawet bez błahych powodów, nas bił.
Po odczytaniu podpisano.