KAZIMIERZ ŚMIGIELSKI

Dnia 30 października 1947 r. w Radomiu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Radomiu, w osobie członka Komisji, podprokuratora Sądu Okręgowego T. Skulimowskiego, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 106 KPK, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Kazimierz Śmigielski
Wiek 45 lat
Imiona rodziców Michał i Marianna z Gawrysiewiczów
Miejsce zamieszkania wieś Krychowice, gm. Kowala
Zajęcie rolnik
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

W czasie okupacji niemieckiej przebywałem w Kosowie, pilnowałem stawów i lasów dworskich. W końcu 1939 r. byłem w lesie kosowskim i widziałem jak przyjechało kilka samochodów z ludźmi i z żandarmerią niemiecką. Ja schowałem się wtedy za chojaka i widziałem jak samochód ciężarowy podjechał w las. Ludzi cywilnych oraz w polskich mundurach w liczbie około 25 osób wysadzono z samochodu i kazano im kopać dół. Ludzie ci kopali dół. W tym czasie z tyłu zaszło mnie dwóch żandarmów, którzy wylegitymowali mnie i kazali mi uciekać. Po wyjściu z lasu w jakiś czas później (upłynęło może pół godziny) usłyszałem trzy huki granatów i krzyk ludzi. Następnie usłyszałem pojedyncze strzały, jak przypuszczam dobijano rannych.

Po odjeździe Niemców poszedłem na miejsce i widziałem zamaskowany świeży grób oraz ślady krwi i szczątki ciał po krzakach. Na jednym chojaku zauważyłem sznurek i ślady kul w drzewie. Jak przypuszczam do chojaka tego musiał być przywiązany człowiek. Kobiet wśród tych ludzi nie widziałem.

Wiadomo mi, że w czasie całej okupacji przywożono różnych ludzi w to samo miejsce i rozstrzeliwano ich, gdyż słyszałem strzały. Egzekucje te były dość częste. Więcej razy tam nie chodziłem, bo się bałem, gdyż raz już mnie zauważono w lesie. Moim zdaniem w lesie tym rozstrzelano tysiąc albo i więcej osób. Ja do lasu nie chodziłem dlatego, że żandarm, który mnie legitymował, powiedział, że jak mnie jeszcze raz spotkają to mnie zabiją jak psa. Czy ciała ofiar znajdują się na miejscu nie wiem, ponieważ słyszałem, że zwłoki palono w końcu 1944 r.

Odczytano.