Dnia 30 października 1947 r. w Radomiu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Radomiu w osobie członka Komisji, podprokuratora Sądu Okręgowego T. Skulimowskiego, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 106 KPK świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Maria Błędowska |
Wiek | 47 lat |
Imiona rodziców | Karol i Ewa z Samborów |
Miejsce zamieszkania | wieś Kończyce, gm. Kowala |
Zajęcie | rolniczka |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarana |
Stosunek do stron | obca |
Wiadomo mi, że w okresie okupacji Niemcy dokonali licznych egzekucji w lesie kosowskim. Naocznym świadkiem tych egzekucji nie byłam, bo Niemcy nie dawali ludziom wchodzić w tym czasie do lasu, a tylko widziałam jak przywozili ludzi i następnie słyszałam strzały i krzyki.
Po egzekucjach chodziłam na miejsce kaźni, a nawet odkopałam trzy groby. Pierwszy grób rozkopałam w październiku 1939 r. i dokopałam się [do] zwłok młodego mężczyzny, ubranego w czarny garnitur, z zakrwawioną koszulą. Grób ten był rozmiarów 10 m długości i 3 m szerokości. Wtedy przyjechały dwa samochody ludzi, mężczyzn i kobiet, i rozstrzelali.
W drugim grobie, który rozkopałam już nie pamiętam w którym roku, było dwóch młodych mężczyzn ubranych w szare bluzy i pochowanych plecami do góry. Za trzecim razem dokopałam się [do] zwłok Żyda.
Nazwisk sprawców, żandarmów niemieckich nie znam. Według moich obliczeń Niemcy rozstrzelili w Kosowie około 1000 osób, a może i więcej. Zwłoki ofiar były chowane na miejscu, ale czy dotychczas tam się znajdują nie wiem, bo słyszałam od ludzi, że część palono. Ja widziałam, że miejsce to w 1944 r. było otoczone materacami i słyszałam warkot jakiejś maszyny, ale co tam wtedy robiono nie wiem.
Odczytano.