FRANCISZEK WELDER

Warszawa, 21 marca 1947 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, [sędzia] Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o treści art. 107 i 115 kpk.

Świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Franciszek August Welder
Data urodzenia 18 stycznia 1887 r.
Imiona rodziców Paweł i Karolina
Wykształcenie politechnika ryska Wydział Handlowy
Wyznanie rzymskokatolickie
Miejsce zamieszkania Al. Jerozolimskie 9 m. 45
Narodowość i przynależność państwowa polska
Zawód nauczyciel gimnazjum oraz dyrektor zakupów w fabryce „Dobrolin”

W czasie powstania warszawskiego przebywałem na terenie fabryki „Dobrolin” przy ul. Wolskiej 159, gdzie pracowałem jako kierownik zakupów. Po stłumieniu przez żandarmerię niemiecką akcji powstańczej w domu naprzeciwko naszej fabryki [zwanym] „Piekiełko” (w miejscu, gdzie stoi obecnie pomnik zastrzelonych Amerykanów) w dniu 1 sierpnia, która skończyła się obrzuceniem granatami i podpaleniem domów razem z mieszkańcami, w pobliżu fabryki „Dobrolin”, aż do ul. Bema poważniejszej akcji powstańcy nie zdołali przeprowadzić.

Począwszy od 1 sierpnia widziałem przechodzących ul. Wolską żandarmów warszawskich i własowców. 3 sierpnia na teren Woli przybyły nowe oddziały żandarmerii, jak słyszałem, z Bydgoszczy.

Począwszy od 2 sierpnia po południu z ulic Ordona, Gizów i Jana Kazimierza Niemcy rozpoczęli wyrzucanie ludności cywilnej, przy czym przeprowadzali masowe egzekucje. Stopniowo akcja wyrzucania z domów oraz egzekucji obejmowała i dalsze ulice wzdłuż Wolskiej w kierunku śródmieścia. W dzień w akcji tej brali udział żandarmi i SS. W nocy terenu strzegli własowcy.

Z opowiadań wiem, że w pobliżu fabryki w okresie 4–5 sierpnia odbyły się masowe egzekucje ludności zgromadzonej w piwnicy szkoły powszechnej przy ul. Gizów róg Wolskiej oraz w oficynie na rogu ul. Jana Kazimierza i Gizów, w domu Kamińskiego.

Począwszy od 3 sierpnia odbywały się również masowe egzekucje na cmentarzu kościoła św. Wawrzyńca. Odbywały się one jeszcze 7 sierpnia, o czym przekonałem się, ponieważ w tym dniu żandarmeria niemiecka wyprowadziła całą grupę pracowników firmy „Dobrolin” i odstawiła na cmentarz kościoła św. Wawrzyńca. Zatrzymano nas pod murem kościoła i wtedy widziałem, jak grupy ludności doprowadzane od strony ul. Bema po Wolskiej były prowadzone w głąb cmentarza za drzewa, pod mur, poczym słyszeliśmy serie z automatu.

Przy murze kościelnym, przy którym nas postawiono, widziałem ślady świeżej krwi oraz mózg ludzki koło muru.

Na egzekucję był wtedy wzięty biskup Niemira i dwaj inni księża w grupie ludności cywilnej. Nie rozstrzelano ich jednak i widziałem, jak wrócili i udali się do kościoła. Wtedy nie rozstrzeliwano już kobiet, kierując je do kościoła.

Natomiast słyszałem, że uprzednio została tu rozstrzelana Franaszkowa z dzieckiem i ksiądz Krygier, proboszcz parafii św. Wawrzyńca.

Mnie wraz z grupą pracowników „Dobrolin” uwolnił po kilku godzinach płk Wehrmachtu Muller stacjonujący przed powstaniem na terenie fabryki, gdzie zajął część hal na warsztaty reperacyjne.

Dodaję iż 3, 4 i 5 sierpnia Niemcy z bombowców zrzucali na Wolę ulotki. Pamiętam, iż w pierwszej ulotce podpisanej rzekomo przez Bora, żądali zaprzestania akcji powstańczej.

Na drugiej ostrzegali, iż w razie niezaprzestania akcji powstańczej miasto zostanie zrównane z ziemią, przy czym po zrzuceniu ulotek te same bombowce zniżyły się i bombardowały śródmieście.

Na tym protokół zakończono i odczytano.