JÓZEF GAJEWSKI

Dnia 21 października 1947 r. w Radomiu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Radomiu z siedzibą w Radomiu, w osobie członka Komisji adwokata Zygmunta Glogiera, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Józef Gajewski
Wiek 47 lat
Imiona rodziców Jan i Teresa
Miejsce zamieszkania ul. Żeromskiego 66, Radom
Zajęcie urzędnik
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Od marca lub kwietnia 1943 roku pełniłem służbę kierownika działu pracy w więzieniu radomskim. Gdy przyszedłem na to stanowisko tak zwane Sonderabteilung było już wydzielone z ogólnej ewidencji więziennej i nie podlegało administracji, nawet niemieckiej. Wobec tego pracownicy więzienia nie mieli absolutnie żadnej styczności z dozorcami Sonderabteilung, unikali zaś spotkania z nimi, ponieważ przeważnie kończyło się to biciem. Wtedy, o ile mogłem się zorientować, na Sonderabteilung stale stan wynosił ponad 240 osób. Widziałem od czasu do czasu wożonych na badania skutych więźniów. Widziałem niekiedy, jak do otwartego samochodu kładziono ludzi jednego na drugim – i na tych ludziach siadali gestapowcy. To nam pozwalało przypuszczać, że wozili ich w ten sposób na stracenie. Mogę powiedzieć, że przez cały okres mego pobytu, to jest od 1943 do końca 1944 roku, na Sonderabteilung był nieustanny ruch i to tak w dzień, jak i w nocy. Wobec tego, że było trudne do uchwycenia, jaki stan [w] Sonderabteilung w danym dniu był, niełatwo jest powiedzieć, ilu ludzi się przewinęło – przypuszczam, że ładne parę tysięcy. Spośród gestapowców znałem jedynie Kocha, który był komendantem oddziału. Innych nazwisk nie znam, gdyż w czasie przywożenia lub odwożenia więźniów nikomu z polskiego personelu więziennego nie wolno było przebywać [blisko] i patrzeć na to, co się dzieje. Wiedziałem, że są na sekretnym podwórku ćwiczenia gimnastyczne i spacer, ale którzy gestapowcy pełnili tam służbę też nie wiem. Nazwisk gestapo żadnego podać nie mogę – znałem jednego Baumana z kryminalnej policji, który przychodził często do Kocha, ale o jego działalności nie mogę nic powiedzieć.

Tak zeznałem.

Odczytano.