Ochotniczka, st. przodowniczka Halina Pawliczek, ur. 27 kwietnia 1916 r., bez zawodu, mężatka.
Zostaję wywieziona 29 kwietnia 1941 roku jako uchodźczyni ze Stanisławowa, wraz z mężem i jego siostrą. Wywożą nas do osiedla Bieriegajewo, nowosybirska obłast, dawniej miejsca przymusowych robót.
Okolica lesista (tajga). Baraki drewniane, nieszczelne. Robactwo. Ludzi około 1,5 tys., przeważnie izraelici. Warunki higieniczne bardzo złe. Wiele osób choruje. Wyżywienie z kuchni ogólnej bardzo marne. NKWD obchodzi się z ludźmi bardzo źle. Powstaje bunt, ludzie nie chcą pracować. Idą nad pobliską rzekę Czulim, budują tratwy, chcą się wydostać.
Przyjeżdża większa liczba NKWD-zistów, specjalnie wezwana. Biciem i tym podobnymi metodami bunt tłumią. Przywódcy idą do więzienia, rodziny rozsyła się po osiedlach. Ja z rodziną zostaję wysłana do osiedla Pichtacz, w tejże obłasti. Warunki trochę lepsze. Rodzin 24, także przeważnie izraelici. Okolica lesista – tajga. Oprócz naszych zesłańców, przesiedleni Rosjanie. Baraki mieszkalne drewniane, zimne, nieszczelne. Każda prawie rodzina umieszczona w oddzielnym pomieszczeniu.
Wszyscy mężczyźni i kobiety niemające mężów pracują w lesie. Praca bardzo ciężka i bardzo źle płatna. Z pracy nie można się utrzymać, trzeba dorabiać szyciem itp.
Stosunek władz zły. Stale słyszy się: | Rabotać | , | rabotać | ! Nie | uwidisz | swojej rodziny, jak nie |
widzisz swych uszu itp. |
Ludzie chorują na tyfus, malarię, bóle reumatyczne itp. Śmiertelność niewielka. Szpitale w pobliskich miasteczkach.
Korespondencję z rodziną utrzymuję.
O amnestii dowiadujemy się pod koniec sierpnia [1941]. Około 10 września wyjeżdżamy do Kokandu w Uzbeckiej SRR. Życie ciężkie, drożyzna. Mąż pracuje w polskiej placówce.
Około 6 marca wyjeżdżamy do Guzor. 22 marca zostaję przyjęta do Pomocniczej Służby Wojskowej Kobiet.