MARIA MATKOWSKA

1. [Dane osobiste:]

Ochotniczka Maria Matkowska, urodzona w 1924 r., w Polsce byłam uczennicą.

2. [Data i okoliczności zaaresztowania:]

Zostałam wywieziona wraz z rodzicami jako osadnicy wojskowi dnia 10 lutego 1940 roku, pod eskortą czterech żołnierzy.

3. [Nazwa obozu, więzienia, miejsca przymusowych prac:]

Ural, mołotowska obłast, kiziełowski rejon, posiołek Stepanówka nr 15. Wolna zsyłka. Pracowałam fizycznie w lesie. Posiołek, gdzie mieszkały nasze rodziny, oddalony był o 18 kilometrów od miejsca pracy.

4. [Opis obozu, więzienia:]

Teren pagórkowaty, pokryty gęstym świerkowym lasem. Pięć baraków, w których mieszkali robotnicy, plus kancelaria, ambulatorium, łaźnia i sklep.

Wszędzie światło naftowe. Czystość utrzymana dość wzorowo. Co tydzień gruntowne sprzątanie baraków. Wystarczająca również ilość pluskiew, których w żaden sposób nie można było wytępić. Każdy robotnik miał łóżko, siennik, prześcieradło i koc.

5. [Skład więźniów, jeńców, zesłańców:]

Wysiedleńcami byli Białorusini, Ukraińcy i Polacy. Osadnicy, przeważnie służba leśna. Stosunek nasz wzajemny wyjątkowo bardzo dobry.

6. [Życie w obozie, więzieniu:]

O godzinie 8.00 wszyscy musieli być na pracy, niezależnie od pogody. Dziewięć godzin przebywaliśmy na pracy, z tych jedna poświęcona była na obiad.

Po powrocie z pracy stało się godzinami w oczeredi po chleb i najczęściej ostatnie osoby wracały nasycone widokiem i zapachem chleba, bo albo było już późno i prodawszczyk chciał spać, albo po prostu zabrakło chleba. Spieszyliśmy w drugą oczeredź po talerz zupy z grzybów i mięsa końskiego.

Letnia norma wynosiła 12 metrów kwadratowych świerku lub 9 metrów brzozy. To była norma wyznaczona na dwie osoby. Jeden metr kosztował 12 kopiejek. Można było pracować nawet do 12 w nocy, byleby norma była zrobiona. Zimowa norma była mniejsza, lecz ani jedna, ani druga prawie nigdy nie była osiągnięta.

Wyżywienie: „stachanowiec” otrzymywał kilogram chleba, talerz zupy i kaszę jaglaną, czasem z karaluchem.

I też tylko „stachanowcom” dawano ubranie watowane, ponieważ takich było bardzo mało. Jeżeli byli, to tylko Ukraińcy, reszta pracujących musiała radzić sobie sama.

Żyliśmy między sobą na ogół dobrze. Śpiewaliśmy pieśni narodowe polskie, nie bacząc, jak im się to podoba.

7. [Stosunek władz NKWD do Polaków:]

Władze miejscowe starały się zabijać w nas wszelką nadzieję powrotu do ojczyzny. My jednak twardo staliśmy przy swoich twierdzeniach. Podczas pracy podglądali nas i podsłuchiwali. Najbardziej powszechną karą był proguł; jeżeli ktoś nie był na pracy, a nie miał sprawki od wracza, był oddawany pod sąd. Po pierwszym sądzie strącano mu ćwierć jego zarobku przez sześć miesięcy. Lecz do trzech razy sztuka. Jeżeli był sądzony trzy razy, to wtedy taki Polaczok szedł za rieszotkę na cztery do sześciu miesięcy.

O Polsce nie było nawet mowy, wszak w ich pojęciu ona wcale nie istniała

8. [Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:]

Pomoc lekarska… dużo mogłabym o tym napisać. Prócz aspiryny, jodyny i maści przeciw komarom żadnych środków leczniczych prawie nie było. W moich oczach zmarł mój znajomy z jednej osady, Jan Mazur, mężczyzna, lat 21. Zmarł wskutek przeziębienia. Wiele było śmiertelności, przeważnie dzieci.

9. [Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?]

Korespondencja z rodziną była bardzo słaba, listy zatrzymywane były przez władze miejscowe.

10. [Kiedy została zwolniona i w jaki sposób dostała się do armii?]

Zostaliśmy oswobodzeni 25 sierpnia 1941 roku. W listopadzie wyjechałam z rodzicami do Uzbekistanu, gdzie wstąpiłam do Pomocniczej Służby Kobiet w Morgielanach [Margilonie] przy 9 Dywizji. Rodzice moi pozostali w Iranie, w obozie cywilnym.

5 lutego 1943 r.