Ochotniczka Anna Markisz, urodzona w 1923 r., bez zawodu.
Zostałam wywieziona razem z rodzicami na wolną zsyłkę 10 lutego 1940 roku. Zabrana [byłam] z Parszukiewicz Pola, powiat Grodno, poczta Jeziory, województwo białostockie, na Ural, mołotowska obłast, kiriłowski rejon, poczta Wilwa, posiołek Stiepanowka.
Praca w lesie, 18 kilometrów od posiołka, tak zwany 59 kwartał. Tam było pięć baraków i kancelaria główna, gdzie mieszkali dziesiętnicy. Baraki były drewniane. Do pracy byliśmy zmuszani i [kazano] wypełniać normę. Norma była od 4 do 5 kubometrów dziennie na osobę. Na posiołku było 150 rodzin.
Warunki życia bardzo ciężkie. Praca od godziny 7 [rano] do 7 wieczór. Higiena była zła. Narodowość: Polacy i Ukraińcy. Wynagrodzenia nie było. Wyżywienie słabe. Ubranie dawali, lecz potem potrącali z zarobku. Kultura średnia.
Odnoszenie NKWD było bardzo ostre i zawsze powtarzali: jak na dłoni włosy nie urosną, tak Polska nie będzie istniała – te słowa powtarzał jeden z NKWD-zistów Kryłodkow. Był to komendant posiołka.
Pomoc lekarska była słaba, zmarło bardzo dużo, ale nie pamiętam nazwisk. Tylko te pamiętam:
Jan Mazur, zmarł w roku 1940, lat miał 20.
Wiktor Łazarz, zmarł w roku 1940, lat miał 20.
Komunikacja z krajem była możliwa.