STANISŁAW DUBIESZKO

Stanisław Dubieszko, podporucznik rezerwy, 41 lat, sędzia śledczy, żonaty.

Aresztowany byłem 16 sierpnia 1940 roku, w obozie internowanych na Łotwie w Ulbrece, łącznie z innymi jedenastu oficerami i osadzony w więzieniu centralnym w Rydze.

Stawiano mi zarzuty, że jako sędzia śledczy na powiat dziśnieński i posławski współpracowałem z wywiadem polskim i wydziałami śledczymi przy zwalczaniu komunizmu oraz prowadziłem walkę z ich wywiadem na naszym terenie. Badany byłem kilkanaście razy przez oficerów NKWD, tzw. sliedowatieli. Badania prowadzone były przeważnie w nocy. Badano wprost aż do zmuszania, wciąż na te same okoliczności. Materiał mieli dość skąpy i metody dochodzeń bardzo prymitywne. Sędziowie śledczy, przez których byłem badany, nie zawsze poziomem dorównywali naszym funkcjonariuszom z wydziałów urzędów śledczych. Protokoły sporządzali nieścisłe – niejednokrotnie wprost nieodpowiadające prawdzie – i żądali podpisania. W dużym stopniu stosowano metodę gróźb i wymyślań. Mnie osobiście nie bito i na ogół w więzieniu ryskim w ciągu pięciu miesięcy słyszałem tylko o jednym wypadku pobicia badanego. Przy pierwszym jednak badaniu jeden z badających kilkakrotnie do mnie przyskakiwał z pięściami i miałem wrażenie, że uderzy – lecz nie uderzył. W dniu 11 grudnia 1940 roku byłem sądzony przez Wojenny Trybunał Osobowo Pribałtijskogo Okruga i zostałem skazany na dziesięć lat isprawitielno-trudowych łagierej z pozbawieniem praw obywatelskich na pięć lat, na podstawie zarzutów wyżej przytoczonych.

W końcu lutego 1941 zostałem skierowany do łagrów i znalazłem się w obozie Witłosian w Komi ASSR. Od połowy marca do końca kwietnia pracowałem w kamieniołomach przy łamaniu kamienia wapiennego. Warunki pracy dla ludzi niezaprawionych do prac fizycznych – ponad siły. Norma wynosiła 4,5 metra sześciennego kamieni na jednego robotnika. Wyrobienie tej normy dawało prawo do drugiego kotła – gdyż tylko od pracy uzależnione było wyżywienie.

Wyżywienie to prawie odpowiadało wyżywieniu więziennemu i było ledwie dostateczne dla ludzi niepracujących. Pierwszy kocioł w ogóle był niedostateczny bez dokupowania jedzenia. Dla ilustracji podam tylko pewne szczegóły odnośnie do wyżywienia. Na całodzienną porcję drugiego kotła dla człowieka przeznaczono 16 gramów tłuszczów roślinnych, a na pierwszy kocioł – 9 gramów tłuszczu. Ponieważ funkcje gospodarcze spoczywały w ręku skazanych za przestępstwa kryminalne, więc z wydawanych produktów najwyżej ¾ dochodziło do kotła. Praca i niedożywienie pociągały za sobą znaczną śmiertelność. W obozie, gdzie byłem, śmiertelność dzienna wahała się od trzech do siedmiu osób na ogólny stan około 1,5 tys. ludzi. Największa śmiertelność była w lesie z powodu biegunki i z niedożywienia. Bardzo dużo chorowało na szkorbut i dość rozpowszechniona była choroba „kurza ślepota”. Ja osobiście w ciągu półtora miesiąca pracy w kamieniołomach czułem, że z dnia na dzień tracę siły. Od maja 1941 pracowałem w cechu stolarskim. Warunki pracy były lżejsze niż w kamieniołomach. Wyżywienie, jak wszędzie, uzależnione było od wyrobienia określonej normy. Warunki mieszkaniowe – ciężkie. Na jedną pryczę przeciętnie przypadało półtora człowieka. Odpoczynek jednak był możliwy, gdyż pracowano na dwie zmiany. Były zmiany dzienne i nocne, wobec czego, gdy jedni szli do pracy, inni korzystali z ich miejsc. Ten stan rzeczy ujemnie wpływał na higienę i powodowało to znaczne zawszenie. Baraki były niezmiernie zapluskwione, dlatego mimo pracy ponad siły w okresie letnim nie można było usnąć w nocy. Zasypiałem nad ranem, po kilku godzinach odpoczynku znowu musiałem iść do pracy. Dzień pracy określony był na dwanaście godzin, z półgodzinną przerwą w południe. Pokarm otrzymywaliśmy dwa razy dziennie: o godzinie 5.00 rano i 18.00 wieczorem.

Ogólnie wziąwszy więzienia sowieckie są nader ciężkie. Raz – ze względu na ogromne przeludnienie: w celi długości 10 metrów szerokości 6 i wysokości 3 metry pomieszczono 60 osób. Dzięki temu odczuwało się stały brak powietrza. Temperatura, mimo że nie opalano celi, była tak wysoka, że przy wybitych szybach w zimie siedzieliśmy w bieliźnie.

(Wspomnienia z etapowego więzienia w Moskwie na Butrykach).