1. Kapral Stanisław Bronowicki, ur. 1908, kawaler, rolnik.
2. Aresztowany i wywieziony do więzienia w Równem, gdzie siedziałem dwa miesiące, zostałem przez władze sowieckie w lutym 1941 roku. Z Równego odkomenderowano mnie do Kijowa, tam osadzono w więzieniu. W Kijowie siedziałem dwa miesiące.
3. Warunki były bardzo ciężkie przy badaniach i dochodzeniach. Uważano mnie za szpiega polskiego, ponieważ nie umiałem im wytłumaczyć, że takowym nie jestem. Sadzano mnie w karcerze, po kolana w wodzie trzymali cztery dni, oprócz tego jeszcze bito i zadawano szereg innych tortur. Po dwóch miesiącach więzienia w Kijowie odwieziono mnie na tereny polskie do Zdołbunowa, gdzie osadzono w więzieniu i zostałem zasądzony na dziesięć lat więzienia. Siedziałem tam sześć miesięcy, stamtąd odwieziono mnie na tereny sowieckie do miejscowości Owrucz koło Żytomierza, tam zatrudnili nas przy budowie lotniska. Warunki pracy były bardzo ciężkie. Woziliśmy piach (ziemię) taczkami z odległości 400 metrów, pracowaliśmy po dwanaście godzin na dobę. Norma była ciężka: trzeba było wywieźć 120 taczek dobrze ubitych ziemią. Ponieważ trudno było to wyrobić, więc dawano 200 gramów chleba i dwa razy dziennie pół litra zupy, rzadkiej, podobnej do wody.
4. Rozpoczęcie wojny sowiecko-niemieckiej. Zostaliśmy odkomenderowani do Nowosybirska, tam zatrzymali nas cztery dni i rozesłali po łagrach (obozy pracy). Ja zostałem przydzielony do Uralu, obłast swierdłowska, miejscowości nie pamiętam. Tam zostałem zatrudniony jako stolarz, budowaliśmy baraki. Pracowaliśmy po dwanaście godzin na dobę. Odżywianie było złe, otrzymywaliśmy 200 gramów chleba na dobę, z rana pół litra gotowanej wody, w obiad po kawałku ryby i wody, wieczorem to samo.
Opieka lekarska była dobra, w razie zachorowań leczono i pilnowano.
Na Uralu byliśmy około czterech tygodni, stamtąd zostaliśmy zwolnieni na wolność.
Z obłasti swierdłowskiej wyjechałem do armii polskiej 19 września 1941 roku.