Jan Bezruczko, syn Jana i Połohny, rok 1899 we wsi Lachowce, gm. Lachowce, pow. stanisławowski, rolnik.
Wzięty do niewoli 17 września 1939 roku we wsi Wieniawka. Było nas tam około 2 tys. żołnierzy. Po zabraniu nas do niewoli zostaliśmy rozbrojeni przez bolszewickie wojska, zabrano nam nie tylko broń, ale i niezbędne rzeczy, jako to zegarki, pieniądze, portfele itd. Załadowano nas na samochody i przywieziono do Podwołoczysk na stację kolejową, skąd nas powieźli do Czotkina [Tiotkino], gdzie byłem sześć tygodni. Warunki były tam okropne. Pół litra zupy, prawie czystej wody, 200 gramów chleba i to było całodzienne wyżywienie. Z odzieży ani bielizny, ani mydła, ani nawet wody do wyprania i umycia się. Zabraniano. Po kilku dniach pobytu w tym obozie zaczęli jeńcy umierać z głodu i na czerwonkę. Umierało po około sześciu ludzi dziennie.
Pomocy lekarskiej ani szpitala tam nie było.
Po sześciu tygodniach wywieziono nas, około 3 tys. ludzi, do Krzywego Rogu, tam podzielono nas na grupy po czterysta osób i przydzielono do pracy przy kopaniu rudy żelaznej. Warunki bytu były dla mnie trochę lepsze, zarabiałem po dwadzieścia rubli miesięcznie, pożywienie było lepsze i więcej. Tam byłem do 22 maja 1940 roku, kiedy wywieziono nas do Komi SSR. Było nas tam 1,4 tys. jeńców. Warunki znowu się pogorszyły, głód, nędza, brud, w celach ciasnota, wszy i pluskwy (kłopy). I znowu śmiertelność na porządku dziennym, chociaż był szpital. Zmarło tam sześćdziesięciu ludzi, nazwisko pamiętam tylko jednego: Boruś, reszty nie pamiętam. 16 września 1940 roku pod bagnetami przewieziono nas wszystkich do Wiaźników, obóz jeńców. Warunki zmieniły się na lepsze.
25 sierpnia 1941 roku zostałem zwolniony i wstąpiłem do armii polskiej w Tatiszczewie. W połowie sierpnia 1942 przybyłem na teren Persji.