Szmul Beisweis, ur. 15 stycznia 1904 r., Częstochowa.
Obecnie mieszkam w Landsbergu DP Centr. Bl. 16/65. Po likwidacji getta krakowskiego, w którym zamieszkałem od początku jego powstania, po raz pierwszy widziałem SS-Hauptsturmführera Götha, a to w następujących [okolicznościach]: 10 marca 1943 r. zostałem [uwięziony] w obozie Płaszów, w którym Göth był komendantem.
Znam następujące wypadki, które sam widziałem. Przydzielono mnie do Barackenbau. Odwiedziny Götha przy naszej robocie były częste. Wyciągając swój pistolet, z morderczym uśmiechem na twarzy celował do robotników, którzy jego zdaniem za wolno pracowali i tak z jego ręki prawie codziennie padło z naszej grupy dziesiątki ludzi. [Przebywało] w 38 bloku pewnej nocy dwóch ludzi w moim towarzystwie, z którymi mieszkałem. Wyszliśmy do latryny w koszulach, takie było zarządzenie Götha. On, będąc w pobliżu, wystrzelił dwa razy, dwóch moich towarzyszy padło trupem, a ja i jeszcze kilku ludzi z innych bloków zdołaliśmy cudem umknąć do pobliskiej latryny.
Pewnego dnia Göth wydał rozkaz powieszenia dwóch dziewcząt, które opuszczały legalnie za przepustką obóz i nie wróciły na noc. Nazajutrz przyprowadzono te dziewczęta pod przygotowaną szubienicę. Gdy wisiały już na szubienicy, z morderczym uśmiechem wystrzelił do nich kilka razy. Następnym razem kazał wieszać jednego mężczyznę za odstąpienie kawałka chleba swojemu towarzyszowi. Przydzielono mnie do Vergrabunekolonne, gdzie zajmowałem się grzebaniem ofiar. Widziałem jak Ekiert [Eckert] wraz z Landesdorferem [Landstorferem] zajmowali się masowo strzelaniem do ludzi, a po zastrzeleniu ich wydał nam rozkaz pomagać dentystom w wyciąganiu złotych zębów z trupów. Wyrwane zęby i wszystkie wartościowe rzeczy odbierali od nas Ekiert [Eckert] i Landesdorfer [Landstorfer], który przez cały czas egzekucji asystował Ekiertowi [Eckertowi]. Byłem również obecny przy egzekucji sześćdziesięciu kilku ludzi, w tym kobiety i dzieci, których przywieziono na trzech autach z Czech. Brali w tej egzekucji udział tak samo Ekiert [Eckert], jak i Landesdorfer [Landstorfer].
To zeznanie ma dwie strony, przeze mnie własnoręcznie pisane, dobrowolnie, bez przymusu, bez gróźb, obaw albo przemocy, 10 maja 1946 r. Przysięgam przed Bogiem Wszechmogącym, że to jest prawda i tylko prawda.