Kan. Gerard Marcinkiewicz, 19 lat, zam. osada Nadbrzeż, pow. Święciany, woj. wileńskie; 3 kompania Pułku Artylerii Lekkiej, 1 bateria.
W nocy z 10 na 11 lutego 1940 r. do mieszkania mojej rodziny w osadzie Nadbrzeż, pow. Święciany, przybyli NKWD-ziści i, dając dziesięć minut, kazali przygotować się do wysiedlenia. Wsadzono nas do wagonów towarowych i wywieziono do prac w kopalni złota w Agżał, obłast semipałatyńska w Kazakstanie [Kazachstanie].
Podróż trwała 20 dni, w wagonie było zimno, jedzenie dawali raz na dwa dni, a wodę co trzeci dzień. W czasie podróży w innych wagonach kilkakrotnie zdarzyły się wypadki śmierci. Drzwi przez cały czas były zamknięte.
W Agżale przebywało na przymusowym wysiedleniu ok. 80 rodzin, przeważnie z Wileńszczyzny. Na dzień można było kupić 600 g chleba oraz pół kilograma ryżu na sześć dni. Pracowaliśmy w kopalni pod ziemią, osiem–dziesięć godzin. Jako normę wyznaczono mi naładowanie 20 t ziemi. Ponieważ byłem małoletni i słaby, zdołałem wykonać najwyżej 50 proc. roboty. Gdy zgłaszaliśmy się do lekarza z odmrożeniami, zwolnień z pracy nie udzielał i mówił, że „tu nie Polska, nie będziesz pracował, to nie będziesz jadł”. Dzieci dostawały 200 g chleba dziennie.
Do dnia mego wyjazdu, który nastąpił w lutym 1942 r., zmarło tam ok. 70 osób, m.in.: 37-letni Piotr Masalski z miejscowości Stracza [Nowa Stracza?], woj. wileńskie, oraz 18-letnia Maria Smolak i moja matka Petronela Marcinkiewiczowa.