St. szer. Władysław Haspod, z Horodenki.
17 września 1939 r. do miasta wkroczyły wojska sowieckie. Od tej chwili poczęli masowe aresztowania: urzędników, policji itd. W 1940 r. zostałem wraz z rodziną wywieziony do Rosji jako były kolonista.
Następnie streszczam przebieg mego przesiedlenia: 10 lutego [1940 r.] o 6.00 rano NKWD wraz z milicją miejscową (przeważnie Ukraińcy, którzy ochotniczo wstąpili do milicji) weszli do mieszkania uzbrojeni w rewolwery oraz karabiny, kazali położyć się na podłogę, ręce w bok, stali nade mną z rewolwerem, nie pozwalając się ruszyć. W tym zaś czasie NKWD przeprowadzało rewizję w mieszkaniu. Podczas rewizji zabrano mi dokumenty, pieniądze, zegarek. Po spakowaniu niektórych rzeczy na sanie zawieźli nas na stację, gdzie załadowano do wagonów po 60 osób. Podczas przewozu otrzymywaliśmy jedzenie raz na dwa dni. Przez całą drogę drzwi wagonie były zaryglowane, tylko na dłuższych postojach odmykano i wypuszczano na przechadzkę. W drodze zachorowało mi na szkarlatynę dziecko, które wraz z żoną wyłączyli z transportu, mnie zaś powieźli dalej.
Cała podróż trwała trzy tygodnie. Na pewnej stacji kolejowej wyładowano nas i autami zawieziono do Majkainu [Majkajynu], gdzie była kopalnia złota. W drugim dniu rozlokowali nas w barakach po trzy rodziny.
Praca, którą wykonywałem, była ciężka: ładowanie rudy na wózki. Za wykonywane prace otrzymywałem 80 dag chleba oraz małe wynagrodzenie pieniężne. Pracowałem jeden w rodzinie, przez co nie mogłem jej utrzymać. Żona, dziecko oraz rodzice nie byli zdatni do pracy. W czasie zimy opału żadnego nie otrzymywaliśmy, co było niemożliwe przy mrozie 40 stopni. Za wodę, którą otrzymywaliśmy, musieliśmy płacić, zaś wiosną topiłem śnieg, co powodowało dużo chorób. Opieka lekarska słabo rozwinięta. Bardzo dużo osób pomarło, z rodziny umarł mi ojciec.
Mobilizacja polska wciągnęła mnie w szeregi wojska [olskiego, rodzinę zaś pozostawiłem bez opieki.
9 marca 1943 r.