Sierż. Bolesław Chojnacki, 47 lat, pracownik PKP, żonaty; 11 Batalion Saperów Kolejowych.
Aresztowany przez władze NKWD zostałem 8 stycznia 1941 r. w Wołkowysku Centralnym pod zarzutem posiadania broni palnej oraz pełnienia przeze mnie służby w wywiadzie. Po aresztowaniu, tegoż dnia zostałem wywieziony do NKWD w Białymstoku, gdzie po wstępnym dochodzeniu osadzono mnie w więzieniu. Po skończonym dochodzeniu i zasądzeniu mnie na podstawie § 72 kodeksu ZSRR na osiem lat robót przez PSO – osoboje sowieszczanije w Moskwie, jako socjalno opasnyjelement 18 października 1940 r. zostałem wywieziony na północ Rosji, do archangielskiej obłasti.
Podczas mego pobytu w więzieniu w Białymstoku odbywałem karę w celach przepełnionych więźniami. I tak w celi przeznaczonej na 18–20 więźniów mieściło się nas 80–100, w celach tzw. pojedynkach po 10–12 więźniów. Cele były okropnie zapluskwione i zawszone. W bieliznę więźniów nie zaopatrywano. W białostockim więzieniu siedzieli przeważnie Polacy, znikomy procent Białorusinów i Żydów. Polacy przeważnie byli aresztowani za sprawy polityczne, Białorusini i Żydzi za sprawy karne, jak kradzieże, spekulacja, nielegalne przejście rzekomej granicy między Niemcami a ZSRR. Warunki życiowe w więzieniu i obozie były bardzo ciężkie.
Posiłek w więzieniu składał się: śniadanie – woda zabarwiona na brązowo i porcja chleba 600 g; na obiad i kolację po ¾ litra rzadziutkiej zupy. W obozie na śniadanie litr rzadkiej zupy bez omasty i na kolację takaż sama zupa i porcja chleba 250–900 g, w zależności od wykonanej pracy. Warunki pracy w obozach były bardzo ciężkie. Normy wyznaczane były wprost niemożliwe do wykonania. W odzież i obuwie nie zaopatrywano. Do pracy w ciężkie mrozy wypędzano formalnie boso i w łachach. Odzież, obuwie i cośkolwiek lepsze wyżywienie otrzymywali tzw. stachanowcy. Pośród Polaków „stachanowców” prawie że nie było. Wynagrodzenie otrzymywali tylko „stachanowcy”.