JADWIGA ZAJĄC

Jadwiga Zając
kl. VI
15 listopada 1946 r.

Chwila dla mnie najbardziej pamiętna z czasów okupacji

Dni lipcowe, słoneczne, pogodne dni wzmagane [?] od czasu do czasu tumanami kurzu unoszącego się spod hitlerowskich samochodów. Jeden z tych dni lipcowych utkwił w naszej [pamięci]. Był to 1944 r., kiedy rozpoczęło się wielkie prześladowanie Polaków. Pewnego dnia lipcowego, rano w niedzielę przybyli do wsi dwaj partyzanci. Naszą polną drogą z wolna przekroczyli szosę bez żadnej obawy. Wstąpili na nasze podwórze, aby zasięgnąć jakiejś wiadomości i [dostać] posiłek. Widząc tych ludzi nieznajomych, wybiegłam na podwórko.

Dwaj nieznajomi mężczyźni byli obciążeni ciężarem broni [i] amunicji. Stojąc na podwórku, usłyszeliśmy warkot hitlerowskiego samochodu. Dwaj mężczyźni rozbiegli się po podwórku, jeden ukrył się za furtką bramy gotowy do walki. Trzymając w rękach granaty, jego towarzysz przybrał [tę] samą postawę. Naraz samochód stanął przed naszym podwórzem celem zaczerpnięcia wiadomości od przechodzącego drogą człowieka [o] kierunku drogi do sąsiedniej wsi. W naszych mieszkaniach wszyscy drżeliśmy z przerażenia, nikt nie był pewny życia, bo tylko [wystarczył] moment i wszystko obróciłoby się w proch. Wtem żandarmeria wsiadła do samochodu, który ruszył i pojechał [dalej]. Pamiętamy do dziś, jakie to było wielkie niebezpieczeństwo [dla nas].