Henryk Wojtas
kl. IV
Szkoła Powszechna w Rzeczniowie
Rzeczniów, 19 listopada 1946 r.
Wspomnienie zbrodni niemieckich
Kiedy zaczęła się wojna, byłem jeszcze mały, nie chodziłem do szkoły. Wioska, w której mieszkam, ciągnie się wzdłuż szosy. Ciężko było przeżyć w niej wojnę. Dniami i nocami kręcili się Niemcy. Traktowali Polaków jak psy. Nie pytali, czy kto może czy nie, [lecz] wyganiali wczesnym [rankiem] do [kopania] okopów i [dostarczania] podwód. Napadali na domy i rabowali. Za jakiekolwiek małe przestępstwo wywozili do obozów albo do więzień. Często z powodu nieznanych przewinień przyjeżdżali raniutko, otaczali wieś, wyczytywali z przygotowanej listy ludzi, gromadzili nad wykopanym dołem i zabijali, a potem jeszcze prawie żywych kazali zakopać.
Czasem przyjeżdżali, otaczali dom i podpalali [zabudowanie], grzebiąc w nim żywcem właścicieli. Lecz wszystko trzeba było wytrzymać. Dużo Polaków zostało zamordowanych w obozach. Kto dostał się do obozu, to naprawdę ciężką i smutną chwilę przechodził, gdyż Niemcy morzyli głodem i mordowali, i nikt w naszej obronie nawet nie mógł stanąć. Nasi dzielni Polacy patrzyli na to wszystko i nie mogli tego znieść, dlatego utworzyli partyzantkę i poszli do lasu, i oddawali życie za Ojczyznę, za swoich braci. Przed wojną nie słyszał nikt, żeby był grób w lesie, a teraz jest dużo [takich] mogił. Bardzo [zubożyli] Niemcy nasz kraj, wszystkich [uczciwych?] ludzi zamęczyli haniebnie, najpiękniejsze nasze miasta zniszczyli. Bardzo dużo pracy będzie kosztowało, [aby] Warszawę odbudować taką jaka była. Przykre są wspomnienia o Niemcach.