DANUTA WIERZBOWSKA

Danuta Wierzbowska
kl. VI
Szkoła Powszechna nr 2 w Starachowicach
pow. Iłża

Chwila dla mnie najbardziej pamiętna z czasów okupacji

Pewnego ranka o świcie, a było to 13 listopada 1944 r., gdy obudziłam się, ujrzałam w moim mieszkaniu żandarmów niemieckich. Na ich widok przestraszyłam się bardzo. Żandarmi ci zaczęli coś mówić do tatusia. Zrozumiałam tylko tyle, że przyszli po tatusia, i zaczęłam głośno płakać. Lecz to nic nie pomogło. Zabrali tatusia. Wtedy ubrałam się prędko i wyszłam z domu. Zobaczyłam, że wszystkie domy są otoczone przez Niemców, a na ulicy już czeka gromada złapanych przez Niemców Polaków. Chciałam jeszcze podejść do tatusia, podać mu coś do jedzenia, lecz żandarmi mi nie pozwolili . Wróciłam więc zapłakana do domu. A tych wszystkich zabranych zaprowadzili Niemcy na teren fabryczny i tam ich zatrzymali do drugiego dnia. Fabrykę otoczono wojskiem i nie pozwolono podejść nikomu. Pragnęłam zobaczyć tatusia jeszcze raz, bo zdawało mi się, że już do nas nie wróci.

Postanowiłam więc [poczekać], jak Niemcy będą prowadzili tatusia razem z innymi [zatrzymanymi] na pociąg. Czekałam na to cały dzień koło fabryki. Byłam zmęczona, bo słońce prażyło prosto w twarz. Już siły nie miałam tyle godzin stać na nogach. Ciągle tylko myślałam, co stanie się z moim tatusiem. Wreszcie przed wieczorem Niemcy wyprowadzili wszystkich z terenu fabrycznego. Prowadzili ich czwórkami, a po obu stronach [szli] żandarmi jeden koło drugiego z karabinami maszynowymi. Stałam tak długo i patrzyłam, aż nadejdzie mój tatuś. A gdy zobaczyłam tatusia, rzuciłam mu się na szyję i bardzo [mocno] całowałam. Tatuś mój nie mógł [brak] wcale i łzy polały mu się z oczu. A gdy to zauważył jeden z żandarmów, odepchnął mnie od tatusia. Potem ujrzałam długi pociąg, jakiego jeszcze nigdy nie widziałam. Okien nie było wcale. Widziałam, jak tatuś wchodził do pociągu i jeszcze chusteczką do mnie powiewał, gdy pociąg ruszał. Z sercem rozdartym bólem wróciłam do domu.